Star Trek: Picard poświęci trochę czasu wątkowi buntu androidów na Marsie. Pierwsze sceny pokazują, że ten wątek nie będzie tylko wspomnieniem przeszłości i jedną z przyczyn wpływających na taką, a nie inną decyzję Picarda dotyczącą jego kariery w Gwiezdnej Flocie. Widzimy sytuację na Marsie w momencie tego "buntu" - umyślnie ubieram to słowo w cudzysłów, bo scena wydaje się sugerować, że żadnego buntu nie było. Zwróćcie uwagę na oczy androida, w którym dzieje się "coś," tuż przed tym, jak budzi się i zaczyna działać. Wyraźnie czuć, że ktoś przejmuje nad nim kontrolę, a następnie go zabija, by pozbyć się dowodów. To wydaje się korespondować z głównym wątkiem sezonu, czyli organicznym androidem lub córką Daty. Takim prostym dość zabiegiem twórcy rzucają wartościowe tropy na przyszłość. Patrząc na przekrój całego odcinka, dla mnie najlepsze sceny mają miejsce w siedzibie Gwiezdnej Floty. To tutaj twórcy operują klimatem (muzyka w tle trafia idealnie w odpowiednim momencie!) i zrywają z czymś, co często w starych serialach mnie irytowało: Gwiezdna Flota mimo wszystko przeważnie była w moim odczuciu za bardzo idealizowana, zbyt perfekcyjna - oba odcinki pokazują, jak polityka miała wpływ na ich decyzję i jak zostali oddarci z blichtru idealnego, utopijnego wręcz tworu przyszłości. Sama scena rozmowy Picarda z panią admirał doskonale podkreśla wszelkie niuanse, a wraz z wybuchem tyrady kobiety z wulgaryzmem na czele wszystko idzie w innym kierunku. To jest charakterologicznie kluczowy moment w dalszej drodze Picarda, którego pozycja w galaktyce nie jest taka jak swego czasu. Takie wprowadzenie komplikacji ciekawie utrudnia dalsze poczynania i nadaje większego znaczenia jego kolejnym decyzjom, bo siłą rzeczy Picard zostanie kopniakiem wyrzucony ze swojej strefy komfortu.
fot. CBS All Access
+5 więcej
Wiemy, że cała historia kręci się wokół Tal Shiar, czyli tajnej organizacji Romulan, która odpowiada za śmierć Darji. Dzięki poświęceniu czasu na wyjaśnienie, kim oni są, jakie mają motywacje i jaki może mieć to związek z całą historią, mamy dobrze rozłożone pionki na planszy Nie każdy w końcu musi pamiętać, że Tal Shiar zostali wspomnieni w Star Trek: Następne pokolenie. Wielu widzów będzie oglądać tylko ten serial. A pod tym względem udaje się dobrze to rozplanować, zrozumiale wyjaśnić i - co najważniejsze - pobudzić ciekawość. Zwłaszcza że dzięki scenom w sześcianie Borgów, który najwyraźniej pełni rolę nowego domu dla Romulan, dostajemy pewne tropy dotyczące celu tych złoczyńców. Wszystko wskazuje na to, że Soji może nie być jedyną i ostatnią przedstawicielką nowego "gatunku" androidów. W rozmowie rodzeństwa słyszymy, że chcą dowiedzieć się, gdzie leży ich siedziba, czy coś w tym stylu. Zatem ich celem jest znalezienie czegoś więcej, niż tylko zniszczenie jednego modelu.  Dobrym ruchem Star Trek: Picard okazuje się sprawne wykorzystanie wątku politycznego. Widzimy, że Romulanie działają tam, gdzie najciemniej, czyli tuż pod latarnią Gwiezdnej Floty. Możliwe, że w tym wszystkim jest coś więcej, niż tylko nienawiść do androidów, która jest przecież bardzo klarownie widzom przedstawiana. Może chodzi o większy konflikt i odbudowanie dawnej chwały Romulan? Zemsta na Gwiezdnej Flocie w tym miejscu wydaje się naturalnym kierunkiem. A to samo w sobie jest szalenie atrakcyjnym wątkiem godnym dalszej eksploracji. Star Trek: Picard wbrew pozorom ma wyśmienite tempo, a kolejne etapy historii niezwykle potrafią zaintrygować, wciągnąć i pobudzać ciekawość. W tym wszystkim imponuje realizacja, która obok efekciarstwa scenografii, wydaje się zaskakująco kameralna. Praca kamery podkreśla różne detale, niuanse, subtelności (piękne ujęcie na odbicie Picarda w zegarze przy kominku) czy interakcje ludzkie, w którym to wszystko ma kluczowe znaczenie. To nie jest gonienie od akcji do akcji, a przez to też ten serial staje się ucztą smaczniejszą, niż mógłbym oczekiwać.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj