Rekrut: sezon 4, odcinek 17 i 18 - recenzja
Rekrut powraca na antenę. Co tym razem stanie się u Nolana i reszty ekipy strzegącej porządku w Los Angeles?
Rekrut powraca na antenę. Co tym razem stanie się u Nolana i reszty ekipy strzegącej porządku w Los Angeles?
Mam wrażenie, że z odcinka na odcinek Rekrut staje się coraz lepszym i kompletniejszym serialem. W tym sezonie twórcy przechodzą samych siebie, żeby wydobyć na wierzch to, co czyni ten serial tak dobrym. A jest to (przynajmniej w mojej opinii): świetne wymieszanie akcji, humoru i emocji. Proporcje te zależą oczywiście od odcinka i tematu przewodniego, ale kiedy już trafiają do widza, to bardzo celnie. Pierwszy z omawianych dziś epizodów zdecydowanie idzie krokiem emocji.
Nolan już w pierwszych minutach odcinka towarzyszy ofierze wypadku drogowego podczas jej przejścia na tamtą stronę. To coś zupełnie nowego w serialu - do tej pory śmierć otoczona była akcją i świszczącymi kulami, a tutaj jest to zdecydowanie bardziej intymne. A to dopiero katalizator całej serii zdarzeń, których efekt odczują wszyscy. Wypada to świetnie i autentycznie, przede wszystkim pokazuje różne sposoby radzenia sobie z traumą i stratą.
Drugi z omawianych dzisiaj odcinków to kolejny dowód na to, że nie trzeba specjalnie daleko szukać pomysłów na scenariusz. Nie tak dawno, bo pod koniec stycznia 2022 roku, w USA mówiono o rosnącej w zatrważającym tempie liczbie napaści na pociągi towarowe przejeżdżające przez Los Angeles w drodze z portu, który odpowiedzialny jest za ok. 40% całego handlu morskiego Stanów. Scenarzyści Rekruta podłapali temat, nieco go ubarwili i już mamy sprawę odcinka. I to naprawdę nieźle poprowadzoną. Może mało tu akcji jako takiej, ale za to nadrobiono doskonałą atmosferą.
Drugi mocny punkt odcinka to Wesley kręcący z Jamesem i sierżantem Greyem poradnik, jak zachować się w przypadku zatrzymania przez policję. Nie dość, że pokazuje to chemię między członkami obsady, to jeszcze swoim humorem wprowadza w świetny nastrój. To jest właśnie to, za co tak kochamy Rekruta - umiejętnie mieszanie humoru sytuacyjnego z naprawdę solidnym policyjnym proceduralem. Prócz dreszczyku emocji i zdrowego śmiechu nie zabraknie też w tym odcinku wzruszeń. A to z powodu ślubu Nayli i Jamesa. Tym razem, w przeciwieństwie do ceremonii Angeli i Wesleya, obyło się bez porwań i morderstw, chyba że liczyć zbrodnię, jakiej dokonali twórcy na piszącym te słowa, znów bawiąc się relacją Lucy i Tima. Serio, zaczynam mieć wrażenie, że scenarzyści czerpią jakąś prymitywną i zwierzęcą satysfakcję z notorycznego trzymania widza w napięciu. Niech zanotowane wszem wobec będzie, że jeśli do końca sezonu co najmniej się nie pocałują, to napiszę o tym bardzo zirytowanego tweeta!
Kolejne odcinki Rekruta wciąż trzymają tendencję zwyżkową, a ja śmiem twierdzić, że jest to najlepszy do tej pory sezon, nie wliczając pierwszego. Do końca jeszcze cztery odcinki, a mi już smutno czekać na następny.
Poznaj recenzenta
Aleksander "Taktyczny Wafel" MazanekKalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1981, kończy 43 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1963, kończy 61 lat
ur. 1967, kończy 57 lat
ur. 1961, kończy 63 lat