"Filary Ziemi" Kena Folletta to pasjonująca saga historyczna, rozgrywająca się w dwunastowiecznej, nękanej wojnami religijnymi i wyjątkowo nieprzyjaznej Anglii. Powieść brytyjskiego pisarza, a także serial z 2010 roku, idealnie odwzorowują ciężkie życie w tamtych niepewnych czasach. Follett z pietyzmem i dbałością o detale ukazał: rozwarstwienie społeczne, poszczególne profesje i rzemiosła, wygląd zamków, miast i wsi, ciągłą walkę o władzę oraz ziemię toczoną między duchowieństwem a mieszczaństwem, oraz niedolę chłopstwa. Z podobnym kunsztem podszedł do swej pracy belgijski twórca komiksowy, Hermann Huppen, w osadzonej w jedenastowiecznej Europie, liczącej sobie piętnaście tomów serii "Wieże Bois-Maury". Wydawnictwo Komiksowe, które w zeszłym roku szturmem wkroczyło na rodzimy rynek komiksowy, zamierza opublikować całą wielokrotnie nagradzaną i wznawianą serię Hermanna. W pierwszych czterech jej tomach poznajemy mnóstwo barwnych postaci uwikłanych w brutalny, barbarzyński świat.
Rycerz i jego zamek
Protagonistą cyklu jest mężny rycerz, Aymar z Bois-Maury. W wyniku splotu bliżej nieokreślonych, dramatycznych wydarzeń, bohater opowieści stracił rodzime włości oraz zamek o wieżach "najpiękniejszych i najwyższych w całym świecie chrześcijańskim". Od ponad dwudziestu lat błąka się zatem po europejskich wioskach i miastach, zbierając fundusze na opłacenie najemników, z których pomocą zdoła odbić tytułowe Bois-Maury. Towarzyszy mu wierny giermek i oddany przyjaciel Oliwier – niejednokrotnie służący dobrą radą i wspierający swego pana w każdej możliwej okoliczności.
Aymar to bohater na wskroś honorowy, wierny kodeksowi rycerskiemu i złożonej przysiędze. Nawet na moment nie myśli o porzuceniu nazbyt idealistycznej, świetlanej wizji dotyczącej odzyskania rodzinnych stron i wymierzenia sprawiedliwości najeźdźcom. Konsekwentnie przemierza niesprzyjające krainy, wplątując się przy tym w zawiłe intrygi, zdradzieckie knowania bandytów oraz mroczne działania pomniejszych władców. Spotyka również kilku sprzymierzeńców, ważne persony z dawnego życia i całą zgraję banitów, złodziei, wszelakiej maści degeneratów oraz podobnych mu nieszczęsnych wagabundów. W swoich działaniach kieruje się ówcześnie panującą etykietą; jeśli trzeba staje do śmiertelnego pojedynku z wyzywającym go przeciwnikiem – co świetnie obrazuje scena walki z synem Eudesa z tomu pierwszego (Babette). Aymar spełnia wolę pokonanego wroga, wybierając powinność szlachetnego zwycięzcy nad łaskę i miłosierdzie.
Nie jest bynajmniej pełnokrwistym bohaterem o krystalicznej duszy i niebudzących wątpliwości czynach, formatu Thorgala czy Salomona Kane'a. Hermann stworzył postać silnie osadzoną w średniowiecznym świecie, pogodzoną z nędznym losem biedaków oraz z pogardą odnoszącą się do przybłędów, zwyrodnialców i uciekinierów. Trzeba również podkreślić, iż jak na prawdziwego rycerza przystało, Aymar walczy w imię szerzenia chrześcijaństwa, nieprzychylnie traktując heretyków i innowierców. W tomie czwartym (Reinhardt) nie zawaha się stanąć w obronie krzyżowca zaatakowanego przez grupę zbójów, dotrzymując mu towarzystwa w dalszej wędrówce.
Czasem do głosu dochodzą u niego męskie instynkty. Rycerz z Bois-Maury ulega na ten przykład urokowi ponętnej Heloizy, która w sprytny sposób wykorzystuje go do swoich celów. Dzieje się to w drugim zeszycie (Heloiza de Montgri), w którym Aymar spotyka tajemniczego pasterza w masce, odzianego w owczą skórę. Doskwierający głód powoduje, iż Oliwier i jego pan zasiadają do nocnej uczty, przygotowanej przez nowonapotkanego mężczyznę, próbując przy tym nie urazić człowieka budzącego w nich trwogę, niepokój i nieufność. W ten sposób widać, że bohater nie zawsze walczy w imię dobra, przymykając oko na niektóre grzechy osób go otaczających. Etos rycerski nie jest zatem dla niego tak ważny, jak ochoczo głosi to sam Aymar.
Żywot człowieka marnego
Hermann na łamach serii zaprezentował kilku wykolejeńców, których dojmujący los stał się kanwą warstwy fabularnej kolejnych historii. Przede wszystkim warto w tym miejscu przywołać sylwetkę młodego murarza Germaina, który odgrywa znaczącą rolę w tomach pierwszym oraz trzecim. W Babette Germain zostaje posądzony o zabójstwo kawalera Geoffroya, który napastował uroczą chłopkę, tytułową Babette. W wyniku procesu, rzemieślnik został okaleczony – jego lewa dłoń znalazła się w kotle z wrzącą cieczą. Dzięki niespodziewanemu wstawiennictwu protagonisty cyklu, władca Eudes ułaskawia skazańca. Zmizerniały i okaleczony Germain opuszcza w niesławie zamek pracodawcy i wyrusza w długą tułaczkę po okolicznych wioskach. Los zsyła na niego trupę dyskusyjnych kuglarzy, trudniących się złodziejskim fachem, A przywódca tejże wesołej menażerii, zdradziecki Markus przekonuje młodzieńca, aby ten wstąpił do nieformalnej drużyny i wziął udział w wyjętych spod prawa przedsięwzięciach. Wtóruje mu w tym wyuzdana Alda – doświadczona kurtyzana, a także akrobata, Sroka.
Murarz w asyście złodziejaszków powraca w tomie trzecim, który belgijski scenarzysta słusznie zatytułował jego imieniem. Mamy tutaj do czynienia ze zgrabną, umiejętnie poprowadzoną akcją rabunkową, związaną z wykradzeniem złotych kielichów ze słabo strzeżonego klasztoru. W opowieści na pierwszy plan wysuwa się przemyślany plan kradzieży skarbów duchowieństwa oraz pościg za rzezimieszkami, prowadzony przez wątpliwego rycerza, sir Favarda. Ponownie los jest nad wyraz łaskawy dla Germaina, gdyż z opresji ratują go jego nowi sprzymierzeńcy.
Przez pryzmat pełnych wzlotów i upadków (ze zdecydowaną przewagą drugiego z wymienionych czynników) kolei życia kamieniarza, Hermann wyraził swą pokorę wobec przedstawicieli najniższej grupy społecznej. Każda sposobność na zmianę niesprzyjającego przeznaczenia kończy się katastrofą, a próba wzbogacenia kosztem innych ponosi sromotną klęskę. Twórca "Wież Bois-Maury" nie pozostawia złudzeń, sukces w jego serii mogą odnieść wyłącznie do cna zepsute jednostki (choćby garbaty Ludovik), a romantycy pokroju Aymara czy Germaina muszą wiele wycierpieć, aby mieć choć cień szansy na realizację swych marzeń.
W komiksowej sadze dobrze wypadają silne kobiety, przede wszystkim: dzielna Heloiza de Montgri oraz lubieżna Alda. Pierwsza spośród nich ma dość nietypową, iście chłopięcą fryzurę oraz umiejętności łucznicze, których zazdroszczą jej dziesiątki podziwiających jej anielski wygląd mężczyzn. Heloiza to trzecia córka wpływowego władcy z Katalonii, samotnie wędrująca po krainach atakowanych przez agresora w owczej skórze. Blond piękność prowadzi osobistą krucjatę przeciw mordercy jej ukochanego – tragiczny finał jej odwzajemnionej miłości do wędrownego rycerza bez ziemi doprowadził do tego, iż na miejscu miłości pojawiła się głęboka chęć krwawej zemsty. Heloiza nie ma oporów, aby uwieść prawego Aymara oraz pozbawić życia wyznającego jej uczucia przeciwnika. W świecie zdominowanym przez mężczyzn, Heloiza uchodzi za swoisty ewenement, bezduszną morderczynię wyzutą z nadziei i romantycznych wzniesień.
Równie wielka determinacja kieruje poczynaniami Aldy. W tym przypadku nie chodzi o wendetę na wrogu, ale wielkie marzenie zdobycia cennych kosztowności. Alda jest istotnym elementem bandy Markusa – odwraca uwagę strażników podczas rabunku. Dziewczyna używa swej największej broni, czyli uroku osobistego oraz niewinnego wygląda. Nie dajcie się zwieść pozorom, tytułowa bohaterka piątego tomu "Wież…" to pełnokrwista femme fatale, o czym brutalnie przekona się psychopatyczny Favard, który ośmielił się ją pojmać. Życie nie rozpieszcza pięknej Aldy, a jej wyboista droga usiana jest stosem cierpień, nieszczęść i agonii.
Graficzny wizerunek średniowiecza
Obok niezwykle drobiazgowych, szkatułkowych i precyzyjnych scenariuszy poszczególnych zeszytów z cyklu, równie piorunujące wrażenie odgrywają niebywale realistyczne ilustracje Hermanna. Belg z charakterystyczną dla siebie wrażliwością na kolejnych kadrach gloryfikuje brzydotę, brud, odór i zgniliznę moralną godną średniowiecznej rzeczywistości. Twarze wszystkich bohaterów przewijających się w serii (prócz zjawiskowo pięknej Heloizy) są zmęczone, zaorane bliznami, siatkami zmarszczek i wszelakimi możliwymi zwyrodnieniami (szpecące guzy, zapadnięte policzki, wysokie czoła, wyłupiaste oczy, itp.). Ubrania większości postaci prezentują się tragicznie – poszarpane spodnie, potargane koszule, dziurawe buty. Istny obraz nędzy i rozpaczy, potęgujący upadek człowieka żyjącego w tej piekielnej scenerii. Jedynym mankamentem w konstrukcji danych osób jest ich zadziwiające jak na tamte czasy, pełne uzębienie – nawet żebracy mają perłowe zęby.
Hermann doskonale ukazał zdradliwe pustkowia, w których rozgrywają się najbardziej wstrząsające wydarzenia. Wyjałowiona ziemia, zaśnieżone, zdradliwe góry czy wypełnione uschniętymi drzewami lasy, hiperbolizują katorgę urodzonych pechowców i nieszczęśników. Zadziwia ciągła zmiana odwiedzanych krain, miast i wsi oraz odstraszający wygląd dziesiątek mieszkańców. Kunszt twórcy cyklu potwierdzają następujące ilustracje: wznoszący się na wzgórzu drewniany zamek (otwierający kadr z tomu drugiego), wizerunek zapracowanych mnichów (Germain), zbierający siano w upalne południe zmordowani chłopi (preludium pierwszego zeszytu), a przede wszystkim wręcz hipnotyzujący wygląd z lotu ptaka budowanej warowni (również z albumu Babette). Wzorowo wypada również wyrazista, częstokroć jaskrawa kolorystyka, dynamika zaciętych pojedynków oraz dbałość o detale pasujące do jedenastowiecznej Europy (począwszy od ubioru i broni, a skończywszy na tak błahych elementach, jak świece czy puchary).
Życie w średniowieczu z całą pewnością nie było usłane różami, co perfekcyjnie ukazuje Hermann Huppen w "Wieżach Bois-Maury". Oprócz bezbłędnie poprowadzonego głównego wątku dotyczącego misji Aymara, na słowa uznania zasługują historie poboczne, w których śledzimy poczynania Germaina, Aldy czy Heloizy de Montgri. Cykl belgijskiego twórcy to surowa, pozbawiona romantyzmu i idealistycznego ujęcia rycerstwa epopeja graficzna najwyższych lotów. Przychodzi nam zatem z niecierpliwością czekać na pozostałe tomy, pełne dramatyzmu, wiarygodnych postaci i wątpliwych wyborów.