Poprzedni odcinek zakończył się wielkim, choć leżącym powrotem polityków z wypadu do baru. Na drugi dzień, czyli już w odcinku "Post uszlachetniający", dała o sobie znać pierwsza kara za nieumiarkowanie - schorzenie popularnie zwane kacem. Tylko żeby braciszkowie potrafili uszanować ten ból, ale nie - oni musieli nałożyć jeszcze dodatkowy post o wodzie i chlebie. I to na prawie wszystkich mieszkańców klasztoru. Tymczasem u buddystów kursanci poznają nowe ćwiczenia, Tomasz i Dorota mają się coraz bardziej ku sobie. I nie zapominając o tym, że pomiędzy Urszulą a policjantem iskrzy coraz bardziej. Czego wyrazem jest czystość... mieszkania.

Odcinek na tle poprzednich wypadł przeciętnie, jeśli nie nudno. Początkowe sceny z politykami na kacu potrafiły rozbawiać, potem zaczęło się przeskakiwanie pomiędzy światem franciszkanów, buddystów i zakochanych. Historie te niestety nie były porywające. Ot, rozbawić mogła Zosia, która za bardzo ćwiczyła (oj za bardzo…). No i może urocza kawa policjanta i byłej asystentki mistrza w celi. A tak… wiało spokojem aż się chciało ziewać.

[image-browser playlist="597897" suggest=""]

©2012 TVP1 / fot. K. Wellman

W tym "spokoju" mogliśmy się dowiedzieć - trochę nie wiadomo z czego - o rozterkach brata Wojciecha. Jednak za scenę z bibułką można wybaczyć. Mniej już za umizgi Doroty do Tomasza - choć właśnie z tego narodził wątek, który sprawił, że końcówkę odcinka oglądało się z przyjemnością.

Bazylia postanowiła duszę siostry ratować i oficjalnie wystąpić do obcej wiary. Znaczy z Mistrzem Tashi-Ga porozmawiać. I jak przystało na osobę mocno wierzącą - nie na gruncie buddyjskim. Na szczęście mistrz "miał" pod ręką ławeczkę (od razu poczułem trochę zapachu Rancza). I podobnie jak w opowieści o Wilkowyjach, ów "mebel" dał wiele powodów do śmiechu (począwszy od "Bazyliki", a do modlitwy dochodząc). Mam nadzieję, że w kolejnych odcinkach też będą spotkania na tym gruncie. A raczej na drewnie. Bo relacja Bazylia - Mistrz zapowiada się bardzo obiecująco.

[image-browser playlist="597898" suggest=""]©2012 TVP1 / fot. K. Wellman

Tymczasem relacja Urszuli i policjanta nabiera rumieńców i jak na razie idzie w stronę jak najbardziej przewidywalną - za dwa, trzy odcinki pewnie się pokłócą/itp., a w finale serii, prawdopodobnie, ponownie zejdą.

W tym odcinku zabrakło większej ilości polityków. W sumie mieli tylko dwa plany obejścia postu i oba zbytnio nie wypaliły. Na szczęścia relacja pomiędzy nimi pozostaje nadal tak samo wybuchowa, albo nawet gorętsza, więc ich dialogi to perełki w serialu. Nie mówiąc o sentencjach Mistrza Ga - jak chociażby ta o tym, że mózg… jest przereklamowany.

Ósmy odcinek nie zachwycił, ani nie zniechęcił. Siłę wyższą nadal ogląda się z przyjemnością i lekkością, nawet wątek Doroty można przeboleć. Oby tylko polityków nie było coraz mniej, a Mistrzowi nie zachciało się wyjechać. Bo na samych franciszkanach i Bazylii to serial długo nie pociągnie.

Ocena: 5+/10

To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj