W recenzji premiery "Stitchers" pisałem, że podobieństwa do "iZombie" kończą się na motywie wspomnień zmarłych. Okazuje się, że jest jeszcze jeden zabieg łączący oba seriale. Liv, jedząc mózgi, przejmowała niektóre cechy właściciela, a Kirsten, łącząc się ze wspomnieniami zmarłego, przejmuje niektóre jego emocje i zachowania. Wbrew pozorom nie jest to wada "Stitchers", bo dzięki temu dostajemy jedyne sceny, w których główna bohaterka nie jest irytującą, zadufaną w sobie osobą, której nie da się polubić. Staje się ciekawsza i wyrazistsza. Problem w tym, że potencjał tego motywu nie jest na razie w pełni wykorzystywany, więc przez większość czasu Kirsten to nadal bohaterka, którą trudno znieść, a co dopiero śledzić jej losy z zainteresowaniem. Zbyt dużo zachowań tej postaci zamiast śmieszyć lub zadziwiać po prostu denerwuje. Miała być to postać nieustępliwa, na swój sposób ekscentryczna, a często zachowuje się głupio i nierozważnie. To na swój sposób przeczy temu, jak próbują nam ją sprzedać twórcy serialu, czyli jako inteligentną, logicznie myślącą kobietę. [video-browser playlist="714531" suggest=""] "Stitchers" okazuje się proceduralem z wątkiem głównym, czyli serialem opartym na sprawach odcinka, w których pojawiają się drobne wstawki dotyczące przewodniej historii. Owe sprawy są niestety banalne, schematyczne i nieciekawe. Wszystko rozgrywa się szybko, bez zwrotów akcji czy emocji, a bohaterka dochodzi do rozwiązań z taką łatwością, że zawstydziłaby samego Sherlocka Holmesa. Trudno czerpać radość z prezentowanej historii, gdy jest ona sprzedawana w sposób tak przeciętny. A wątek główny? Jakiś jest, tajemnicy też nie brak, ale nic więcej powiedzieć nie można. Nie ma tutaj czegoś, co mogłoby przyciągnąć i odpowiednio zainteresować na dłużej. Pozostają jeszcze relacje pomiędzy stereotypowymi i papierowymi postaciami. Oczywiście musiało się okazać, że współlokatorka Kirsten też pracuje dla federalnych, a uparty glina do nich dołączy. Może nie robiłoby to tak negatywnego wrażenia, gdyby przedstawiono to z głową, zamiast traktować wszystko po macoszemu. Czytaj również: „Heroes Reborn” pojawi się na Comic-Con 2015 "Stitchers" ogląda się mimo wszystko bezboleśnie. Jest to niestety serial co najwyżej przeciętny, który cierpi przez złą realizację, bo sam pomysł jest dobry i drzemie w nim potencjał na więcej.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj