Warto jednak na samym wstępie zaznaczyć, że osadzenie akcji w cyberpunkowej przyszłości to jedyny element, który łączy oba te tytuły. Ruiner jest bowiem dynamiczną grą akcji, w której wcielamy się w ciekawie zaprojektowanego bohatera. Protagonista przypomina nieco Jacketa z Hotline Miami, jednak na jego głowie zamiast maski znajduje się coś na kształt motocyklowego kasku z ekranem LED wyświetlającym proste i często bardzo dosadne komunikaty. To właśnie w ten sposób prowadzimy "dialogi" z postaciami niezależnymi. Sama historia przedstawiona w grze jest całkiem interesująca – na początku tajemnicza hakerka informuje nas, że nasz mózg został zhakowany, a naszego brata porwano. Szybko okazuje się jednak, że nie wszystko jest tu tak proste, jak mogłoby się wydawać, a twórcy przyszykowali dla graczy pewne fabularne niespodzianki. Oczywiście, zanim do nich dobrniemy, czeka nas wycinanie w pień kolejnych przeciwników. Schemat misji jest bardzo prosty. Przenosimy się do zamkniętych lokacji, w których biegniemy od punktu A do punktu B, po drodze eksterminując kolejnych niemilców. Od czasu do czasu natrafimy na mniej lub bardziej skomplikowanych bossów, jednak taktyka na większość z nich jest taka sama – po prostu unikamy ich ataków i zwalczamy ich stalą, ogniem, ołowiem lub energetycznymi promieniami. Walka nie odbiega za bardzo od tego, do czego przyzwyczaiły nas inne, podobne gry, na czele z wspomnianym już przeze mnie Hotline Miami. Główny bohater potrafi walczyć w zwarciu, korzystać z broni palnej i energetycznej, a także wykonywać szybkie uniki. Do tego wszystkiego dochodzą też specjalne zdolności, takie jak np. możliwość tymczasowego ogłuszenia przeciwników lub znaczne zwiększenie naszej prędkości poruszania się. I o ile w samych umiejętnościach zaskoczeń nie ma, o tyle już sposób zarządzania nimi jest ciekawy i bardzo przypadł mi do gustu. Drzewko talentów możemy modyfikować w dowolnym momencie, usuwając wybrane wcześniej punkty i przenosząc je do innych zdolności. Daje to spore możliwości dostosowywania rozgrywki do naszych potrzeb i oczekiwań. Przyznaję, że sam kilkakrotnie złapałem się na tym, że musiałem modyfikować mój arsenał umiejętności, bo nie radziłem sobie z pewnymi przeciwnikami. Wystarczyło jednak nieco inaczej dobrać specjalne zdolności i oponenci, którzy stanowili wcześniej barierę nie do przejścia, zaczęli pękać jak mydlane bańki. Ta elastyczność i swoboda jest dla mnie wielkim plusem gry stworzonej przez Reikon Games i nie miałbym nic przeciwko, gdyby inni deweloperzy korzystali z podobnych rozwiązań w swoich produkcjach. Pewnym problemem Ruiner jest natomiast to, że walka stanowi tutaj niemal 100% całej rozgrywki. Od czasu do czasu musimy uruchomić jakiś przełącznik, by otworzyć drzwi lub ominąć potencjalnie zabójcze przeszkody, ale próżno szukać tu jakichkolwiek wymagających zagadek logicznych lub elementów zręcznościowych. Pojedynki z przeciwnikami łatwe nie są, wygrana w nich jest satysfakcjonująca, ale po kilku godzinach do gry zaczyna wkradać się nuda. Mam wrażenie, że gdyby twórcy pokusili się o rozwinięcie pozostałych elementów i dali nam momentami odetchnąć od mordowania przeciwników, to gra tylko by na tym zyskała. Dla niektórych rozczarowaniem będzie też długość gry. Sam Ruiner skończyłem w około 7 godzin, a podejrzewam, że weterani tego typu produkcji będą w stanie przejść ten tytuł nawet nieco szybciej. Na dodatek po obejrzeniu zakończenia nie czułem niedosytu i nic specjalnie nie zachęca mnie do tego, aby do tej produkcji powrócić. Brakuje mi tutaj opcji w stylu New Game Plus lub też alternatywnych zakończeń. Na pochwały zasługuje jednak oprawa audiowizualna. Futurystyczna cybermetropolia Rengkok, pełniąca rolę głównego huba, nie poraża rozmiarami, ale wygląda świetnie, podobnie zresztą jak poszczególne lokacje, które przemierzymy w trakcie wykonywania kolejnych zadań. Projekty przeciwników są zróżnicowane i chociaż nie ma ich zbyt wielu to przy krótkim czasie gry trudno uznać to za znaczącą wadę. Na plus zaliczam też grafiki, które przedstawiają sojuszników, przeciwników i inne postacie niezależne w trakcie dialogów i świetnie budują klimat.
fot. Devolver Digital
+16 więcej
Nie sposób zapomnieć również o doskonałej warstwie muzycznej, która idealnie podkreśla nasze poczynania. Na początku tylko wybrane utwory przykuwały moją uwagę, ale z czasem coraz więcej kompozycji wpadało mi w ucho, na czele ze świetnym Sleep Paralysis, które mogliście słyszeć już w jednym ze zwiastunów polskiej produkcji. Gra autorstwa Reikon Games niestety nie jest też wolna od błędów. Na PlayStation 4 raz zdarzyło mi się utknąć między postaciami niezależnymi w mieście i uwolniłem się dopiero po kilkunastu dobrych sekundach, a w ciągu 7 godzin dwa razy gra zaliczyła poważniejszy błąd, który skończył się jej wyłączeniem i przejściem do ekranu głównego konsoli. Grałem jednak przed premierą, a tego typu dolegliwości mogą zostać wyeliminowanie jedną, niewielką aktualizacją. Polski Ruiner oferuje interesującą historię i całkiem niezły system walki, który niestety niektórych może znudzić z powodu braku większych urozmaiceń w rozgrywce. Mimo tego, zdecydowanie warto się z tą produkcją zapoznać, szczególnie jeśli jesteście miłośnikami mrocznego i brutalnego cyberpunku. Plusy: + oprawa audiowizualna, + cyberpunkowy klimat, + interesująca historia, + dobrze zrealizowane zarządzanie umiejętnościami, + dynamiczna i widowiskowa walka. Minusy: - rozgrywka bywa monotonna, - krótki czas rozgrywki, - brak opcji New Game Plus, - sporadyczne błędy.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj