Stumptown okazuje się czymś innym, niż można było się spodziewać. Sądziłem, że mamy do czynienia z nietuzinkowym proceduralem, czyli serialem opartym na wątkach zamykanych w jednym odcinku. Bynajmniej! Kolejne odcinki udowadniają, że jest w tym jedna większa historia i ciągłość wydarzeń, którymi bohaterka się zajmuje. Nadal pojawiają się jakieś poboczne wątki, ale nawet one stanowią uzupełnienie spójnej formy opowiadania historii, a nie jej fundament. W tym przypadku mam kontynuowany wątek bogacza, który chce odebrać dziecko byłej dziewczynie, a który przy okazji ma wiele za uszami. Powiązanie tego z dalszym występem detektywa w wykonaniu Donala Logue'a okazuje się strzałem w dziesiątkę. Z jednej strony Dex pokazuje tutaj swój brak doświadczenia, popełnia błędy i inne aspekty z tym związane, które stara się nadrabiać sercem. Z drugiej strony rozwój jej relacji z cynicznym detektywem daje widzom duet, który chętnie się ogląda (nie obraziłbym się, gdyby miał większą rolę od policjanta). Dodano tej postaci nowe warstwy, trochę ją wybielając, ale jednocześnie nie tłumacząc jej złych decyzji. Dzięki temu współpraca tej dwójki napędza rozwój historii i daje wiele satysfakcji. Innym większym wątkiem jest przeszłość Graya, który był bardziej znaczącym przestępcą, niż opowiadał. Teoretycznie wszystko klocki w tym aspekcie były oczywiste - nieufność, ukrywanie prawdy, a potem zmuszenie do współpracy z bandytą. Stumptown dobrze buduje lekką rozrywkę, ale stara się w takich momentach budować jakieś napięcie czy niepokój. Efekt udaje się jednak połowicznie. Gdzieś klimat serialu sugeruje, że wszystko i tak dobrze się skończy. Pomijając nadwyrężoną relację z Dex, która jest poruszana w 6 odcinku, głębszych skutków wydarzeń nie widzimy. Są raczej emocjonalne, intymne, a nie fabularne.  Obok tego jest wątek poboczny z gwiazdą muzyki i stalkerem, który ma osobisty wydźwięk dla Dex, bo jest to jej była dziewczyna. To pokazuje też podejście twórców do tego typu historii - one nie są tylko zapychaczem i rozrywką, ale mają mieć znaczenie dla dojrzewania bohaterki. Zaś sama fabuła trochę oczywista i szybko staje się przewidywalna. Twórcy starają się urozmaicać opowiadanie historii humorem (trafnym!), rozwojem relacji postaci oraz problemami, z którymi się mierzą. Kwestia Hoffmana na razie nie do końca przekonuje, bo jego problem z bandytą powiązanym z Grayem jest totalną gatunkową kliszą bez krzty emocji i wiarygodności. Sztampą było zakończenie wątku, gdzie bohater oczywiście nie przekroczył granicy i jego zachowanie podczas tej sprawy wcale nie niesie ze sobą konsekwencji. Tego typu zgrzyty trochę psują wrażenie Stumptown, bo są pójściem na łatwiznę. Stumptown to przede wszystkim świetna, zabawna i wciągająca rozrywką z dobrze przemyślaną historią. Nie jest doskonała, nie brak w tym banału czy sztampy, ale nie przysłaniają one obrazu całości.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj