Sześcioro wiedzionych młodzieńczą fantazją i żądzą przygód ludzi wyrusza w głąb meksykańskiej dżungli. Ich celem jest odnalezienie brata jednego z nich, zaginionego podczas ekspedycji archeologicznej. Mimo ostrzeżeń młodzi podróżnicy zapuszczają się w głąb puszczy i znajdują tajemnicze, pokryte winoroślą wzgórze, które staje się dla nich śmiertelną pułapką. Pozbawieni wody i zapasów żywności, otoczeni przez agresywnych Indian, bez możliwości kontaktu z cywilizacją rozpoczynają śmiertelną rozgrywkę, której stawką jest życie... Mimo z pozoru banalnej fabuły Smith przekazuje czytelnikom zaskakująco dobrze skonstruowany i rewelacyjnie napisany horror. Duszny, gęsty klimat, poczucie nieustającego zagrożenia, świetnie nakreślone postaci i oddane z kliniczną wręcz precyzją relacje, jakie je łączą, to jego największe zalety. Jeśli dodamy do tego stosunkowo rzadko eksplorowany przez twórców gatunku motyw inteligentnych i krwiożerczych roślin, dostajemy powieść, która zadowoli każdego miłośnika literackiej grozy.
Premiera (Świat)
24 sierpnia 2022Premiera (Polska)
24 sierpnia 2022Polskie tłumaczenie
Danuta GórskaLiczba stron
394Autor:
Scott SmithGatunek:
HorrorWydawca:
Polska: Vesper
Najnowsza recenzja redakcji
Trzeba przyznać, że na początku Ruiny wcale nie zachwycają. Jak tylko się zorientowałam, że bohaterami są młodzi Amerykanie, to skrzywiłam się z niesmakiem, spodziewając się mniej więcej, w którym kierunku to się potoczy. Ale z poczucia dziennikarskiego obowiązku brnęłam dalej.
Od razu trzeba powiedzieć, że powieść jest bardzo schematyczna i do bólu wierna gatunkowi. Wspomniana grupa młodzieży chce pomóc świeżo poznanemu Niemcowi i opuszcza luksusowe rejony plaży Cancun, by przeżyć przygodę. Oczywiście, jak łatwo się domyślić, sprawy przybierają niezbyt oczekiwany przez nich obrót. Pisarz prowadzi ich w mroczne zakamarki dżungli. Dodatkowo zaangażował w całe narracyjne przedsięwzięcie plemię złowrogich Majów.
Jest to książka, którą jest dość trudno jednoznacznie ocenić. Scott Smith oprócz Ruin napisał jeszcze jedną powieść. Obie książki dość szybko doczekały się ekranizacji. Co więcej, sam Smith popełnił scenariusze do takich filmów jak Syberia czy Obraz pożądania. W czasie czytania czuć jego zamiłowanie do środków wyrazu i filmowe oko do obrazu. O przestrzeni opowiada w sposób bardzo dosadny. Opisy są naprawdę na bardzo dobrym poziomie, działają na wyobraźnię, a czasem sprawią, że czytelnikowi zjedzony posiłek podejdzie do gardła.
Wydaje się, że całą swoją sztukę zużył właśnie na obraz. W kwestii bohaterów zawiódł zupełnie. Są oni płascy, przerysowani jak z horrorów klasy B. Czytelnik nie czuje z nimi w zasadzie żadnej więzi. Można powiedzieć, że z czasem stają się oni obojętni. Ich losów raczej nikt nie będzie przeżywać. A przecież o to właśnie chodzi, żeby serce biło przy każdym kroku naszych ulubieńców. Żeby trzymać kciuki za szczęśliwe zakończenie albo chociaż, żeby nasz pupilek przeżył.
Na obronę Smitha można dodać, że autor położył nacisk na aspekty psychologiczne ludzkich zachowań. Podkreśla, że w sytuacji zagrożenia największym wrogiem dla człowieka będzie drugi człowiek. Twórcy raczej rzadko sięgają po taki zabieg.
Ruiny balansują między horrorem a powieścią przygodową. Myślę, że można by także zakwalifikować je jako thriller.
Podsumowując: jest to bardzo sprawnie napisana książka. Scott jest dobrym rzemieślnikiem, który zagwarantuje nam rozrywkę, ale jeszcze nie napisał czegoś, co sprawiłoby, że czytelnik wyskoczy z kapci. Brakuje tego efektu wow. Bardzo brakuje.