Niektórzy na pewno pamiętają czarny miecz świetlny i jego znaczenie jeszcze z czasów serialu Star Wars: The Clone Wars. Dlatego też cieszy wykorzystanie tego narzędzia do rozwoju postaci Sabine, która z wszystkich bohaterów jest tak naprawdę najmniej ciekawa. Pod wieloma względami to najsłabsza postać, która nie ma rozbudowanej  osobowości (lubi wybuchy i graffiti), co w porównaniu do reszty jest problematyczne. Dobrze, że jednak twórcy w końcu dają Sabine czas ekranowy, bo jest on potrzebny i jak na razie zostaje świetnie wykorzystany. Ten odcinek zrobił dla tej postaci więcej, niż można było przypuszczać. Dodaje wyrazistości, pozwala lepiej poznać jej zawiłą historię oraz dodaje animuszu, gdy ta przechodzi przemianę. Oczywiście to wszystko może wydawać się trochę zbyt szybkie i być może potraktowane skrótowo. Scenarzyści starają się, jak mogą, by usprawiedliwić tempo rozwoju Sabine w tym odcinku, i wychodzi to wiarygodnie, ale da się odczuć, że ta historia zasługiwała na więcej czasu ekranowego, bo można było wyciągnąć z tego jeszcze więcej. Nie można jednak odmówić klimatu i dobrego sposobu ukazania treningu, który doprowadził do punktu przełomu. To naprawdę wychodzi lepiej, niż mógłbym oczekiwać, bo w takich scenach Star Wars Rebels stają się serialem dojrzalszym, bardziej emocjonującym i ciekawszym. Wydaje się, że decyzja o wyszkoleniu Sabine we władaniu czarnym mieczem świetlnym i nadchodzącym powrotem na Mandalore nie jest przypadkowa. Przeczuwam, że to wszystko ma większe znaczenie, niż na razie jest to nam mówione. Liczę, że historia może zostać rozbudowana na tyle, że jej skutki odczujemy w innych mediach. To byłoby wartościowe i pokazywałoby moc nowego kanonu Gwiezdnych Wojen. Duży plus za kanonizację wojen mandaloriańskich, które fani doskonale znają z historii gry Star Wars: Knights of the Old Republic. Jako że nic nie dzieje się bez udziału Lucasfilm Story Group i tego typu motywy nie są przypadkowe, liczę, że prędzej czy później nie tylko opowiedzą nam tę historię (może trzeci spin-off?), a także wprowadzą kultową dla wielu postać Revana. To byłaby znakomita wiadomość pod wieloma względami i mam szczerą nadzieję, że wydarzenia tego odcinka to pierwszy krok w taką stronę. Jedyne co doskwiera po seansie 14. odcinka Star Wars Rebels to miesiąc oczekiwania na dokończenie tej historii. Fundamenty zostały postawione całkiem solidne i oby zostało to dobrze wykorzystane. Na razie pozytywna niespodzianka, bo spodziewałem się najmniej po historii Mandalorian.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj