Kolejne odcinki Reverie nie tylko powielają błędy pilota, ale jeszcze je pogłębiają. Obie sprawy, którymi zajmuje się Mara, są oparte na tym samym oklepanym schemacie. Dana osoba ma problemy psychologiczne i emocjonalne, więc nie chce wyjść z wirtualnego świata. Kłopot w tym, że wszystko jest przaśne i banalne. Twórcy chcą nakreślić emocjonalny wydźwięk, a wychodzi im kiczowata zagrywka oparta na ckliwości i sztuczności. Oba wątki mają te same wady, które nie pozwalają wykorzystać potencjału, jaki w tym wszystkim drzemie. Trudno emocjonować się czymś, co nie jest w tym aspekcie autentyczne. I to też tyczy się głównej bohaterki, której okazywanie empatii przez scenarzystów jest rozpisane strasznie łopatologicznie. A to na tym przecież opierają się oba wątki. Ta schematyczność tyczy się też całej interakcji Mary ze swoimi "klientami", których ma uwolnić. Zawsze pierwsze spotkania są negatywne, a potem musi wymyślić sposób, by móc ich przekonać. I zawsze ten sposób jest nakreślony kiczowatym banałem, który może wywołać niesmak i zdziwienie, jak scenarzyści mogą iść w te rejony. Nie wiem, czy to wina złej reżyserii, czy niedopracowania, ale to wszystko pod kątem emocjonalnym powinno grać zupełnie inaczej. W kwestii rozwoju świata Reverie są nowinki, które stają się interesujące: kwestia, że program uczy się, więc może reagować na Marę jest ciekawy. Najlepszym motywem jednak jest dodawanie przez program czegoś, co odbiorca potrzebuje. Gdyby nie wykorzystano tego do słabych motywów natury psychologicznej, być może nawet można byłoby chwalić oba odcinki. A tak to kolejny z wielu pomysłów z potencjałem w tym serialu. Przewodni wątek zasugerowany w pilocie na razie rozwija się powoli. Jest sobie w tle, gdy Mara widzi swoją zmarłą siostrzenicę i gdzieś tam pojawia się pani z rządu. Tak naprawdę do końca trzeciego odcinka nie ma w tym nic odkrywczego, ciekawego, ani pomysłowego. Ot, słowo kluczowe tego serialu: banał pogania banał. A to też tyczy się dziwnych zachowań bohaterki (widzi "ducha" siostrzenicy, więc jak głupia biegnie, by zobaczyć, że to nie ona lub rozmawia do iluzji) i małych absurdów. Prawda jest taka, że gdyby nie zakończenie 3. odcinka, mógłbym ocenić cały ten motyw jedynie negatywnie. A ono zmienia całe wrażenie. Te 2 odcinki są bardzo przeciętne i kiepsko rozwijają serial. Ciągle marnują potencjał, który jest bardzo dostrzegalny w wielu aspektach serialu. Jednak końcowe sceny mówią nam, że Reverie to zupełnie inny serial, odmienny od tego, co twórcy starają się nam wmówić podczas promocji. Niespodzianka z faktem, że wszystko, co oglądamy najwyraźniej rozgrywa się w Reverie, nie w rzeczywistym świecie, jest tak intrygująca, że aż sprawdzę kolejny odcinek. Bo to jest szansa na to, by zerwać z nudnym schematem i pójść w ciekawym kierunku Incepcji w Incepcji. Oby tylko wykorzystano ten potencjał.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj