Swipe, Fuck, Leave bez zaskoczeń kontynuuje wątki rozpoczęte tydzień temu i robi to bardzo dobrze. Trudno znaleźć w tej produkcji coś, co może się nie podobać. Każdej postaci jest poświęcona odpowiednia ilość czasu, a wszystko to ogląda się przyjemnie. O ile trudno nazwać tę sytuację czymś niezwykłym w ogólnej ocenie serialu, to biorąc pod uwagę tylko poprzedni sezon, widać znaczną poprawę, chociaż mimo wszystko czuję delikatne obawy co do drogi, którą zmierza Fiona. Najstarsza z Gallagherów została pełnoprawnym managerem lokalu i zaczęła czystki. W poprzednim odcinku została przedstawiona jako nieporadna zarządzająca, ale nadanie jej pełnej władzy jest wystarczającym argumentem za nagłą zmianą. Ogólnie cały wątek uznałbym za plus, ale jak już wspomniałem, mam delikatne obawy - Tinder i przelotny seks nie może się dobrze skończyć dla tej bohaterki. Szkoda patrzeć, jak niegdyś najrozsądniejsza postać podejmuje kolejną głupią decyzję. Takich obaw nie mam względem innych bohaterów. Carl wprowadzał w tym odcinku dużo humoru. Liczyłem, że nawet po obrzezaniu Dominique jednak nie zechce zrobić chłopakowi loda, co by interesująco pociągnęło sprawę, ale – sądząc po scenie „po napisach” – scenarzyści poszli w inną stronę, która nie pozwala dłużej ciągnąć tego wątku. Trochę szkoda, chociaż w zasadzie najlepsze seriale rozpoznaje się po tym, że twórcy wciąż potrafią wymyślać nowe, ciekawe sytuacje dla bohaterów. Scenarzyści Shameless udowodnili to wiele razy, więc można być w tej kwestii spokojnym. Nawet zabawniej niż u Carla było u Kevina i jego żony, ale głównie za sprawą mężczyzny. Ball potrafi wywołać uśmiech na mojej twarzy bez większych problemów i przez większość odcinka to robił, chociaż trudno mi powiedzieć, czy sceny z nim opiekującym się dziewczynkami faktycznie były tak zabawne w Swipe, Fuck, Leave (aczkolwiek nieogarnięcie z nagimi pokojówkami – mistrzostwo). Pomysł na biznes, na jaki wpadł Kevin, ma potencjał. Jestem ciekaw, co z tego wyniknie, bo pewnie dziewczyny się zgodzą i dojdzie do paru dziwnych (oraz zabawnych) sytuacji. Zaskoczył mnie rozwój wypadków u Iana. Nie spodziewałem się, że już w drugim odcinku sprawa z Calebem znajdzie swój finał. Wszystko w tej historii zaliczam na plus – eksperymentalny seks chłopaka, który zakończył się zabawną paranoją i przy okazji zakończył ten związek. Nie rozpaczam, bo ci bohaterowie nigdy do siebie nie pasowali; nie było między nimi chemii. Pewnie wielu fanom w tym momencie marzyłby się powrót Mickeya, ale to nierealne. Ciekawe, czy Ian znajdzie kogoś nowego, czy jednak scenarzyści postawią bardziej na jego „solowe” przygody. Frank, tak jak podejrzewałem, zaczął walczyć ze swoimi dziećmi (poza Liamem). Zamurowanie domu to świetny pomysł, ale cieszę się, że nie trwał dłużej niż jeden odcinek. Wydarzenia w domu Gallagherów ogląda się najlepiej i jest to najmocniejszy punkt tej produkcji. Poza tym zawsze miło widzieć całą rodzinę w komplecie. Co do głowy klanu – jego relacje z dziećmi znacząco się ochłodziły i zapowiada się na poważną wojnę. Wybudowanie wspomnianej ściany wydaje się tylko początkiem czegoś większego. Z takim nastawieniem czekam na więcej i liczę, że się nie rozczaruję. Tym razem u Lipa i Debbie działo się najmniej. Najstarszy z braci zaczął staż w nowej firmie, która ma coś na sumieniu. Liczę, że w tym wątku chłopak wykaże się jakimś nieszablonowym myśleniem, pozwalającym mu szybko ugruntować pozycję w firmie. O drodze na skróty pomyślałem, gdy tylko zostało powiedziane, że Lip może długo nie otrzymywać wynagrodzenia za swoją pracę. Przekręty w firmie są idealną wymówką do szybszego awansu. Tutaj trzeba jeszcze poczekać na rozwój, lecz już zaliczam na plus scenarzystom to, że nie skupiają się na problemach alkoholowych byłego studenta. Niech tak pozostanie. Debbie natomiast wciąż kradnie wózki i nic więcej. Nie jest to bynajmniej zarzut. Jej wątek rozwija się powoli i pewnie w przyszłości (może już w kolejnym odcinku) nastąpi jakiś zwrot akcji. Na razie jestem nastawiony pozytywnie do tej postaci, bo widzę potencjał, chociaż tę historię da się też zepsuć (w co nie chce mi się wierzyć). Shameless na szczęście nie zaskakują poziomem. Miło jest pisać takie słowa o produkcji emitowanej w telewizji już po raz siódmy. Ten serial wciąż ma potencjał i na szczęście jest on wykorzystywany. Oby tylko Fiona znów nie stoczyła się na samo dno.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj