Star Trek: Picard: sezon 1, odcinek 2 - recenzja
Star Trek: Picard wciąż kapitalnie opowiada historię, intrygując tajemnicą i powoli odkrywając karty coraz bardziej wciągającej historii.
Star Trek: Picard wciąż kapitalnie opowiada historię, intrygując tajemnicą i powoli odkrywając karty coraz bardziej wciągającej historii.
Star Trek: Picard poświęci trochę czasu wątkowi buntu androidów na Marsie. Pierwsze sceny pokazują, że ten wątek nie będzie tylko wspomnieniem przeszłości i jedną z przyczyn wpływających na taką, a nie inną decyzję Picarda dotyczącą jego kariery w Gwiezdnej Flocie. Widzimy sytuację na Marsie w momencie tego "buntu" - umyślnie ubieram to słowo w cudzysłów, bo scena wydaje się sugerować, że żadnego buntu nie było. Zwróćcie uwagę na oczy androida, w którym dzieje się "coś," tuż przed tym, jak budzi się i zaczyna działać. Wyraźnie czuć, że ktoś przejmuje nad nim kontrolę, a następnie go zabija, by pozbyć się dowodów. To wydaje się korespondować z głównym wątkiem sezonu, czyli organicznym androidem lub córką Daty. Takim prostym dość zabiegiem twórcy rzucają wartościowe tropy na przyszłość.
Patrząc na przekrój całego odcinka, dla mnie najlepsze sceny mają miejsce w siedzibie Gwiezdnej Floty. To tutaj twórcy operują klimatem (muzyka w tle trafia idealnie w odpowiednim momencie!) i zrywają z czymś, co często w starych serialach mnie irytowało: Gwiezdna Flota mimo wszystko przeważnie była w moim odczuciu za bardzo idealizowana, zbyt perfekcyjna - oba odcinki pokazują, jak polityka miała wpływ na ich decyzję i jak zostali oddarci z blichtru idealnego, utopijnego wręcz tworu przyszłości. Sama scena rozmowy Picarda z panią admirał doskonale podkreśla wszelkie niuanse, a wraz z wybuchem tyrady kobiety z wulgaryzmem na czele wszystko idzie w innym kierunku. To jest charakterologicznie kluczowy moment w dalszej drodze Picarda, którego pozycja w galaktyce nie jest taka jak swego czasu. Takie wprowadzenie komplikacji ciekawie utrudnia dalsze poczynania i nadaje większego znaczenia jego kolejnym decyzjom, bo siłą rzeczy Picard zostanie kopniakiem wyrzucony ze swojej strefy komfortu.
Wiemy, że cała historia kręci się wokół Tal Shiar, czyli tajnej organizacji Romulan, która odpowiada za śmierć Darji. Dzięki poświęceniu czasu na wyjaśnienie, kim oni są, jakie mają motywacje i jaki może mieć to związek z całą historią, mamy dobrze rozłożone pionki na planszy Nie każdy w końcu musi pamiętać, że Tal Shiar zostali wspomnieni w Star Trek: Następne pokolenie. Wielu widzów będzie oglądać tylko ten serial. A pod tym względem udaje się dobrze to rozplanować, zrozumiale wyjaśnić i - co najważniejsze - pobudzić ciekawość. Zwłaszcza że dzięki scenom w sześcianie Borgów, który najwyraźniej pełni rolę nowego domu dla Romulan, dostajemy pewne tropy dotyczące celu tych złoczyńców. Wszystko wskazuje na to, że Soji może nie być jedyną i ostatnią przedstawicielką nowego "gatunku" androidów. W rozmowie rodzeństwa słyszymy, że chcą dowiedzieć się, gdzie leży ich siedziba, czy coś w tym stylu. Zatem ich celem jest znalezienie czegoś więcej, niż tylko zniszczenie jednego modelu.
Dobrym ruchem Star Trek: Picard okazuje się sprawne wykorzystanie wątku politycznego. Widzimy, że Romulanie działają tam, gdzie najciemniej, czyli tuż pod latarnią Gwiezdnej Floty. Możliwe, że w tym wszystkim jest coś więcej, niż tylko nienawiść do androidów, która jest przecież bardzo klarownie widzom przedstawiana. Może chodzi o większy konflikt i odbudowanie dawnej chwały Romulan? Zemsta na Gwiezdnej Flocie w tym miejscu wydaje się naturalnym kierunkiem. A to samo w sobie jest szalenie atrakcyjnym wątkiem godnym dalszej eksploracji.
Star Trek: Picard wbrew pozorom ma wyśmienite tempo, a kolejne etapy historii niezwykle potrafią zaintrygować, wciągnąć i pobudzać ciekawość. W tym wszystkim imponuje realizacja, która obok efekciarstwa scenografii, wydaje się zaskakująco kameralna. Praca kamery podkreśla różne detale, niuanse, subtelności (piękne ujęcie na odbicie Picarda w zegarze przy kominku) czy interakcje ludzkie, w którym to wszystko ma kluczowe znaczenie. To nie jest gonienie od akcji do akcji, a przez to też ten serial staje się ucztą smaczniejszą, niż mógłbym oczekiwać.
Źródło: zdjęcie główne: materiały prasowe
Poznaj recenzenta
Adam SiennicaDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat