Tess, jak mogliśmy oczekiwać, tegoroczne święta chciała spędzić z matką, z którą dopiero co odnowiła kontakt. George z ciężkim sercem organizuje im wspólny świąteczny wypad, aby sprawić córce radość. Spotkanie z matką odbywa się zgodnie z przewidywaniami. Alex nie zachowuje się jak dorosła kobieta, która chce nadrobić stracony czas z córką, ale bardziej jak jej starsza koleżanka. Brakuje w tym świątecznej atmosfery, co Tess wyraźnie odczuwa. Wątek nieźle poprowadzony, z odpowiednim wyważeniem dramatu i humoru. Malin Akerman znakomicie się spisuje w roli Alex. Twórcy wyraźnie tak rozpisali tę postać, by przypominała nam dorosłą wersję Tess, co jest odpowiednim zabiegiem, idealnie wpisującym się w konwencję serialu.
[image-browser playlist="596699" suggest=""]©2012 ABC
Wątek macierzyństwa jest głównym tematem odcinka. Najpierw mieliśmy relację Alex z Tess, a później poruszono go również w wątku Noah i jego żony. Kluczową rolę odgrywa tutaj Carmen, pokojówka zajmująca się ich dzieckiem, która co chwilę dogryza Jill. Tym samym zaprezentowano nam drugi interesujący problem emocjonalnie zimnej matki, dla której praca jest ważniejsza niż wychowanie swojego dziecka. Specyficzny humor bardzo obecny w tym wątku najlepiej objawia się, gdy Jill próbuje czytać dziecku jedną ze swoich dziwacznych książek. Twórcom udaje się wtedy kilkakrotnie nas rozbawić.
George w tym samym czasie spędza czas z Dallas oraz Dalią. Mamy tuta dużo absurdalnego humoru, który jest tak charakterystyczny dla tego serialu. Zwłaszcza, gdy Dalia decyduje się przygotować koszmarny teledysk muzyczny dla Carmen, chcąc odzyskać swoją ulubiona pokojówkę. Jest to tak głupie i niedorzeczne, że aż śmieszne. Zwłaszcza wielki finał, w którym George pakuje Carmen do dużego pudła.
[image-browser playlist="596700" suggest=""]©2012 ABC
Nie zapominajmy także o wątku rodziny Shay'ów. W końcu Ryan dowiaduje się, że jest adoptowany, co wywołuje falę typowego dla niego zachowania, potrafiającego rozbawić. Cały wątek niezły, ale jego finał zbytnio przesłodzony.
Suburgatory trzyma poziom ustalony już od początku serialu. Specyficzny humor utrzymany w stylu "Żon ze Stepford" nie jest dla każdego, ale ma on w sobie tyle uroku, że trudno mu się oprzeć. Dobrze, że twórcom często udaje się w przyzwoity sposób znaleźć równowagę pomiędzy komedią, a dramatem, który w sposób bardzo lekki pozwala dać do myślenia.
Ocena: 7/10