Dawniej gry oparte na twórczości Arthura Conan Doyle'a były przedstawicielami klasycznego gatunku point'n'click. Teraz, idąc z duchem czasu, Frogwares musiało go odmłodzić i unowocześnić, wprowadzając do gry Sherlock Holmes: Crimes & Punishments ("Sherlock Holmes: Crimes & Punishments") elementy znane z innych gatunków. Nowe przygody detektywa amatora cechującego się olbrzymią skutecznością w rozwiązywaniu zagadek to miszmasz starego dobrego Sherlocka z współczesną grą akcji. I to już nie wróży dobrze.
Gra składa się z sześciu spraw, które nie są ze sobą w żaden sposób powiązane. Fabuła jako taka zatem nie istnieje, a to wielki minus, bo przecież to opowieści przedstawione w takich grach jak The Testament of Sherlock Holmes czy "Sherlock Holmes Versus Jack the Ripper" stanowiły najważniejszą ich część. Budowały atmosferę, tworzyły klimat i sprawiały, że gracz miał poczucie, iż robi coś naprawdę ważnego. Tutaj zdecydowano się na zabieg, który pozwala graczowi skupić się wyłącznie na tym, co ma przed oczami, zupełnie zapominając o tym, co ma dopiero nadejść. W Sherlock Holmes: Crimes & Punishments dobrze się gra wówczas, gdy po każdej ze spraw gracz robi sobie przerwę lub traktuje się je jako osobne odcinki - coś jak serialowy procedural.
[video-browser playlist="615044" suggest=""]
Solą w oku gry, a zarazem najważniejszym elementem rozgrywki, na którym opiera się cała "detektywistyczna" produkcja, jest system zbrodni i kary. W założeniu wygląda to tak, że detektyw Holmes zbierając poszlaki, kompletując dowody i za pomocą swej słynnej dedukcji odtwarza zbrodnie, po czym wskazuje winnych, których może oddać w ręce wymiaru sprawiedliwości, albo z pobudek osobistych puszcza ich wolno. Prawda, że brzmi to fajnie? Coś na wzór moralnych wyborów z The Walking Dead. Tyle tylko, że w produkcji Telltale Games to gracz decydował o tym, co dobre, a co złe, a w przypadku "Zbrodni i kary" pozornie jest identycznie, jednakże po zamknięciu śledztwa nie wiemy, czy dokonaliśmy prawidłowego wyboru i właściwa osoba trafiła za kratki, czy może ktoś niewinny odsiaduje wyrok, a sprawca makabrycznej zbrodni wciąż przebywa na wolności. Samo dochodzenie może skończyć się szybciej, niż się tego spodziewacie. Pierwszy wybór, który może skutkować zamknięciem sprawy, pojawia się już po kilku poprawnie wydedukowanych elementach zlepionych w całość, jednak nie zawsze (a może wcale - tego nie jestem pewien) jest on właściwy.
Zobacz także: Renesans horrorów w grach wideo
Gra nie ułatwia podjęcia decyzji, a raczej ją utrudnia. W każdej z sześciu spraw jest kilku podejrzanych, a każdy z nich ma solidny motyw. Zatem gdzie tu logika? Ja jej nie widzę, a dowodów na niewinność innych, poza tym jednym sprawcą, brak. Trzeba grać na chybił trafił, jak w totolotka - albo się uda, albo nie.
Śledczy prowadzi swój notes, w którym zapisuje najważniejsze informacje, poszlaki, wskazówki potrzebne do rozwoju dochodzenia. W Sherlock Holmes: Crimes & Punishments uproszczono to do takiego stopnia, że gracz nie ma czym się przejmować, bo gra prowadzi go za rączkę od początku do końca sprawy. Trochę trudniej jest, gdy mamy do czynienia z wersją angielską (polska lokalizacja dostępna jest tylko na komputerach PC), ale od czego są słowniki, nawet te internetowe. W dodatku do notatnika trafiają nie tylko oczywiste informacje, ale również takie, które każą nam zrobić coś konkretnego z dowodem rzeczowym, a nawet wskazują lokację, do której powinniśmy się udać.
[video-browser playlist="633192" suggest=""]
Aby rozgrywka nie znudziła się za szybko, developerzy pokusili się o kilka ciekawych elementów wydłużających zabawę w Sherlock Holmes: Crimes & Punishments. Docenią to przede wszystkim widzowie serialu Sherlock z Benedictem Cumberbatchem. W "Zbrodni i karze" niczym w serialu Holmes potrafi "przejrzeć" przesłuchiwanego i wykryć nieprawidłowości w jego opowieści. U delikwentów poszukujemy zmarszczek, brudu na ubraniu, telegramów w kieszeni i tym podobnych, które da się wykryć za pomocą "szóstego zmysłu" detektywa. I tutaj gra niezwykle ułatwia nam zadanie, gdyż pokazuje, ile takich elementów powinniśmy znaleźć. Początkowo jest to fajne, ale z czasem staje się nudne i - co gorsza - nic niewnoszące do sprawy. W Sherlock Holmes: Crimes & Punishments znajdziemy także zręcznościowe fragmenty, które potrafią napsuć krwi grającemu. Wszystko przez nieskoordynowaną pracę kamery, która skacze i utrudnia zadanie do tego stopnia, że często lepiej dać sobie spokój i spróbować za kilka godzin. Na szczęście elementy te występują raczej rzadko, więc nie będziecie klęli jak szewc.
W zasadzie każdą z aktywności w grze możemy pominąć. Sherlock Holmes: Crimes & Punishments brakuje poziomów trudności, a mimo tego moje odczucia względem gry są takie, jakby była ona przygotowana dla niedzielnego gracza. Po co męczyć się z zagadkami, jak po kilku minutach na ekranie pojawi się przycisk skip, który pozwoli pominąć niewygodny fragment? W ten sposób gra została odarta z tego, co w pracy detektywa najlepsze i najciekawsze. Żal.
Zobacz także: Bądź zombie w "Dying Light"
Wróćmy jeszcze na moment do systemu kary i zbrodni. Jak już wcześniej wspomniałem, sprawę możemy zakończyć stosunkowo szybko, ale nie musi się tak stać. Przed samym zamknięciem dochodzenia gra pyta nas raz jeszcze, czy jesteśmy pewni tego czy tamtego. W przypadku niezdecydowania zawsze możemy cofnąć się do kluczowych momentów sprawy i inaczej połączyć fakty, dochodząc tym samym do innej konkluzji. Jednak i tu nie mamy pewności, czy przysłowiowy Kowalski z dzielnicy czerwonych latarni rzeczywiście zabił, czy tylko był u damy do towarzystwa.
Tworząc Sherlock Holmes: Crimes & Punishments, Frogwares nie wywiązało się z zadania w taki sposób, w jaki bym tego sobie życzył. Z jednej strony gra prowadzi nas przez całe śledztwo za rączkę jak niemowlaka, z drugiej zaś w kluczowym momencie sprawy gracz jest zdany sam na siebie.
[video-browser playlist="633194" suggest=""]
Jeśli chodzi o oprawę graficzną, to zmiana silnika wyszła grze na dobre. Modele postaci prezentują się całkiem nieźle, a budynkom oraz otoczeniu zarówno wewnątrz, jak i na zewnątrz nie można niczego zarzucić. Skok jakościowy w stosunku do wydanego przed dwoma laty Testamentu jest spory; wszyscy powinni być zadowoleni.
Zobacz także: Assassin's Crred: Rogue" - 20 minut prosto z gry
Ze Zbrodni i kary chciano zrobić produkcję z najwyższej półki, ale nie do końca się to udało. Z jednej strony gra stawia krok w dobrym kierunku, ale zaraz później robi dwa w tył. Frogwares postanowiło zaryzykować, tworząc Sherlock Holmes: Crimes & Punishments właśnie w takiej formie. Mnie nie do końca tu kupiło i lepiej bawiłem się przy starszych częściach "Sherlocka". Chciałbym, żeby rozwiązania, jakie developer zastosował w grze, ewoluowały i w przyszłości były właśnie tym, czym miały być w tegorocznej odsłonie serii. Jeżeli tak się stanie, to jestem spokojny o przyszłość detektywa mieszkającego przy 221B Baker Street.
PLUSY:
+ ładna grafika,
+ wielowątkowość spraw,
+ klimat gry.
MINUSY:
- prowadzenie gracza za rączkę,
- gra nie stanowi żadnego wyzwania,
- Watson nie pełni w grze żadnej roli, poza tym, że jest,
- brak poczucia odpowiedzialności za podjęte przez siebie decyzje,
- klaustrofobiczne (niekiedy) lokacje,
- brak spójnej fabuły.