Stary człowiek to tegoroczny serial na podstawie książki The Old Man autorstwa Thomasa Perry'ego. Głównym bohaterem opowieści jest Dan Chase, były agent CIA, który po odejściu ze służby przeszedł do życia w ukryciu. Teraz, po blisko trzydziestu latach funkcjonowania w cywilu, zostaje ponownie wystawiony na próbę. Dean – po tym, jak zabija nieznajomego, który chciał go zabić w jego własnym domu – zmuszony jest do ucieczki. Na trop mężczyzny szybko wpada agent FBI, Harold Harper, który węszy w tym dobrą okazję, by wyrównać rachunki z przeszłości. Produkcja oryginalnie powstawała jako miniserial, jednak od jakiegoś czasu wiemy już, że FX zamówiło także drugi sezon – a to oznacza, że historia będzie w najbliższym czasie kontynuowana. Najmocniejszą stroną serialu jest zdecydowanie jego obsada – wcielający się w Chase'a i Harpera Jeff Bridges i John Lithgow dzielnie dźwigają swoje role, na których to w zasadzie opiera się cała produkcja. Na aktorów patrzy się z przyjemnością, bo kreowani przez nich bohaterowie są pełnowymiarowi i autentyczni. Serial co prawda opowiada o bezdusznych twardzielach, jednak znalazło się w nim miejsce także na ich ludzkie oblicza i prawdziwe emocje, które obydwaj panowie świetnie potrafią oddać. Na słowa uznania zasługuje także Bill Heck, który odgrywa młodszą wersję Dana Chase'a – podobieństwo aktora do Bridgesa jest wręcz zaskakujące! Niestety, jeśli chodzi o całokształt i formułę serialu, jest już nieco gorzej. Odcinki trwają okrągłą godzinę, jednak przez większość czasu śledzimy bohaterów w kompletnie statycznych sekwencjach, które pozbawione są jakiejkolwiek werwy, akcji czy iskry. Być może cel jest zamierzony, by pasował do tytułu serialu (w końcu tutaj człowiek jest stary...), jednak nie jestem pewna, czy sprzyja to produkcji. Twórcy kładą nacisk przede wszystkim na dialogi – a te nie zawsze są na tyle intrygujące, by przyciągnąć widza do ekranu. Konsekwencją takiej, a nie innej budowy tego serialu stają się więc dłużyzny fabularne i regularne spadki napięcia. Bardzo łatwo stracić zainteresowanie tym, co się dzieje, ponieważ dynamiki jest tu jak na lekarstwo, a i technicznie serial raczej nie wyróżnia się na tle innych przedstawicieli gatunku. Dla mnie seans szybko stał się uciążliwy i trudny w odbiorze. Realizacyjnie jest poprawnie, jednak – jak już wspomniałam – również bez większych fajerwerków. Prosty montaż, statyczne ujęcia w przyjemnych ciepłych barwach, dość subtelnie przedstawione sceny przemocy (za to plus). Sama historia jest fajnie skomponowana; od punktu wyjścia, w którym to Dan Chase jest dla nas jeszcze zwykłym chorowitym starszym panem, cała fabuła ładnie rozwija się z każdą kolejną sekwencją, odsłaniając coraz więcej faktów z życia głównego bohatera i coraz bardziej poszerzając perspektywę na to, co się właściwie dzieje. Taka formuła sprzyja opowieści i sprawia, że twórcom niejednokrotnie udaje się zaskoczyć widza mniejszym lub większym twistem. W teorii mogłaby też dodatkowo przyciągać do ekranu, by widz zgłębiał opowieść po nitce do kłębka, jednak w praktyce efekt trochę rozjeżdża się z założeniami – czego winą jest już wspomniane ślimacze wręcz tempo opowieści.
fot. Disney+
+1 więcej
Stary człowiek to specyficzny serial, który nie spodoba się każdemu. Jeżeli nie przemawiają do Was produkcje, w których nie dzieje się zbyt wiele, a cały klimat budowany jest w zasadzie na rozmowach, zaryzykuję stwierdzenie, że możecie ominąć tę propozycję. Fani Bridgesa i Lithgowa będą natomiast zachwyceni, ponieważ rzeczywiście mamy tu popis ich umiejętności aktorskich. To serial raczej dla widzów cierpliwych – takich, których powolne tempo i zawiłe dialogi nie znudzą ani nie odstraszą, a raczej zachęcą do pozostania w tej intrydze – a już po dwóch pierwszych odcinkach widać, że nie będzie to łatwe ani oczywiste. Ode mnie wyważone 6/10.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj