Thomas Ward jest siódmym synem siódmego syna, a jego przeznaczenie z góry zostało zaplanowane. Kiedy kończy odpowiedni wiek, rodzice oddają go na wychowanie Stracharzowi, który broni okoliczne wioski przed wszelkim złem, jakie kryje się w ciemności. Matka Thoma uważa, że jest on wyjątkowy i w przyszłości stanie się kimś wielkim, ale sam chłopak nie jest o tym przekonany. Niechętnie odchodzi z domu, by zacząć trudne, niebezpieczne i przede wszystkim bardzo samotne życie jako uczeń kogoś, kto budzi przerażenie i niepokój we wszystkich wokół.
Delaney popełnił w swojej powieści podstawowy błąd - zdecydował się na narrację pierwszoosobową, która jest najprawdopodobniej najtrudniejszą z rodzajów narracji. Trzeba mieć dużo umiejętności warsztatowych i bardzo ciekawego bohatera, żeby ten zabieg wyszedł satysfakcjonująco. Niestety w Zemście czarownicy ten element zawodzi. Tom nie jest na tyle charyzmatycznym bohaterem, by udźwignąć fabułę, którą obserwujemy tylko przez jego pryzmat. Opisy są często nużące, a sama warstwa językowa pozostawia wiele do życzenia.
Kiedy jednak odnajdzie się już rytm, czytanie tej powieści staje się dosyć interesujące. Akcja w drugiej połowie książki zdecydowanie przyśpiesza i staje się bardziej wartka, dynamiczna i ciekawa, a czytelnik czuje się wciągnięty w świat wykreowany przez Delaneya. Trzeba przyznać, że Zemsta czarownicy ma swój specyficzny klimat, który jest niepokojący, bardzo gęsty i intensywny. Powieść pochłania czytelnika w swój mroczny świat, a dodając do tego nie najlepiej napisaną narrację pierwszoosobową, okazuje się, że całość jest odrobinę męcząca i czyta się ją ciężko, czasem nawet topornie.
Zdecydowanie najciekawszą postacią Zemsty czarownicy jest Stracharz, ale niestety nie wiemy o nim zbyt wiele. Kiedy jednak już pojawia się na kartach powieści, dużo ona zyskuje. Tak samo jest z Alice, o której chciałabym przeczytać więcej, bo jej losy i niejednoznaczność charakteru wzbudzają ciekawość - co nie wychodzi głównemu bohaterowi. Tom nudzi, jego przemyślenia są mało interesujące, a postać nie ma w sobie nic magnetycznego. Najlepsze fragmenty książki to te, w których jego losy ściśle splatają się z losami innych postaci.
Warto wspomnieć, że w przyszłym roku na podstawie Zemsty czarownicy powstanie film. Stracharz może okazać się całkiem interesującym projektem, bo książka ma potencjał, który dobry scenariusz i świetny reżyser mogą wykorzystać. W filmie nie będzie czuć kiepsko rozpisanej narracji pierwszoosobowej i nużących opisów, a z kolei można będzie skupić się na gęstym klimacie i rozbudować postacie drugoplanowe. Równie dobrze jednak to, co w książce najlepsze, można koncertowo popsuć, szczególnie jeśli chodzi o prezentację sytuacji nadprzyrodzonych. Wszystko będzie zależało od podejścia twórców, a o efekcie przekonamy się w przyszłym roku.
Zemsta czarownicy to powieść tylko przeciętna. Ma niezły klimat, potrafi momentami wciągnąć w swój świat, a niektórzy bohaterowie są naprawdę interesujący. Nie ma w niej jednak czegoś, co sprawiłoby, że zatęskniłabym za nią po odłożeniu jej na półkę. Każdy jednak, kto lubi ciężki klimat, nadprzyrodzone niebezpieczeństwa i narrację pierwszoosobową, znajdzie w jej czytaniu sporo przyjemności i z pewnością sięgnie po kolejne części, by poznać dalsze losy młodego Thomasa Warda.