Jonathan Kellerman jest w Stanach Zjednoczonych poczytnym autorem kryminałów, a Wina to kolejna książka z serii o Aleksie Delaware. Znów za pomocą psychologii i nieprzeciętnego intelektu bohater rozwiązuje zagadkę, na której inni połamaliby sobie zęby. A droga do prawdy jest w tym wypadku bardzo długa i kręta. Wiedzie nas zarówno przez ciemne uliczki Miasta Aniołów, jak i szerokie bulwary najlepszej dzielnicy Los Angeles. We wszystko to wmieszane zostają agencje i ludzie "od wszystkiego", którzy zajmują się tą nudniejszą stroną życia celebrytów: zakupami, płaceniem rachunków, składaniem i odbieraniem zamówień (nawet tych cokolwiek dziwnych) czy też zatrudnianiem opiekunek do dzieci.
To nie wszystko – główny bohater książki poznaje medyczne podziemie i sekrety, które nigdy nie powinny wyjść na światło dzienne; odkrywa, że nawet wieloletni przyjaciele również mogą mieć swoje tajemnice. Krok za krokiem, przesłuchując kolejnych świadków i obalając kolejne teorie, bohaterowie zbliżają się do odgadnięcia, kto jest mordercą, kto odpowiada za śmierć małych dzieci. W międzyczasie pojawia się wścibska dziennikarka, której nie można się pozbyć, para małżeńska (ta, która znalazła pierwszy szkielet) z problemami i kilka mniej ważnych drugoplanowych postaci (jak np. żona głównego bohatera) tworzących tło opowieści.
Szkoda jednak, że żaden z tych elementów nie ratuje nowej książki Kellermana; nie sprawia, że jest ona godna polecenia. Z pewnością nie ma mrocznego klimatu, o którym tak głośno krzyczą cytowane na okładce nagłówki, nie ma też błyskawicznego i zadziwiającego rozwoju akcji. Historia toczy się leniwie i powoli, przypomina bardziej układanie puzzli, gdy bohaterowie kawałek po kawałku kończą układankę. Choć autor, sam będąc z wykształcenia psychologiem, stara się wskazać, jak wielką rolę odgrywa owa psychologia w książce, wychodzi to nieco blado. Wina, choć z pewnością nie jest złą książką, nie jest w stanie zaoferować miłośnikom kryminałów nic ciekawego (oczywiście dla wielbicieli tego autora jest pozycją, która musi trafić na półkę). Przewidywalna intryga i próby stworzenia tła dla historii, które kończą się po prostu kilkoma nudnymi stronami, sprawiają, że odechciewa się czytać. Nawet szalony, psychopatyczny morderca, którym straszą nas opisy książki, również wypada jakoś tak blado i całkiem niestrasznie. Brak jest profilu psychologicznego tego człowieka. W kwestii jego mentalności pojawia się tylko kilka od niechcenia rzuconych przez Alexa Delawere półsłówek. Przez to wszystko teoretycznie ciekawa opowieść wieje nudą.
Wszystkim, prócz oczywiście fanów serii o psychologu współpracującym z LAPD, odradzam czytanie, zwłaszcza jeśli ma być to pierwsze spotkanie z kryminałem. Wina może Was po prostu zrazić do tego skądinąd interesującego gatunku książek.