Mimo dobrych pierwszych dwóch odcinków, Six zaczął tracić formę w 2. sezonie. Jak jest tym razem?
W najnowszym odcinku
Six nie dzieje się właściwie nic. Nawet kiedy już pod koniec twórcy robią nam nadzieję na scenę akcji, a te zawsze były atutem produkcji, to ta kończy się w pół minuty i właściwie nic nie wnosi do odcinka prócz zapowiedzi, że będzie mieć konsekwencje w dalszej części serialu, zapewne w następnym odcinku. Słabo, bardzo słabo. Nie jest to poziom, jakiego można po serialu oczekiwać.
W miarę interesująca wydaje się być przeszłość Michaela i początki jego kariery na usługach Księcia, które obserwujemy w retrospekcjach podczas kolejnego przesłuchania przez Ginę. Ale o ile sama w sobie historia jest jeszcze jako tako sensowna i cokolwiek do fabuły wnosząca, to już odegranie tego jest fatalne, mam wrażenie, że już sami aktorzy byli tym zmęczeni, a przynajmniej na to wskazuje ich dość drewniana gra. Zresztą chyba każdy w tym odcinku ma tyle charyzmy co średnio ociosany głaz narzutowy i nawet Peanut jest jakiś taki nijaki, a żart z kolonoskopią Cauldera nawet poniżej jego poziomu, a to już wyczyn.
Wątki rodzinne Beara i Buddy są ciągnięte do przesady i niepotrzebnie wleczone, ja rozumiem, że twórcy chcą nam zaoferować więcej ekspozycji naszych bohaterów, ale to się zaczyna robić cholerna opera mydlana, nie tędy droga. Scena w parku akwarystycznym to jedyny dobry moment tego wątku, gdyż rzeczywiście wypada autentycznie i pozwala nam zrozumieć Beara i jednocześnie wyjaśnić widzowi, jak bardzo praca operatora jednostek specjalnych wymaga skupienia, poświęcenia i odpowiedniego nastawienia. Z drugiej jednak strony, patrząc na reakcję żony naszego bohatera, zaczynamy się zastanawiać po jaką cholerę on w ogóle stara się o nią jeszcze walczyć. Są jeszcze sceny z udziałem Fishbaita, ale je po prostu pominę milczeniem.
Na jakikolwiek przełom w wątku Marissy też zdaje się przyjdzie nam jeszcze poczekać, bo choć w tym odcinku już wykonała ona pewne ruchy, to patrząc jak na razie rozwija się ten sezon, nieprędko będzie nam dane zobaczyć cokolwiek konkretnego. Po cichu liczę, że stanie się to prędzej niż później i twórcy odważą się na mocne uderzenie, bo póki co, prócz śmierci Ripa, nic w tym sezonie nie wywołało jakichś szczególnych emocji.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
⇓
⇓
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h