Jak wszystkim zainteresowanym wiadomo, legendarny polski magazyn z komiksami wychodził w latach 1976-1981 i zamknął się w liczbie 31 zeszytów. To tam publikowały takie tuzy graficznych opowieści jak Tadeusz Baranowski, Janusz Christa, Jerzy Wróblewski czy Grzegorz Rosiński, a także uznani rysownicy Edward Lutczyn, Szymon Kobyliński i Andrzej Mleczko. W 2020 nastąpiło jego wznowienie, a honorowego dowodzenia periodykiem podjął się Rosiński. Na fali popularności opublikowanych całkiem niedawno integrali Relaxów z poprzedniego wieku, wydawnictwo Labrum i galeria PolishComicAart postanowili reaktywować pismo. Dotychczas ukazały się dwa numery, których charakterystyczne okładki starają się nawiązywać do tradycji poprzedników. A jak wygląda zawartość ponad stu kilkudziesięciostronicowych tomów? Dość oczywiste jest, że musiały zetrzeć się z oczekiwaniami (szczególnie starszych, niesionych falą sentymentu) czytelników. Postawiono na model trochę podobny do wcześniejszego, czyli fragmenty komiksów głównie zagranicznych twórców, krótsze formy rodzimych oraz nieco publicystyki. Oba albumy otwierają części dzieła Conan z Cimmerii: Córka Lodowego Olbrzyma Robina Rechta. To rzecz osnuta na opowiadaniu Roberta E. Howarda, traktująca o odwiecznych bitwach Asów i Vanirów, którym przygląda się potomkini jednego z gigantów, czekając na zwycięzcę rzezi. Opowieść płynie dość leniwie, co jednak absolutnie nie przeszkadza, a powyższy fakt i oszczędne gospodarowanie tekstem wynagradzają nam duże, wręcz malarskie kadry.
Źródło: mat. prasowe
Texas Jack Dubois i Armanda to już bardziej tradycyjny wizualnie komiks, a jego historia to nieoczekiwane dążenie do konfrontacji aktorów spektakli parateatralnych o Dzikim Zachodzie (tytułowa postać to odzwierciedlenie prawdziwej osoby) z okrutnymi bandytami niejakiego Gunsmoke’a. Interesujący jest Quintos o perypetiach międzynarodowego oddziału ochotników, którzy chcą dołączyć do wojny domowej w Hiszpanii. Autorzy zarysowują nam nieśpiesznie charaktery i moralne wybory/kompasy bohaterów, którzy co jakiś czas wikłają się w utarczki z faszystami. Joshue to wariacja na temat what if..., w tym przypadku z jednym z najpotworniejszych dyktatorów. Ciekawymi rzeczami są krótkie rysunkowe opowiadania ze świata Metabaronów Jodorowsky’ego, natomiast z polskimi (w większości szortami) bywają problemy. Poziom jest bardzo nierówny i między dobrymi wytworami można znaleźć rzeczy wtórne, niezbyt wyszukane scenariuszowo bądź też ewidentnie będące kalkami innych stylów. Natomiast nic do zarzucenia mieć nie można w przypadku Łowcy snów Studniarka i Łaskiego czy też Obywatela dopalonego Kmiołków. Jeśli chodzi o branżową żurnalistykę, to dostajemy rys historyczny magazynu, teksty o traktowaniu komiksu w formie sztuki, propozycjach czytelniczych redakcji i materiał o najbardziej znanym czarnowłosym barbarzyńcy w obrazkach. Oryginalny Relax skończył się z przyczyn bardzo przyziemnych, bowiem gospodarczych - brakowało przydziałowego papieru i farby drukarskiej. Popyt natomiast był olbrzymi, w tej kwestii temat kontynuował Świat Młodych, który wydzielał w swoich numerach po stronie mamiącej wielbicieli kolorowymi rysunkami. Obecna wersja czasopisma ma zgoła inne problemy, najważniejszym z nich jest wierność i kieszeń czytelników. Wszyscy zastanawiają się czy projekt się utrzyma czy też skończy tak, jak sporo magazynów o podobnej tematyce wcześniej. Niestety, Polska nie ma szczęścia do wydawniczych serii (dość długo walczył egmontowski Fantasy Komiks), a szkoda. W czerwcu planowany jest kolejny tom, zatem na razie fanom pozostaje trzymać kciuki za ciągłość inicjatywy.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj