Nie da się ukryć – pierwsze zderzenie z Sex/Life to prawdziwy koszmar. Serial Stacy Rukeyser wydaje się być adresowany osób, które zaczytywały się w książkach z serii 50 twarzach Greya czy After, lecz z czasem jeszcze trochę obniżyły oczekiwania. Nowa produkcja Netflixa odpycha bowiem wszystkim: plastikowym światem, dramatycznymi dialogami, prymitywnością, a najbardziej… kumulacją idiotyzmów. Z odcinka na odcinek odkrywamy jednak, że choć jest bardzo źle, to mogło być gorzej. Główną bohaterką Sex/Life jest Billie (Sarah Shahi). Kobieta, która na pierwszy rzut oka ma wszystko – przystojnego męża, zapewniającego jej życie na wysokim poziomie, piękne i zdrowe dzieci (także i nianię, która się nimi opiekuje), ogromny dom na przedmieściach i wspaniałą przyjaciółkę. Do pełni szczęścia brakuje jej tylko jednego: seksu. Tak się bowiem składa, że żar w małżeństwie dawno już wygasł, a małżonek Cooper (Mike Vogel) nie jest w stanie zaspokoić żądzy głównej bohaterki. Billie zaczyna więc tęsknić za swobodą seksualną z czasów studenckich, a sposobem na ucieczkę ze złotej klatki, którą stało się jej perfekcyjne życie, są wspomnienia spisywane w pamiętniku. Niestety niezaspokojenie zaczyna dawać o sobie coraz bardziej znać, gdy Brad (Adam Demos), idealny kochanek z młodości Billie, przestaje być jedynie fantazją z przeszłości... Już pierwsze sceny produkcji rozwiewają wszelkie wątpliwości – to nie jest dobry serial. Choć otwierający serię odcinek obfituje w nagie ciała, to ich widok nie wywołuje żadnych emocji, a w scenach seksu najczęściej brakuje samego erotyzmu. Filmowanie bardziej czy mniej wymyślnych zbliżeń to jednak za mało, by zainteresować widzów. Od samego początku serial jest zwyczajnie nudny, a odcinki dłużą się niemiłosiernie. Kolejny minus stanowią idiotyzmy, którymi naszpikowana jest ta produkcja. To zaś, co ma bawić, wprawia w konsternację lub zażenowanie. Niektóre rozwiązania fabularne i rozwinięcia scen szokują głupotą i wprawiają w osłupienie. Nie wiadomo, czy lepiej się śmiać, czy płakać. Prawdziwym hitem jest scena, w której mąż Billie załamuje się po tym, kiedy na siłowni odkrywa rozmiar przyrodzenia swego konkurenta… Dialogi zaś, w których Billie i jej przyjaciółka rozmawiają na temat erotycznych igraszek, chciałoby się "odsłyszeć". Dodatkowo jest w tym serialu masa pomniejszych kwestii, które drażnią. Denerwuje powierzchowne sportretowanie środowiska biznesowego, muzycznego, a w szczególności naukowego. Naprawdę trudno uwierzyć, by bohaterki, których nie posądzamy o szczególną inteligencję, odnalazły się w środowisku akademickim. Dziwnie ogląda się też czterdziestoletnią aktorkę, która we wspomnieniach Billie gra o dwadzieścia lat młodszą studentkę. Sam poziom aktorstwa jest niestety przeciętny. Szybko odkrywamy też, że historia miłosnego trójkąta pomiędzy Billie, Bradem i Cooperem nie należy, delikatnie mówiąc, do szalenie porywających. Cała fabuła skupia się wokół tytułowej dychotomii seksu/życia i rozważań Billie, co powinna wybrać: spokojną i bezpieczną, lecz nudną codzienność u boku męża czy też pełne ekstazy, seksualnych uniesień i ekscytacji życie z dawnym kochankiem. Na planie teraźniejszym trudno mówić o jakiejś historii (we wspomnieniach Billie poznajemy co prawda losy jej związku z Bradem). Obserwujemy po prostu rozterki bohaterki. Pół biedy, gdyby rzeczywiście były one interesujące i mówiły coś istotnego w poruszanych, wbrew pozorom wcale nie takich banalnych tematach. W Sex/Life widać pewną ambicję, by przyjrzeć się problemom kobiet w długoletnich związkach: małżeńskiej stagnacji, braku namiętności, rozdźwięku między prozą życia młodej matki a latami młodości, pragnieniom seksualnego spełnienia czy nawet „miłości, która zdarza się raz w życiu”.  Niestety w tych tematach Sex/Life ma do powiedzenia niewiele, a to, co mówi, nie ma większego znaczenia. A szkoda. Myślę bowiem, że za to, jaką popularnością cieszy się ten serial, odpowiada nie tylko „sex” w tytule, lecz również obietnica przyjrzenia się sytuacji dojrzalszych kobiet czy tych, które postanowiły się ustatkować. W życiu wielu pań przychodzi bowiem moment, w którym muszą się zdecydować, jaki model życia i jakiego partnera wybrać. Billie uważa, że ten sam mężczyzna nie jest w stanie zapewnić jednocześnie bezpieczeństwa i ekscytacji – że nie można mieć wszystkiego. Podoba mi się myśl, którą w tym temacie serial proponuje. Mianowicie – można mieć wszystko, lecz nie w tym samym czasie. Niestety to, co przynosi finał serii, w zasadzie nie jest odpowiedzią na toczący się przez cały sezon dylemat. Sex/Life nie podpowiada, nie daje recept i nie prowadzi widza ku temu, by sam mógł znaleźć odpowiedź.
fot. Netflix
+8 więcej
W serialu Sex/Life trudno znaleźć dobre strony, ale nie jest to niemożliwe. O ile bowiem pierwsze odcinki są testem na wytrzymałość i cierpliwość, i po każdym z nich chce się zrezygnować z dalszego oglądania, to jednak po połowie serii, kiedy już przywykniemy do głupot prezentowanych na ekranie, zaczyna liczyć się tylko pytanie, kogo Billie wybierze. I cóż, odcinki do końca serii można jakoś przetrawić. Intryguje też to, co takiego Brad zrobił byłej partnerce, że ją „zniszczył”. Dość ciekawy jest wreszcie wątek męża, najbardziej pokrzywdzonego w całej sytuacji bohatera, który nie jest jedynie postacią pasywną, lecz osobą, który stara się ratować swoje małżeństwo. Ciekawi to, jak zachowuje się w obliczu rozterek żony, z którymi przez większość trwania serialu jest na  bieżąco. Nie da się jednak ukryć – Sex/Life to serial słaby. To nie jest produkcja adresowana do widzów, którzy cenią dobrą, ambitną rozrywkę. Tacy jednak po tę produkcję nie sięgną. A jeśli już, to wymiękną po kilku minutach. Popularność serialu Stacy Rukeyser świadczy jednak o tym, że istnieje duża grupa osób, które serialowe harlequiny i produkcje podobne do 365 dni oglądać po prostu chcą. I w związku z tym będą one powstawać. Pociesza jednak fakt, iż Sex/Life lepiej się ogląda niż wspomniany film, a także to, że w przeciwieństwie do niego nie jest produkcją szkodliwą. Informację o powstaniu drugiego sezonu erotycznych rozterek Billie przyjmę więc bez większego zbulwersowania.  
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj