How to Get Away with Murder przez większą część pierwszego odcinka trzeciej serii serwuje nam coś, co nazwać można „inwentaryzacją” wątków i bohaterów. We're Good People Now rozpoczyna się dokładnie tam, gdzie zakończył się drugi sezon. Nie oznacza to jednak, że twórcy nagle postanowili postawić na linearność narracji i opowiadać nam historię od początku do końca, bez retrospekcji i wybiegów w przyszłość. Co to, to nie. Wydarzenia z nocy, podczas której zastrzelono ojca Wesa, zajmują zaledwie chwilę, szybko przechodzimy bowiem do tego, co miało miejsce w życiu poszczególnych bohaterów w trakcie wakacyjnej przerwy. Zaglądamy do każdego ze studentów Keating po kolei i (jak to zazwyczaj w Sposobie na morderstwo bywa) poznajemy jakiś strzępek informacji – na pierwszy rzut oka nic specjalnego, ale zapewne na dłuższą metę jest to coś, co może okazać się bardzo ważne. Przynajmniej taką mam nadzieję, bo jak na razie ta część odcinka z lekka wiała nudą. Niestety brak tutaj typowego dla serialu szybkiego tempa opowieści. Tym razem wszystko dłuży się niemiłosiernie i nie można oprzeć się wrażeniu, że opowiadane jest tylko po to, by można było zapchać czymkolwiek kolejne minuty. Wszystko to opowiedziane jest oczywiście za pomocą charakterystycznego dla serialu zabiegu – przeplatania wydarzeń przeszłych z teraźniejszymi. To mocno efekciarski typ narracji – co i rusz można zadziwić widza i czymś go zaskoczyć (co często nie ma zbyt wielkiego wpływu na fabułę), a jednocześnie jest to również metoda, która odpowiednio wykorzystana, dodaje serialowi tajemniczości i już od samego początku odpowiednio nastraja widza. Tego ostatniego niestety trochę początkowi trzeciego sezonu brakuje. W We're Good People Now dzieje się dużo, ale nie są to wydarzenia, które sprawiają, że widz siedzi jak na szpilkach i niecierpliwie wyczekuje rozwiązania. Nauczeni doświadczeniem, wiemy już, że to, co nam (i bohaterom) się wydaje, prawdopodobnie niewiele ma wspólnego z tym, jaka jest prawda. Nie wydajemy już tak szybko osądów i nie wierzymy we wszystko, co widzimy i słyszymy. Annalise jest aż za bardzo przekonana, że to Frank zabił ojca Wesa. Sam Frank z jednego z jej najbliższych współpracowników stał się jej nowym antagonistą. Jak na razie nie mieliśmy jednak zbyt wielu okazji do oglądania go w nowej roli. Jego nieobecność jest w tej chwili kluczowa dla fabuły, ale to akurat szybko może ulec zmianie. Osobiście mam jednak nadzieję, że wątek ten zostanie w ciekawy sposób pociągnięty, bo taka nagła zamiana ról jest pomysłem odświeżającym serial. Kto teraz będzie wykonywał dla Keating brudną robotę, gdy Frank zniknął z pola widzenia? Mamy również wątek prześladowania Annalise, który jakoś nie bardzo porywa, wydaje się stworzony trochę pod publiczkę, by mocno rozpocząć nowy sezon. Keating ma tutaj okazję pokazać, jaką to niby jest twardą babką i jak to nie przejmuje się takimi sprawami, chociaż prawda jest taka, że w głębi ducha już od dawna jest przerażona. How to Get Away with Murder mniej więcej od połowy drugiego sezonu miał problem z ciekawym połączeniem główniej osi fabularnej z tak zwaną „sprawą tygodnia”, czyli opowieścią o kolejnych klientach Annalise. Od czasu do czasu scenarzystom udawało się stworzyć historię, która miała realny wpływ na bohaterów i ciekawie współgrała z resztą fabuły. Niestety nie tym razem. Wątek Karima porusza bardzo ciekawy problem, jednak wszystko to dzieje się na marginesie innych wydarzeń i na dłuższą metę nic z tego nie wynika, żadne wnioski nie zostają wyciągnięte - gdyby tej sprawy w pierwszym odcinku nie było, właściwie nic by się nie zmieniło. Twórcy Sposobu na morderstwo do perfekcji opanowali kończenie odcinków cliffhangerami. To właśnie one sprawiają, że nawet pomimo kilku fabularnych niedociągnięć i miejscami nadmiernego dramatyzmu gotowi jesteśmy wszystko to wybaczyć, byle tylko rozwiązać kolejną zagadkę oraz dowiedzieć się, kto tym razem pożegnał się z życiem i w jakich okolicznościach. Przyznać trzeba, że Shonda Rhimes tym razem zagrała widzom lekko na nosie. Kiedy na początku odcinka widać funkcjonariuszy ciągnących zwłoki na noszach, jesteśmy przekonani, że to Wallace Mahoney. Nic bardziej mylnego. Nie zgadza się nie tylko denat, ale również czas i miejsce. Zapewne to właśnie odpowiedzi na pytanie "Kto i jak zginął?" będziemy się doszukiwać w tym sezonie i już teraz możemy być pewni, że nas ona zaskoczy. ‌How to Get Away with Murder w premierze trzeciego sezonu prezentuje wszystko to, do czego widzowie przyzwyczaili się już wcześniej. Nie jest to może niesłychanie porywające otwarcie, nadal sporo tu mankamentów, które zauważyć można było już wcześniej, ale jednocześnie sama intryga stworzona jest tak, by zaciekawić widza i zapewnić mu dużo dobrej rozrywki podczas oglądania. Nie da się bowiem zaprzeczyć, że już po raz trzeci czeka nas stopniowe odkrywanie interesującej i nieprzewidywalnej historii kryminalnej, której rozwiązanie na pewno nie będzie przewidywalne.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj