Postawione wyżej pytanie mimowolnie skojarzyło mi się z obecnym trendem wykorzystywania sztucznej inteligencji do zaspokajania naszej ciekawości na temat tego, jak mogłyby wyglądać Gwiezdne Wojny w stylu Wesa Andersona lub Avengers w reżyserii Christophera Nolana. To, co jednak robi maszyna, nie jest przynajmniej na ten moment niczym więcej niż ciekawostką, natomiast wciąż są filmowcy, którzy nie patrzą ze strachem na rozwijającą się technologię i potrafią samodzielnie zaszaleć w najbardziej nietypowej mieszance. Oto bowiem Mike Cheslik postanowił odwołać się do korzeni komedii slapstickowych i uczynić wariację na temat kreskówkowych przygód z wykorzystaniem bardzo wielu efektów praktycznych, ale nie tylko. W dużym skrócie film Setki bobrów koncentruje się na postaci młodego mężczyzny, który znany jest w swojej wiosce z tworzenia jabłkowej nalewki. Jego interes rozwijał się niezwykle dobrze, ale nieoczekiwana sytuacja zmusiła go do szukania zarobku gdzieś indziej i padło na zabijanie zwierzyny, w szczególności bobrów. Streszczanie fabuły nie ma jednak większego sensu, bo tak naprawdę to, jak odbiera się Setki bobrów odbywa się na poziomie wizualnej konsumpcji niesamowitych obrazów i gagów, którymi ten film wypełniony jest po brzegi.
materiały prasowe
Wydaje się, że jest to film, który albo się pokocha, albo znienawidzi. Nie widzę tutaj za bardzo szans na półśrodki, bo jest to mocno specyficzne i autorskie podejście z jednoczesnym wykorzystywaniem oldschoolowego sznytu do serwowania humoru. Łatwo jest jednak zaangażować się w ekranowe wydarzenia, bo też Cheslik ma niezliczoną ilość pomysłów i byłem w dużym szoku, kiedy minęła pierwsza godzina filmu i reżyser znalazł jeszcze całe mnóstwo kreatywnych rozwiązań na obsłużenie upływającej jeszcze drugiej godziny z metrażu. Od razu po seansie pomyślałem sobie, że chętnie zobaczyłbym papierową wersję scenariusza tego widowiska, bo musi to być coś niesamowicie pokręconego. Styl Setki bobrów jest jednocześnie bardzo klasyczny, ale też mocno uwspółcześniony, co też łączy się z treścią – może idea polowań na zwierzęta niekoniecznie, ale jednak akcja filmu osadzona jest w konkretnym wycinku rzeczywistości, więc jest to zrozumiałe. Znalazło się jednak miejsce na utkanie większej wrażliwości i empatii, a slapstickowa komedia zaprezentowana w tak oryginalnym wydaniu, pozwalała też sobie na akcję, romans, a nawet na elementy gore. Montaż i siła efektów praktycznych i komputerowych w ograniczonym stopniu daje piorunujące wrażenie w kinie i jeśli początkowo bałem się tego, jak to wypadnie w dłuższym metrażu, to ostatecznie nie ma chwili na nudę i zmęczenie formą. A takie podejście do scenografii sprawi, że wracając do tego filmu nawet za dwie dekady, wciąż będzie prezentować się wyśmienicie. Setki bobrów udowadniają, że kreatywność zawsze będzie na pierwszym miejscu i tworzenie filmu w oparciu o niesamowite pomysły realizacyjne ciągle będzie w cenie. Jestem niesamowicie ciekaw, co jeszcze dalej zaprezentuje reżyser, bo mam wrażenie, że w te dwie godziny filmu wpakował tyle pomysłów, że trudno wyobrazić sobie ich jeszcze więcej. A czuję podskórnie, że w głowie Cheslika może być tego jeszcze na obsłużenie przynajmniej kilku kolejnych filmów, co jeśli się potwierdzi, będzie to niebywałe osiągnięcie ludzkiej wyobraźni.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj