Rush nie pozostawia ani sekundy na przelotne znużenie. Przypuszczam, że nawet popcorn pozostałby nietknięty z obawy widza przed przegapieniem decydującej milisekundy. Z każdym odcinkiem przygody doktora Willa Rusha nabierają pędu - wręcz strusiego. Nowym klientem specjalnej troski jest właściciel grubego portfela i zamiłowania do dzikich zwierząt. Struś, niedźwiadek, waran. Zdawałoby się, że sąsiedzi nie muszą nawet organizować wycieczek do zoo.
Zobacz również: Zwiastun finału 1. sezonu "The Last Ship"
Problemy zaczynają się wraz z rosnącą agresją gada skutkującą napiętymi stosunkami homoseksualnej pary, krwią i piętnastoma tysiącami dolarów. Niestety nie ma czasu na analizę tej dwójki, gdyż mobilność Rusha godna samego Jamesa Bonda przenosi nas do jego biura, domu najlepszego przyjaciela i ośrodku kłótni małżeńskiej, a wreszcie do podejrzanej okolicy. Tam "dziewczyna, która przedawkowała" przemienia się niczym kopciuszek w postrzelonego kryminalistę. Ten z kolei z dyni przemienia się w łowcę nagród, strzelając do faktycznego złoczyńcy, wcześniej podającego się za bounty huntera. W całym tym zamieszaniu William próbuje dotrzeć do baru, gdzie Alex dzielnie radzi sobie z problemami. Niestety zanim jest w stanie go pocieszyć, sam musi odnaleźć otuchę. Najwyraźniej występuje ona najobficiej na łonie macoch. Gorączka rodem z kalifornijskiej krainy marzeń - i łowców.
[video-browser playlist="633455" suggest=""]
Bardzo zaskakujący może okazać się wątek poboczny, czytajcie: flirt asystentki doktora Rusha z kolegą po fachu. Choć błahy i wykorzystujący tak oklepane motywy kina amerykańskiego, przywołuje uśmiech na twarz. Dobra kreacja ciekawych postaci to jeden z największych atutów nowej serii.
Soczyste cytaty, kiczowate ujęcia auta pędzącego autostradą ku wzgórzom Hollywood, mała dawka adrenaliny i zaskoczenie - że powtarzając część historii ekranu, można wykreować produkcję oryginalną i błyskotliwą - to efekt wywarty przygodami zarozumiałego doktorka w błyszczącym kabriolecie. Choć nie wszyscy są na tak, to nie sądzę, aby sukces się tym przejął.