Rekrut wraca do konwencji, do której fani są przyzwyczajeni, więc twórcy na chwilę odchodzą od poważnych kwestii z pierwszych pięciu odcinków. Nie znaczy to, że porzucają problemy policji, bo to nadal jest obecne w wątku Bradforda, który musi wsypać przyjaciela mającego problem z narkotykami, oraz Westa, który pracuje w trudnej dzielnicy pełnej nieufności do policji. Nie jest to jednak motyw przewodni jak w pierwszych odcinkach wątku Brada, więc można też inaczej go połączyć z zabawnym i rozrywkowym charakterem serialu. Sam wątek konwentu gliniarzy pracujących pod przykrywką wydaje się kuriozalny. Jaki ma to sens, skoro tożsamość takowych powinna być  tajemnicą? Pomijając ten fakt, cały wątek okazał się udany, ciekawy, z naprawdę solidnie rozłożonymi akcentami. Były tutaj momenty humorystyczne, ale też groźne i dość oczywiste z uwagi na miejsce akcji. Przestępca chcący zdobyć ważne dane to wątek oczywisty, ale z dobrym, komediowym twistem. Kwestia wypytania go  w windzie dobrze pokazała, jak można pomysłowo operować schematami. A nie brak tutaj też istotnych motywów rozwijających postaci, czyli Bradforda postępującego inaczej niż w kwestii uzależnionej byłej żony czy Chen zafascynowanej pracą pod przykrywką. Wątek Chen jest najmocniejszym punktem tego odcinka, bo mocno wpływa na rozwój postaci i staje się sugestią jej potencjalnej przyszłości w policji. Misja związana z pracą pod przykrywką pozwala kobiecie dojrzeć, nabrać pewności siebie i pokazać się z innej perspektywy. Bohaterka świetnie adaptuje się do sytuacji, co wydaje się dobrym pomysłem i konsekwentnym rozwojem. Wiemy, że nic by z tego nie wyszło, gdyby nie twarde szkolenie Bradforda. To teraz procentuje.
fot. materiały prasowe
+7 więcej
Siódmy odcinek natomiast jest dowodem na to, że pandemia koronawirusa wymusza kreatywność na twórcach. Wiemy, że chcą ograniczać kontakty, więc kręcą sceny z jak najmniejszą liczbą osób grających bez maseczek. W tym przypadku postawiono na konwencję dokumentu, w którym bohaterowie opowiadają o zdarzeniu mającym związek z wątkiem ze starych odcinków. Powraca  kwestia kultu i jego przywódcy. Udaje się stworzyć pomysłowe wywiady, w których nie brak humoru, zaskoczeń i twistów. Obok tego obserwujemy nagrania z różnych kamer, które pozwalają zobaczyć sytuację, przy której bohaterowie pracowali. Co tu dużo mówić? Wyszło kapitalnie! Rekrut znów pozytywnie zaskakuje. Przemycono w tym trochę satyry na Hollywood i przebrzmiałe gwiazdy, a także na oszustwa,  kulty i inne dziwności, które stają się esencją tego odcinka. Godne pochwały jest to, ile dobrych pomysłów tu zaprezentowano, by ten odcinek nie tylko utrzymał styl serialu, ale też raczył widzów świeżością. Mamy dobrze rozłożone akcenty komediowe oraz twisty, które stały się najmocniejszym punktem programu. Prowadzenie historii w sposób nieprzewidywalny daje efekt pełny rozrywkowego charakteru i mocy. Ba, można by powiedzieć, że 7. odcinek jest jednym z najlepszych tego serialu. Nikt tutaj nie idzie na łatwiznę, korzystając z mimo wszystko znajomej konwencji. Twórcy starają się wyciągać z tego więcej, niż można byłoby się spodziewać. Rekrut bawi, emocjonuje i zaskakuje w ekscytujący sposób. W swojej konwencji to nadal bardzo udany serial.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj