Rekrut powraca na antenę. Co tym razem stanie się u Nolana i reszty ekipy strzegącej porządku w Los Angeles?
Mam wrażenie, że z odcinka na odcinek
Rekrut staje się coraz lepszym i kompletniejszym serialem. W tym sezonie twórcy przechodzą samych siebie, żeby wydobyć na wierzch to, co czyni ten serial tak dobrym. A jest to (przynajmniej w mojej opinii): świetne wymieszanie akcji, humoru i emocji. Proporcje te zależą oczywiście od odcinka i tematu przewodniego, ale kiedy już trafiają do widza, to bardzo celnie. Pierwszy z omawianych dziś epizodów zdecydowanie idzie krokiem emocji.
Nolan już w pierwszych minutach odcinka towarzyszy ofierze wypadku drogowego podczas jej przejścia na tamtą stronę. To coś zupełnie nowego w serialu - do tej pory śmierć otoczona była akcją i świszczącymi kulami, a tutaj jest to zdecydowanie bardziej intymne. A to dopiero katalizator całej serii zdarzeń, których efekt odczują wszyscy. Wypada to świetnie i autentycznie, przede wszystkim pokazuje różne sposoby radzenia sobie z traumą i stratą.
Drugi z omawianych dzisiaj odcinków to kolejny dowód na to, że nie trzeba specjalnie daleko szukać pomysłów na scenariusz. Nie tak dawno, bo pod koniec stycznia 2022 roku, w USA mówiono o rosnącej w zatrważającym tempie liczbie napaści na pociągi towarowe przejeżdżające przez Los Angeles w drodze z portu, który odpowiedzialny jest za ok. 40% całego handlu morskiego Stanów. Scenarzyści
Rekruta podłapali temat, nieco go ubarwili i już mamy sprawę odcinka. I to naprawdę nieźle poprowadzoną. Może mało tu akcji jako takiej, ale za to nadrobiono doskonałą atmosferą.
Drugi mocny punkt odcinka to Wesley kręcący z Jamesem i sierżantem Greyem poradnik, jak zachować się w przypadku zatrzymania przez policję. Nie dość, że pokazuje to chemię między członkami obsady, to jeszcze swoim humorem wprowadza w świetny nastrój. To jest właśnie to, za co tak kochamy
Rekruta - umiejętnie mieszanie humoru sytuacyjnego z naprawdę solidnym policyjnym proceduralem. Prócz dreszczyku emocji i zdrowego śmiechu nie zabraknie też w tym odcinku wzruszeń. A to z powodu ślubu Nayli i Jamesa. Tym razem, w przeciwieństwie do ceremonii Angeli i Wesleya, obyło się bez porwań i morderstw, chyba że liczyć zbrodnię, jakiej dokonali twórcy na piszącym te słowa, znów bawiąc się relacją Lucy i Tima. Serio, zaczynam mieć wrażenie, że scenarzyści czerpią jakąś prymitywną i zwierzęcą satysfakcję z notorycznego trzymania widza w napięciu. Niech zanotowane wszem wobec będzie, że jeśli do końca sezonu co najmniej się nie pocałują, to napiszę o tym bardzo zirytowanego tweeta!
Kolejne odcinki
Rekruta wciąż trzymają tendencję zwyżkową, a ja śmiem twierdzić, że jest to najlepszy do tej pory sezon, nie wliczając pierwszego. Do końca jeszcze cztery odcinki, a mi już smutno czekać na następny.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
⇓
⇓
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h