Przesiąknięty czystą grozą wstęp do najnowszego dzieła twórcy "Doomboya" przepowiada istną eskalację wszystkiego co złe, zakazane i mroczne. Oto obserwujemy scenę wyłaniania się z wodnych głębin nagiej istoty o kruczoczarnych włosach i przenikliwych oczach, w których odbijają się spienione, morskie fale. Enigmatyczne wypowiedzi owej postaci w sugestywny sposób definiują magię, postrzeganą tutaj jako pozaziemska energia wkradająca się do naszej świadomości. Chwilę później ze zmąconej wody wynurza się młoda dziewczyna (Mila), uważnie nurkująca w otoczeniu gromady egzotycznych ryb. Frywolną kąpiel Mili dostrzega białowłosa Agnieszka, spokojnie przyglądająca się protagonistce opowieści z brzegu. Nazywa ją wężem wodnym, zasłaniając przy tym swą bladą twarzyczkę długimi włosami. Mimo pewnych wątpliwości względem nowopoznanej rówieśniczki, Mila ulega urokowi Agnieszki, uczestnicząc z nią w śmiałej eksploracji okolicy.

Momentami komiks przypomina błahą sielankę dwóch nieposkromionych złośnic o badawczych naturach. Dziewczyny połączyła wspólna pasja (miłość do zwierząt, w szczególności lisów i stworzeń wodnych), wymyślne psoty względem "niedzielnych" turystów oraz umiłowanie dziwności. Mamy tutaj do czynienia z prawdziwą przyjaźnią, która stosunkowo szybko przeistacza się w chorą miłość, połączoną z dzikimi żądzami. Mila została wręcz zahipnotyzowana przez przednie zęby Agnieszki, a fragment ukazującymi owe uwielbienie na długo zapada w pamięć.

[image-browser playlist="584054" suggest=""]

Opowiadana przez Sandovala historia zawiera mnóstwo tego typu dosłownych epizodów, w których to, co ludzkie i poznane subtelnie miesza się z pierwiastkiem magicznym, onirycznymi wizjami oraz niezgorszą baśniowością. Intymną scenę zbliżenia się dwóch młodocianych buntowniczek przerywa nagłe wydobycie się z ust zdziwionej Agnieszki czarnej kałamarnicy, a zmianę pór roku obrazuje podróż gargantuicznego, niewidzialnego starca, symbolizującego lato. Kwintesencją burzliwego związku dziewczynek jest natomiast krwawa batalia jaką uczłowieczone zęby Agnieszki muszą stoczyć z armią wskrzeszonych bestii-kościotrupów (sic!).Trzeba przyznać, iż Sandoval w Wężu wodnym wspiął się na wyżyny surrealizmu, umiejętnie korzystając przy tym z dorobku artystycznego wybitnych postaci formatu wspomnianego twórcy "Zewu Cthulhu", bajek braci Grimm, literackich dokonań Williama Burroughsa (m.in. "Nagi lunch") czy filmografii Davida Cronenberga oraz Lucio Fulci.

Wysoką ocenę rzeczonego dzieła potęgują ocierające się o doskonałość zjawiskowe ilustracje nieokiełznanego rysownika. Meksykanin dopieścił kadry do granic możliwości, wzbogacając alegoryczną opowieść o dorastaniu o fantastyczne, malarskie arcydzieła. Praktycznie na każdej stronie znajdziemy co najmniej jedną grafikę budzącą lęk i niekłamany niepokój. Autor "Trupa i sofy" słusznie niektóre rysunki umieścił na pojedynczych stronach, przemieniając je w obrazy godne powieszenia na ścianie. Pewne zniesmaczenie mogą powodować nie tyle naszkicowane z maestrią okropności, co nazbyt młody wygląd, a co za tym idzie wczesna inicjacja seksualna większości bohaterów pojawiających się na łamach kolejnych komiksów Sandovala.

[image-browser playlist="584055" suggest=""]

Wąż wodny to pod względem graficznym jak dotąd najlepszy album w dorobku Tony'ego Sandovala, a i warstwie fabularnej nie można zbyt wiele tutaj zarzucić – rażą wyłącznie nieco szablonowe dialogi oraz kreacja rodzicielki Mili. Komiks w sam raz dla czytelników rozmiłowanych w opowieściach spod znaku bizzaro fiction oraz soczystych horrorów z masą zaskakujących, gorszących twistów. Apetyczne dzieło z bestialską otoczką, autora rozsmakowanego w mackach i śmierci.

To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj