W „The Lady Killer” pojawiły się trzymające w napięciu sceny i zaskakujące zwroty akcji. Już na samym początku twórcy skutecznie rozbudzili moją ciekawość, poprzez ukazanie przykrytego trupa i roztrzęsionych dziewczyn. Tego typu zabiegi zawsze skutecznie spełniają swoje zadanie.
Bardzo dobrze wypadł wątek z udziałem Emily i Nate’a. Ich rozmowy w chatce i przepychanki z latarni skutecznie trzymały napięciu i stworzyły ciekawy, lekko mroczny klimat. Przyszywany kuzyn May’i już od dłuższego czasu wydawał mi się podejrzany. Poznaliśmy dokładną motywację jego działań i prawdziwą tożsamość. Z kolei postawa Emily pokazała moim zdaniem, że nie zależy jej na Paige aż tak bardzo, jak mogłoby się z pozoru wydawać. Dokonane przez nią w obronie własnej zabójstwo uważam za ciekawe i dosyć odważne posunięcie ze strony twórców.
[image-browser playlist="599668" suggest=""]©2012 ABC Family
Dobrym rozwiązaniem okazało się również wprowadzenie motywów z pistoletem Caleba i wyjściem Mony, które dodatkowo podnosiły poziom emocji we wcześniejszej części epizodu, gdyż stanowiły zwiastun mocnych wydarzeń. Cieszy również fakt uwolnienia Garretta, do czego mimowolnie przyczyniła się Emily.
Za jedyny minus odcinka należy uznać sceny z udziałem Arii, Ezry i Maggie, które nie wniosły nic szczególnego do serialowej fabuły i stanowiły jedynie zapychacz, mający pomóc w wydłużeniu epizodu do tradycyjnych czterdziestu minut.
[image-browser playlist="599669" suggest=""]©2012 ABC Family
Z kolei za największą zaletę odcinka uznaję końcową scenę i ujawnienie tożsamości kolejnego członka A-Teamu. Właśnie na taki cliffhanger czekałem. Twórcom udało się kompletnie mnie zaskoczyć, a słowa Toby’ego wypowiedziane do Spencer: „Jestem dokładnie tam, gdzie powinienem być” nabrały zupełnie nowego wyrazu. Mam tylko nadzieję, że dziewczyny zbyt szybko nie poznają prawdy.
Myślę, że ciekawie będzie śledzić dalsze losy bohaterek, wiedząc nieco więcej niż one. „The Lady Killer” to z całą pewnością solidny finał, który skutecznie zachęca do oglądania kolejnych epizodów.
Ocena: 8/10