Motyw Nicka i rodziców Monroe odbywa się zgodnie z przewidywaniami. Nie dochodzi tak naprawdę do konfrontacji, gdyż ich spotkanie jest finalnym katalizatorem rodzinnego konfliktu. Dzięki temu możemy poznać Monroe z zupełnie innej strony. Jego relacje z rodzicami są trudne, napięte i bardzo niecodzienne. Świetnie wypada scena pożegnania, która ma w sobie sporą dawkę emocji, których w Grimm często nie doświadczamy. Dzięki jednak tym wszystkim wydarzeniom Monroe w końcu powraca do akcji, bo przez wiele ostatnich odcinków oglądaliśmy jego życie osobiste lub bohatera w roli konsultanta na odległość. Brakowało go na froncie u boku Nicka, gdyż ten duet zawsze dawał więcej frajdy niż Nick z Hankiem. 

Historia morderców zdobywających skalpy rozwija się interesująco, choć nie porywa tak, jak powinna. Gdzieś pryska napięcie i cała mistyczna otoczka, gdy dochodzi do finałowego starcia. Co prawda dobrze widzieć Nicka i Monroe razem w akcji, ale czegoś w tym wszystkim brak. Choć nigdy wcześniej nie mierzyli się z tak silnymi przeciwnikami, starcie nie jest tak dobre, jak można byłoby oczekiwać. Cały czas mówiono nam, jacy to są potężni wojownicy, a walka wygląda jakich wiele innych. Pomimo okoliczności nie czuć w tym starciu wyjątkowości niecodziennych przeciwników. Koniec końców nawet ta sprawa kryminalna okazuje się środkiem do ważniejszego celu, czyli wątku rodzinnego Monroe. Pojawienie się jego ojca to zabieg dość przewidywalny, ale na szczęście zrealizowany co najmniej poprawnie.

[video-browser playlist="635353" suggest=""]

Okazuje się, że rodzinna historia Monroe może zapewnić nie tylko emocje, ale także śmiech. Końcowe sceny z kolacją są tego fantastycznym dowodem. Uczucie niezręczności, niepewności i Grimm pilnujący ich jak dzieci, by się dobrze zachowywali przy stole, to świetny pomysł. Na pewno w przyszłości wątek dostarczy nam jeszcze sporo humoru i wrażeń.

Adalind musiała dokonać jedynego słusznego wyboru, więc zaskoczenia tutaj nie ma. Cały wątek jest dobry, ciekawy i do końca trzymający w niepewności, gdyż po takiej postaci jak Adalind można było oczekiwać zwrotu w najmniej oczekiwanym momencie (szkoda, że go jednak nie było). To też udowadnia nam, że Grimm pomimo bycia serialem stacji ogólnodostępnej nie boi się przemocy. Scena w hotelu z wbiciem czegoś w oko jest odpowiednio brutalna (podobnie jak zmasakrowane zwłoki w lesie). Wszystko wskazuje na to, że historia Adalind ma imitować narodziny zbawiciela. To intryguje, oby więc twórcy ponownie zaskoczyli kreatywnością.

Grimm serwuje odcinek dobry, zabawny i szalenie wciągający. Magiczna otoczka sprawia, że pomimo czasem schematycznych zabiegów ten policyjny procedural ogląda się z wielką przyjemnością.

To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj