Odniosłem wrażenie, że najwięcej czasu ekranowego w Occupy Fiona, wbrew temu, co sugeruje tytuł, dostał Lip. Chociaż nie mamy w tej odsłonie do czynienia z pościgami czy strzelaninami, to mimo wszystko w pewnych momentach jest bardzo energicznie oraz intensywnie. Zmagania chłopaka w ogarnięciu dwóch pijaków-mentorów stanowi przednią rozrywkę w klimatach seriali dramatycznych, bo oczywiście nie ma w tych wydarzeniach miejsca na humor. Jest za to dużo prób pomocy ludziom, którzy wcześniej pomogli Lipowi. Poprowadzenie sprawy Youensa to pierwszorzędna robota, cieszy brak happy endu. To właśnie siła Shameless nie zawsze znajdzie się tu miejsce na te pozytywne rozwiązania, a choć profesor cały czas mówi, że się nie wywinie przed karą, Gallagher ciągle ma nadzieję. Jako że zostaje z niej właściwie obdarty (a widzowie razem z bohaterem) bardziej współczujemy młodzieńcowi niż jego mistrzowi. Scena w więzieniu służy już tylko za potwierdzenie przypuszczeń oraz jest szansą dla chłopaka, by ten mógł ukazać swoją bezsilność. Podoba mi się puenta o niemożności pomocy tym, którzy w przeszłości służyli pomocą. Poruszające, smutne, życiowe, a przy tym świetnie zrealizowane. Mniejszy niż się spodziewałem ładunek emocjonalny mają sceny konfliktu Iana z Fioną. W kłótni rodzeństwa brakuje takich naprawdę mocnych scen, jakim było zakończenie jednego z wcześniejszych epizodów. Wszystko zostało zaprezentowane poprawnie jak na Shameless – Niepokornych (czyli i tak bardzo dobrze). Brakowało w tej historii jakiegoś niespodziewanego wydarzenia, podjudzającego jeszcze spór. Niby nie jest źle, ale brakowało czegoś ekstra. Za coś takiego może w tym wypadku służyć nowa postać – Ford. Póki co odnawia on zabytkowe drzwi dla Fiony, ale możliwe, iż stanie się on nowym obiektem jej westchnień. Nie po to wprowadza się nowego bohatera w tak znaczący sposób, więc Ford jeszcze się zapewne pojawi. Wracając do Iana, chyba dobrze, że twórcy zakończyli już jego spór z siostrą (choć można mieć co do tego wątpliwości), ale teraz mam nadzieję, że fabuła nie pójdzie w kierunku nawrotu choroby chłopaka. Ten wątek był już wałkowany parę razy i byłby tylko odgrzewaniem kotleta. Pora, by wymyślić mu jakiś nowy, interesujący problem. W Occupy Fiona było mniej Franka, ale akurat nie obniżyło to jakości. Dobrze, że twórcy nie powtórzyli schematu i znów z łatwością nie wrzucają seniora rodu do pracy. Pomysł z Kanadą wydaje się na papierze świetny. Czasem dla mnie niewiarygodne jest to, jak scenarzyści bez problemu wynajdują swojej największej gwieździe nowe linie fabularne. Jestem pewny, że pomysł wypali, gdyż ma w sobie ogromny potencjał. Przygody młodszego rodzeństwa również trzyma poziom. Liam został co prawda zepchnięty na margines, ale o dziwo w ogóle nie irytowała Debbie. Postać wraca na dobre tory, a ten sezon jest dla niej trochę odkupieniem win, gdyż w poprzednich latach bywało o wiele gorzej. W wątku z chamskim klientem czuć lekkość. W końcu młodszej z sióstr Gallagher się kibicuje, a jej postępowanie zamiast irytować – satysfakcjonuje. Nieco mieszane odczucia mam co do Carla, chociaż jego historia rozwija się w ciekawym kierunku. Nowa, tajemnicza i przy tym bogata dziewczyna może namieszać w jego życiu. Miło byłoby zobaczyć przygody chłopaka w stylu tych sprzed 3-4 lat. Pomysł z prowadzeniem terapii dla ćpunów, choć przyzwoity, to zbyt statyczny i nie mający w ogóle potencjału na zagmatwane historie. Jako ten rozgrywany w tle działa, ale to nowa bohaterka intryguje. Kevin i Veronica w siódmym epizodzie grają rolę typowych comic relief. W niej też najlepiej czują się zarówno aktorzy, jak i scenarzyści. Po nieudanym wątku rodzinnym nie ma już śladu. Są tylko niezwykle zabawne sceny, gdy Kev stara się zdominować żonę. Wisienką na tym torcie jest sekwencja pochodząca już z napisów końcowych, gdy mężczyzna w końcu osiąga cel. Cały wątek dobrze rozluźnia akcję, szczególnie nieźle kontrastując z poważnym wątkiem Lipa. Nawet brak Svetlany nie był zbyt odczuwalny. Shameless – Niepokorni prezentuje kolejny interesujący i zapewniający dawkę porządnej zabawy epizod w tym sezonie. Naprawdę jestem pod wrażeniem poziomu tej serii. Nie dość, że jest dobrze, to w dodatku stabilnie. W zasadzie nie można się do zbyt wielu rzeczy przyczepić, a gdy już zdarzy się gorszy pomysł, jest on zaledwie chwilowym niedociągnięciem.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj