Najnowszy odcinek Skandalu kolejny raz stawia na sprawdzony schemat łączący ciekawy wątek "sprawy tygodnia" ze znacznym rozwojem głównej osi fabularnej. Łączenie obu motywów w jednym epizodzie sprawia, że ogląda się go z dużym zaciekawieniem, szczególnie gdy obie historie są wciągające. A kiedy kolejny raz w serialu pojawia się Hollis Doyle – tym razem jako klient ekipy Olivii Pope – można spodziewać się ciekawie napisanej historii.

Od samego początku Skandalu uwielbiałem postać Doyle’a jako czarnego charakteru, głównie przez świetną kreację tego bohatera, w którego wciela się Gregg Henry. Mimo tego, że wątek związany z Defiance został już zamknięty, nie przeszkodziło to, by Doyle ponownie pojawił się w serialu, rzucił kilka charakterystycznych dla siebie docinek i jak zwykle popisał się swoją pewnością siebie - nawet gdy jego córka rzekomo została uprowadzona, a porywacz domagał się okupu w wysokości 20 mln dolarów. Od początku czuć było, że sprawa porwania ma drugie dno i nieprzypadkowo Doyle, zdając się na swoją intuicję, doskonale wiedział, co się święci. Mimo że pod koniec zmiękł i obudziło się w nim poczucie rodzicielstwa, jego błąd naprawił Huck, który trochę nieoczekiwanie coraz więcej czasu spędza z Quinn.

[image-browser playlist="592604" suggest=""]
©2013 ABC

Ciekawy obrót przyjęły również wydarzenia w Białym Domu, a bardzo szybko okazało się, że grany przez Scotta Folleya Jake Ballard to facet kierujący się bardzo wieloma motywami. Faktycznie Olivia nie ma szczęścia do mężczyzn. Każdy z nich okazuje się być zdrajcą, który wykorzystuje ją do własnych celów. Byłem bardzo zaskoczony tak szybkim rozwojem wątku Osbourne’a, który – jak okazało się pod koniec odcinka – został wrobiony w bycie kretem. Kto za tym wszystkim stoi i jak duży udział w całej konspiracji ma Ballard, dowiemy się zapewne w kolejnych odcinkach.

Mimo definitywnego zakończenia wątku związanego z przekrętem w Defiance i przeskoku z akcją o wiele miesięcy do przodu, scenarzyści Skandalu wciąż potrafią wyciągnąć z tego serialu bardzo wiele. Pomysłów nie brakuje, a aktorzy wciąż nie zawodzą. Być może w ostatnich odcinkach brakowało wyrazistych monologów, ale w recenzowanym epizodzie swój popis dała Bellamy Young wcielająca się w Mellie. Pierwsza dama w bezpośredni i klarowny sposób wytłumaczyła miejsce, w jakim obecnie znajduje się prezydent Stanów Zjednoczonych, uświadamiając mu, że jego zachowanie od momentu, gdy ostatecznie rozstał się z Olivią, jest nieodpowiednie. Dodatkowy plus dla scenarzystów za to, że nie starają się do serialu wprowadzać na siłę dwójki dzieci prezydenckiej pary. Biały Dom to nie miejsce dla irytujących nastolatków.

Ocena: 7/10

To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj