Sezon ślubów to wyjątek na platformie Netflix, bo w końcu pojawiła się komedia romantyczna z jakością i pomysłem na siebie.
Sezon ślubów to nowa komedia romantyczna Netflixa. To samo zdanie na pewno wielu odstraszy, także fanów gatunku, ale tym razem nie jest protekcjonalnie i groteskowo. Ten film przede wszystkim potrafi zainteresować przez odmienność kulturową, bo obserwujemy młodych przyszłych zakochanych pochodzenia hinduskiego podczas tytułowego sezonu ślubów (okres, gdy mnóstwo osób się żeni i jest kilkanaście zaproszeń na raz). To pokazuje zarazem coś innego i znajomego, bo choć w tym przypadku fanatyczna obsesja rodziców na temat ślubu swoich dzieci jest związana mocno z kulturą, trudno nie odmówić temu uniwersalnego charakteru. Bez względu na szerokość geograficzną takie osoby mogą się znaleźć w każdej kulturze i tego typu konflikty na linii rodzice–dziecko również są ponadczasowe. Taka mieszanka powoduje, że jest w tym troszkę świeżości, ale nie zrozumcie mnie źle: to nadal typowa komedia romantyczna z oczywistą i przewidywalną historią. Nic tutaj nie udaje czegoś, czym nie jest, ale jednocześnie tym razem nie wyszło tak sztampowo jak zazwyczaj.
Największym zaskoczeniem
Sezonu ślubów jest romans głównych bohaterów.
Suraj Sharma (Ravi) oraz
Pallavi Sharda (Asha) to duet aktorów, w który bez wahania można uwierzyć. Rzadko w komediach romantycznych (zwłaszcza Netflixa) zdarza się tak udany casting, gdy chemia między aktorami jest tak znakomicie dostrzegalna. Świetnie się ich razem ogląda! Jako że twórcy dają czas kształtowaniu tego uczucia, nie mamy też wrażenia, że oglądamy banalne zakochanie od pierwszego wejrzenia, ale coś bardziej prawdziwego i tym samym bardziej przekonującego. Aktorzy doskonale obrazują wszelkie niuanse, dostarczając przede wszystkim rozrywki oraz szczerych emocji. Dlatego oglądanie ich jest taką przyjemnością.
Problemem filmu jest dość od czapy wprowadzona kłótnia bohaterów, czyli ten moment, gdy muszą na chwilę się rozstać, by zrozumieć, że są sobie pisani. Ten aspekt jest niestety kompletnie nieprzemyślany i sprawia wrażenie wymuszonego, sztucznego i przekombinowanego. Nie jest to moment zasłużony fabularnie, bo zbyt banalnie wyjaśniono motywacje postaci, aby w to uwierzyć i zaakceptować. Ta skaza powoduje, że w tym momencie historii
Sezon ślubów idzie drogą zbyt sztampowych komedii romantycznych, nie pozwalając wykorzystać potencjału tej historii i tej obsady.
Sezon ślubów to przyjemny i uroczy film. Tak najprościej krótko go można scharakteryzować. Nie jest to może niezwykle zabawny film, a przewidywalność wynikająca z gatunku niektórych wybije z rytmu i zaangażowania, ale koniec końców to się sprawdza. Po serii naprawdę fatalnych filmów Netflixa każdego gatunku ta lekka komedia romantyczna dostarcza rozrywki na poziomie.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
⇓
⇓
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h