Władysława Pasikowskiego należy nie tylko zaliczyć do grona najlepszych polskich reżyserów ostatnich 25 lat, ale też przyznać, że jest jednym z nielicznych twórców znad Wisły, którzy czują się świetnie w kinie gatunkowym. Psy, Kroll czy Glina są dla szeroko pojętej sensacji dziełami nietuzinkowymi. Dwa lata temu nakręcił głośne Pokłosie, pokazując, że nie obawia się nawet najbardziej kontrowersyjnych tematów. Realizując film Jack Strong o pułkowniku Ryszardzie Kuklińskim, potwierdził, że można poruszać zagadnienia wzbudzające skrajne emocje, nie epatując przy tym nadmiernym patosem i tanim emocjonalizmem.

Osoba Kuklińskiego już zawsze będzie odbierana dwuznacznie. Dla jednych pozostanie on zdrajcą sprzedającym CIA wojskowe tajemnice dotyczące naszego państwa i całego Układu Warszawskiego. Inni z kolei będą odbierali go jako osobę funkcjonującą w kraju satelickim ZSRR, w ojczyźnie pozbawionej pełnej suwerenności. Dla jego zwolenników Kukliński to patriota, który nie chciał dopuścić do interwencji zbrojnej Związku Radzieckiego w Polsce (czy może wręcz do III wojny światowej). Pasikowski w wywiadach nie ukrywa sympatii do Kuklińskiego. Ma do tego prawo – zawsze był odważnym artystą nieprzejmującym się polityczną poprawnością i konwenansami.

Odstawiając jednak na bok gorącą ideologiczną otoczkę związaną z tym obrazem i oceniając go w kategorii komercyjnego produktu, należy przyznać, że mamy do czynienia ze świetnym thrillerem szpiegowskim, jednym z najlepszych polskich filmów sensacyjnych ostatnich lat. Można nie zgadzać się z interpretacją wydarzeń przedstawianą przez Pasikowskiego – prostą dychotomią ukazanego świata, tj. złych Rosjan i dobrych Amerykanów, ale nie sposób nie docenić świetnie poprowadzonej historii człowieka żyjącego w nieustannym poczuciu zagrożenia dekonspiracją. Fabuła – nieco udramatyzowana na potrzeby widowiska względem prawdziwych wydarzeń – może nie grzeszy oryginalnością, ale czerpie z najlepszych gatunkowo wzorców, dostarczając nam odpowiednią dawkę mocnych wrażeń.

Jack Strong to także wysoka półka, jeżeli chodzi o warstwę realizacyjną. Niewiele naszych rodzimych produkcji może pochwalić się zdjęciami, scenografią, udźwiękowieniem oraz scenami akcji na takim poziomie. W roli tytułowej obsadzony został Marcin Dorociński, który ze swojego zadania wywiązał się świetnie. Aktor mimo tego, że w ostatnich latach pojawił się wielu głośnych filmach, wciąż potrafi pokazać się z innej strony i wykrzesać z siebie maksimum profesjonalizmu. Dzielnie dotrzymuje mu kroku Maja Ostaszewka jako Hanna, żona Kuklińskiego, oraz Patrick Wilson wcielający się w Daniela, agenta CIA nadzorującego pułkownika.

Film posiada wszystkie elementy, za które można lubić kino Pasikowskiego: twardego, nieco wyobcowanego głównego bohatera wyróżniającego się własnym kodeksem honorowym, dosadne, soczyste dialogi i bogatą paletę barwnych postaci drugoplanowych. Wśród tych ostatnich na szczególną uwagę zasługują Oleg Maslennikow (marszałek Kulikow) i Dimmitri Bilov (agent KGB Iwanow) kreujący charyzmatycznych i nieco diabolicznych radzieckich oficerów. Z kolei przewijający się również w tle Mirosław Baka w roli podejrzliwego wojskowego Putka zaliczył chyba swój najlepszy kinowy występ od wielu lat.

Pasikowski dostarczył nam porządną sensację trzymającą w napięciu przez cały seans. I chyba tak trzeba przede wszystkim patrzeć na Jacka Stronga – jak na rozrywkę pierwszej klasy.

Zdjęcie główne: materiały prasowe / dystrybutora

To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj