Serial TVN-owski można uznać za unikatowy gatunek telewizyjny. Charakteryzuje się on strukturami formalno-fabularnymi, które sprawiają, że nawet najbardziej kontrowersyjny i brutalny temat prezentuje się jak telenowela dla całej rodziny. Powyższa teza to oczywiście żart, ale nie da się ukryć, że kolejne produkcje tej stacji, mimo często szokującego punktu wyjścia, finalnie okazują się bardzo bezpieczne i konwencjonalne. Tak jest i tym razem. Motyw przewodni prognozuje wielkie emocje i nieprzewidywalną fabułę. Pierwszy epizod Skazanej rozwiewa te przewidywania. Wszystko to gdzieś już wiedzieliśmy, a scenariuszowe meandry nie kryją wielu interesujących tajemnic. Tym razem twórcy docierają do punktu wyjścia, idąc na łatwiznę. Surowa i bezwzględna sędzina Alicja Mazur zostaje skazana za morderstwo i trafia do więzienia, gdzie jest zmuszona koegzystować z kobietami, które niegdyś skazała. Zabójstwa oczywiście nie popełniła, jednak niesprzyjające okoliczności sprawiają, że stateczna urzędniczka państwowa musi walczyć o przetrwanie. W pierwszym odcinku wydarzenia toczą się na dwóch płaszczyznach czasowych. Retrospekcje pokazują nam sytuacje, które doprowadziły do śmierci rzekomo spowodowanej przez Mazur. Teraźniejszość to z kolei pierwsze dni w więzieniu i próby dostosowania się do nowej rzeczywistości. Punkt wyjścia jest więc prosty jak budowa cepa. Umieszczamy protagonistkę w niebezpiecznym środowisku, wśród ludzi źle jej życzących. Dodatkowo już na wstępie nie pozostawiamy wątpliwości co do tego, że bohaterka jest niewinna zarzucanych jej czynów. Alicja Mazur będzie musiała odnaleźć się w więzieniu, zyskać sympatię współosadzonych i udowodnić, że to nie ona odpowiada za przypisywane jej morderstwo.
TVN/Szymon Szcześniak VISUAL CRAFTERS
Punkt wyjścia nie jest więc zbyt finezyjny. Twórcy nie bawią się w podbudowę wydarzeń, nakreślanie kontekstu czy rozwój postaci. Od razu trafiamy w sam środek akcji – to kolejny standard konwencji TVN-owskiej. Czterdziestominutowy odcinek jest zbyt krótki na niuanse. Fabuła prowadzi w prostej linii z punktu A do punktu B, a związki przyczynowo-skutkowe pozbawione są zawiłości. Wszystko musi być przejrzyste i łatwe do odczytania. Nikt tu nie rzuca intelektualnych kłód pod nogi widzom. Seriale tego typu nie są wyzwaniem, a zwykłą telewizyjną czytanką. Skazana nie wyróżnia się pod tym względem. To dobrze zrealizowana produkcja o scenariuszu jakich wiele. Z powyższego faktu wynika wiele głupotek, nielogiczności i spłyceń. Tracą na tym postacie, które albo są stereotypowe i bezbarwne, albo przerysowane. Główna bohaterka prowadzona jest w sposób niezbyt precyzyjny. Alicja Mazur pozbawiona jest charakteru, a jej zachowanie opiera się przeważnie na reakcjach. Gdy fabuła tego potrzebuje, jest silna, w innych sytuacjach delikatna. Nie ma w tym żadnej konsekwencji. Z drugiej strony, współwięźniarka protagonistki cierpi na nadmiar osobowości. Żeby podkreślić drapieżne nastawienie Pati, twórcy uwydatniają jej dekolt, a ciało ozdabiają tatuażami. Zupełnym kuriozum jest natomiast sposób porozumiewania się osadzonej, który budzi raczej rozbawienie niż zainteresowanie. Zrozumiałe jest to, że chciano tutaj postawić na kontrast pomiędzy zlęknioną Alicją i agresywną Pati, ale bardziej przerysować tej relacji już się nie dało.
Player Original
+18 więcej
Zabawne jest też to, w jaki sposób serial celebruje okrutne momenty, żeby pokazać bezkompromisowość i drastyczność fabuły. Twórcy rozwlekają do granic możliwości pewien fekalny wątek, który nijak ma się do konwencji. Brutalne wstawki pojawiają się znikąd, tylko po to, żeby widz nie zapomniał, że ogląda produkcję dla dużych chłopców i dziewczynek, a nie Na wspólnej. Sęk w tym, że takie powierzchowne zagrywki bez odpowiedniej podbudowy psychologicznej i fabularnej trafiają w próżnię. Nic z tego nie wynika, oprócz chwilowego szoku u oglądających. Jak w tym wszystkim odnajduje się Agata Kulesza? Zdecydowanie średnio na jeża. Kinomani wiedzą dobrze, że aktorka swoim talentem potrafi dodać blasku różnorakim fabułom. Tutaj tego się nie czuje. Kulesza głównie jedzie na autopilocie, odhaczając kolejne wątki i epizody. Ani przez moment nie wspina się w swojej interpretacji ponad przeciętność. Z drugiej strony, scenariusz nie daje jej wielkiego pola do popisu. Można odnieść wrażenie, że wielu wspaniałych wykonawców podchodzi do produkcji TVN-u taśmowo. Zdają sobie sprawę, co to za formaty. Zbyteczne jest stawanie na rzęsach, żeby zachwycić publiczność, bo po prostu nikt tego nie oczekuje. Smutna i niebezpieczna tendencja. Zauważmy, że w zachodnich serialach, gdy już na ekranie pojawiają się wielcy aktorzy, to po to, żeby dać prawdziwy popis. Protagoniści w wątpliwej jakości serialach portretowani są zazwyczaj przez mniej utalentowanych wykonawców. U nas wielcy aktorzy bardzo często występują w rolach pozostawiających dużo do życzenia. Taki kierunek rozmienia na drobne ich dorobek artystyczny. Skazana jest więc kolejną sztampową produkcją stacji TVN, która pod płaszczykiem bezkompromisowości kryje te same wyświechtane schematy. Nie dajcie się zwieść ponurej tonacji i promującej serial zakapturzonej Agacie Kuleszy. Premierowy odcinek sugeruje, że więzienna opowieść ze Skazanej będzie miała w sobie więcej ze Prison Break, a nie z Więzienia Oz. Na pewno znajdą się fani takiej estetyki, ale głębszych treści tu nie uświadczymy.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj