Sky Rojo to nowy serial Netflixa, za który odpowiadają twórcy hitowego Domu z papieru. Oceniam pierwszą połowę sezonu.
Sky Rojo to nowy serial, za który odpowiadają Álex Pina i Esther Martínez Lobato, czyli twórcy
Domu z papieru, hitu Netflixa. W tym wypadku wchodzą w bardziej szaloną, groteskową intrygę. Otóż bohaterkami są tu trzy prostytutki: Gina, Wendy i Coral, które po jednej tragicznej bójce ze swoim alfonsem zostają zmuszone do ucieczki. W pościg za paniami ruszają bracia, Moises i Christian. Mężczyźni nie cofną się przed niczym, aby dopaść nasze bohaterki. Po drodze kobiety poznają się lepiej i odkrywają trzymane głęboko tajemnice. Przede wszystkim jednak chcą wrócić do swojego normalnego życia przed zatrudnieniem w klubie.
W pierwszych czterech odcinkach serial oferuje prawdziwą jazdę bez trzymanki. To przede wszystkim bardzo rozrywkowa produkcja, na czym skupiają się twórcy. Scenarzyści oferują szaloną akcję, wymieszaną z pewnymi psychodelicznymi elementami oraz zestawem groteskowych, czasem za bardzo przerysowanych postaci. Wiem, że to wszystko brzmi tak, jakby ten serial był sklejonym Potworem Frankensteina. Jednak - o dziwo! - tak nie jest. Te wszystkie elementy współdziałają ze sobą i tworzą ciekawą, bezkompromisową historię, w której twórcy nie bawią się w łagodność, a brutalne aspekty łatwo łączą z czarnym humorem. W wielu momentach produkcja przypomniała mi duchowego, trochę uboższego w treść, spadkobiercę kina
Quentina Tarantino. Zresztą widać pewne inspiracje jego twórczością. Koniec końców pierwsze cztery odcinki tworzą ciekawy miszmasz różnych motywów.
Jednak to, że twórcy stawiają na rozrywkowy charakter produkcji, nie znaczy, że zapominają o bohaterach, a właściwie bohaterkach. Bo te stanowią całkiem interesujący, kolorowy kolektyw. Chociaż nie ukrywam, że postacie w tym serialu momentami za bardzo wchodzą w takie jednowymiarowe stereotypy. Jednak trzy główne bohaterki wyróżniają się na tym tle i potrafią wydostać się z pewnych klisz. To naprawdę nieźle napisane i dobrze zagrane silne postacie, które chce się oglądać na ekranie. Dobrze również, że scenarzyści skupiają się na każdej z bohaterek osobno, na ich przeszłości, koneksjach rodzinnych czy motywacjach. Dzięki temu pogłębiają rysy psychologiczne Coral, Giny i Wendy. Chociaż w tym wypadku mam jak na razie zastrzeżenia do wątku z przeszłości Wendy, ponieważ twórcy póki co najmniej eksploatują jej historię. Mam nadzieję, że to zmieni się w kolejnych epizodach.
Na koniec skupię się na problemach tej produkcji. Pierwszy to czarne charaktery, przerysowane do granic możliwości. Twórcy nie mogą ich wydostać z krzywego zwierciadła. Przez to czasem ich działania wydają się wysilone do maksymalnych wartości skali wysilenia. Jest wśród nich pewien wyjątek - Moises, który ma ogromny potencjał na stanie się bardzo dobrą postacią. Jednak chyba trzeba dać mu inny kierunek narracji. Drugim problemem jest główny fundament intrygi, który wydaje się już w czwartym odcinku wyczerpywać. Ucieczka głównych bohaterek prezentuje się nieźle, jednak mam nadzieję, że twórcy odkryją za pomocą tego elementu jakąś inną sferę do rozwoju.
Pierwsza połowa serialu
Sky Rojo jest naprawdę dobra, przede wszystkim za sprawą ciekawych, silnych, energetycznych bohaterek z interesującymi historiami. Nie obywa się bez kilku słabych elementów, jednak koniec końców to produkcja warta obejrzenia.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
⇓
⇓
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h