Trzeba przyznać, że na początku Ruiny wcale nie zachwycają. Jak tylko się zorientowałam, że bohaterami są młodzi Amerykanie, to skrzywiłam się z niesmakiem, spodziewając się mniej więcej, w którym kierunku to się potoczy. Ale z poczucia dziennikarskiego obowiązku brnęłam dalej. Od razu trzeba powiedzieć, że powieść jest bardzo schematyczna i do bólu wierna gatunkowi. Wspomniana grupa młodzieży chce pomóc świeżo poznanemu Niemcowi i opuszcza luksusowe rejony plaży Cancun, by przeżyć przygodę. Oczywiście, jak łatwo się domyślić, sprawy przybierają niezbyt oczekiwany przez nich obrót. Pisarz prowadzi ich w mroczne zakamarki dżungli. Dodatkowo zaangażował w całe narracyjne przedsięwzięcie plemię złowrogich Majów. Jest to książka, którą jest dość trudno jednoznacznie ocenić. Scott Smith oprócz Ruin napisał jeszcze jedną powieść. Obie książki dość szybko doczekały się ekranizacji. Co więcej, sam Smith popełnił scenariusze do takich filmów jak Syberia czy Obraz pożądania. W czasie czytania czuć jego zamiłowanie do środków wyrazu i filmowe oko do obrazu. O przestrzeni opowiada w sposób bardzo dosadny. Opisy są naprawdę na bardzo dobrym poziomie, działają na wyobraźnię, a czasem sprawią, że czytelnikowi zjedzony posiłek podejdzie do gardła.
Źródło: Vesper
Wydaje się, że całą swoją sztukę zużył właśnie na obraz. W kwestii bohaterów zawiódł zupełnie. Są oni płascy, przerysowani jak z horrorów klasy B. Czytelnik nie czuje z nimi w zasadzie żadnej więzi. Można powiedzieć, że z czasem stają się oni obojętni. Ich losów raczej nikt nie będzie przeżywać. A przecież o to właśnie chodzi, żeby serce biło przy każdym kroku naszych ulubieńców. Żeby trzymać kciuki za szczęśliwe zakończenie albo chociaż, żeby nasz pupilek przeżył.
Na obronę Smitha można dodać, że autor położył nacisk na aspekty psychologiczne ludzkich zachowań. Podkreśla, że w sytuacji zagrożenia największym wrogiem dla człowieka będzie drugi człowiek. Twórcy raczej rzadko sięgają po taki zabieg. Ruiny balansują między horrorem a powieścią przygodową. Myślę, że można by także zakwalifikować je jako thriller. Podsumowując: jest to bardzo sprawnie napisana książka. Scott jest dobrym rzemieślnikiem, który zagwarantuje nam rozrywkę, ale jeszcze nie napisał czegoś, co sprawiłoby, że czytelnik wyskoczy z kapci. Brakuje tego efektu wow. Bardzo brakuje.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj