Gdzie się podział ten przystojny niebieskooki młodzieniec z bujną grzywą i zniewalającym uśmiechem, który zachwycił wszystkich w filmach takich jak Four Weddings and a Funeral czy Notting Hill? W miniserialu pod tytułem Skandal w angielskim stylu niestety go nie znajdziecie. W zamian spotkacie tam gościa ze zmęczoną twarzą, niepokojącym spojrzeniem i… gigantycznym talentem aktorskim. Tak – w serialu HBO Hugh Grant tworzy najlepszą kreację w swojej karierze. Artysta, który do tej pory nie słynął z wielkiego talentu, pokazuje, że pogłoski o jego zawodowej śmierci były mocno przesadzone. Jest to o tyle ważne, ponieważ A Very English Scandal to serial w którym gra aktorska ma olbrzymie znaczenie. Scenariusz oparty na powieści Johna Prestona posiada swoje mocne strony, ale z nieskrywaną przyjemnością ogląda się właśnie popisy artystów wcielających się w dwóch głównych bohaterów. Oprócz Hugh Granta w serialu występuje również Ben Whishaw. Wciela się on w Normana Scotta -  młodego homoseksualistę, który nie za bardzo wie, co zrobić ze swoim życiem. W pewnym momencie spotyka na swojej drodze polityka Partii Liberalnej, Jeremy'ego Thorpe’a (Grant), który jak na prawdziwego drapieżcę seksualnego przystało, uwodzi młodego mężczyznę. Wkrótce jednak ich związek się kończy. Norman, czując się potraktowanym przedmiotowo, planuje opowiedzieć światu prawdę o polityku. Ten, bojąc się o swoją karierę, postanawia zamordować byłego kochanka. Rozpoczyna się przemyślana gra pomiędzy tą dwójką. Zamiast jednak krwistego thrillera otrzymujemy komedię pomyłek w brytyjskim stylu. Oczywiście serial HBO nie jest jedynie klasyczną komedią. Skandal w angielskim stylu ma w sobie również wiele z dramatu czy kryminału. Pojawiają się wątki polityczne, sądowe i obyczajowe. Całość skupia się na reperkusjach romansu pomiędzy dwójką głównych bohaterów. Jeden z nich jest cynicznym i bezwzględnym politykiem, drugi niewinnym i nieroztropnym lekkoduchem. Początkowo to Norman wydaje się na przegranej pozycji w tej konfrontacji, jednak z czasem sytuacja diametralnie się zmienia. Gdy Jeremy traci grunt pod nogami, robi się niezwykle zabawnie, ponieważ jego intryga, mająca na celu zlikwidowanie Normana, jest bardzo grubymi nićmi szyta. Z kolei Scott, wiedząc, że ktoś dybie na jego życie, poczyna sobie tak niefrasobliwie, że trudno zachować powagę, obserwując jego działania w obliczu niebezpieczeństwa. Dużo poważniej robi się, gdy Jeremy próbuje rozgrywać tą sytuację na scenie politycznej. Kariera Thorpe’a nieźle się rozwija, a homoseksualny skandal jest w stanie złamać ją całkowicie. Jeremy więc mataczy, kłamie, zwodzi i manipuluje na potęgę. Polityczne machinacje zajmują lwią część serialu i niestety wprowadzają do niego pewną monotonię. Nie dość, że tego typu motywy są przedstawione w sposób mało ciekawy, to jeszcze finalnie nic z nich nie wynika. Wydarzenia kluczowe dla fabuły dzieją się na innych płaszczyznach. Podczas seansu poszczególnych odcinków czekamy więc, aż Jeremy skończy układanie domku z kart, a serial zajmie się bardziej interesującymi kwestiami. Oczywistym jest fakt, że podobne rozwiązania mają zdemaskować zakłamanie i dwulicowość elit, ale przecież temat ten jest nam na tyle dobrze znany, że klasyczne podejście do niego w dzisiejszych czasach nie robi już tak wielkiego wrażenia. Na szczęście każdą scenę – nawet tę najbardziej nudną – ratuje duet głównych bohaterów. Hugh Grant jest tak fenomenalny w swojej roli, że obserwując go jako odrażającego typa, mimowolnie zaczynamy czuć do niego niechęć. Ben Whishaw natomiast gra rolę, w której już widzieliśmy go niejednokrotnie. Aktor po raz kolejny jest niezwykle przekonujący jako zniewieściały, lekkomyślny i niepewny siebie homoseksualista. Oglądaliśmy go takiego chociażby w serialu London Spy czy filmie Cloud Atlas. Mimo że aktor powtarza swoją rolę, zupełnie to nie razi. W swojej interpretacji jest tak naturalny, a jednocześnie zabawny, że ogląda się go z prawdziwą przyjemnością. Skandal w angielskim stylu z pewnością nie jest pozycją obowiązkową dla każdego serialomaniaka. To produkcja głęboko zakorzeniona w brytyjskiej kulturze, czerpiąca garściami z tamtejszej estetyki. Historia wydaje się nieco trącić myszką – gdzieś to już widzieliśmy, a poruszane problemy były obiektem dyskursu już wielokrotnie. Warto jednak sięgnąć po tę pozycję ze względu na Hugh Granta, który nareszcie zdejmuje maskę amanta i staje się wielce odrażającym typem. Popisuje się przy okazji olbrzymim talentem aktorskim, co do tej pory nie stanowiło jego domeny.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj