Twórcy serialu zdążyli nas przyzwyczaić do osobliwych pomysłów na nowe epizody Ricka i Mortiego. W zasadzie każdy kolejny odcinek może przynieść ze sobą coraz bardziej odklejone, irracjonalne przygody. Zagłębiając się w losy najpotężniejszego umysłu we wszechświecie, należy więc spodziewać się wszystkiego. Tym razem akcja kręci się wokół Beth i jej kosmicznej wersji, które to niespodziewanie zaczynają zbliżać się do siebie. Chociaż był to ciekawy punkt wyjścia do większego widowiska, twórcy zgasili potencjał historii w samym jej zalążku. Niestety po raz kolejny, zanim zdołał wzniecić się pierwszy płomień wrażeń, przyduszono tlący się żar kubłem zimnej wody.  Śledząc losy Ricka i Mortiego, już dawno można było założyć się, w którym momencie Kosmiczna Beth zacznie silniej mącić w życiu rodziny Smithów. Tak naprawdę wątek parszywych poczynań wojowniczki był wyczuwalny i to właśnie w tym odcinku nadszedł moment na ukazanie nowej odsłony pozaziemskiej mamy. Zdecydowano się, aby podkreślić mroczne cechy kobiety za sprawą pociągu seksualnego do jej odpowiedniczki zamieszkałej na Ziemi. Kosmiczna Beth w 3. odcinku postanowiła uwieść swoją zwykłą wersję, by następnie rozpalić gorący romans, który zapoczątkował chwilowy kryzys w małżeństwie Beth i Jerry’ego. Choć koncept dziwacznej miłości do siebie samej był ciekawym motywem przewodnim, brak pomysłu na jego rozwinięcie, a co gorsze na ewentualne konsekwencje czynów, zniweczył starania twórców. Epizod – poza tym, że przedstawiał namiętne pocałunki oraz niepohamowane odgłosy podczas cielesnej fascynacji – nie zapewnił żadnych emocji. Nie porwał ani na moment, bo w zasadzie nie miał czym nas ożywić. Gdy Beth i jej klon oddawały się miłosnym uniesieniom, Rick, Morty i Summer zajęci byli rozszyfrowaniem gry wideo z kosmicznych przestworzy. Co mogło nas zachwycić? Według mnie absolutnie nic. Niestety brak w tej historii ognia, dawnego szaleństwa, a przede wszystkim jakiegokolwiek pomysłu na wzbogacenie akcji.
Adult Swim
Jednak największy minus odcinka to absolutnie nieudany wątek Jerry’ego, który w ramach załamania nerwowego obrósł w chroniącą go przed światem skorupę. Dana transformacja to jedyne konsekwencje zdrady Beth. Na domiar złego Jerry nie wywarł większej presji ani na bohaterach, ani na widzach, bo już niedługo po przemianie powrócił do swojego ciała. Było to po prostu bezsensowne. Nie rozumiem, dlaczego akurat na to zdecydowali się autorzy serialu. Przecież można było stworzyć z miłości córek Ricka prawdziwą apokalipsę, która zbierze żniwo niewinnych ofiar. Wyobraźcie sobie tylko najazd klonów Beth urażonych haniebnym romansem, które w ramach zemsty rozpętają piekło na Ziemi. A tak, przeobrażający się w skorupę mąż, który już w kolejnym wątku powraca do swojego normalnego życia, rozczarowuje po całości. Na szczęście humor odcinka nie był już oparty na nawiązaniach do Szklanej pułapki . Jednak ponownie zabrakło inteligentnego, ironicznego żartu dobrze znanego z pierwszych sezonów. Morty i Rick w tej odsłonie ukazani zostali jako cienie dawnych siebie. Choć samo rozpoczęcie epizodu przywołało wspomnienia zwariowanych poczynań największego naukowca w dziejach ludzkości, dalszy rozwój wydarzeń rozwiał wszelkie nadzieje na porywający odcinek. Rick i Morty w 6. sezonie niestety nie zachwycają. 3. odcinek był dziwaczny, zakończony najgorszym plot twistem, jakiego można było się spodziewać. Serial nie pokazuje dawnej iskry,  momentami wieje nudą. Miejmy nadzieję, że kolejne odsłony przygód ekscentrycznego naukowca przyniosą więcej wrażeń.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj