Zapowiedź InFamous: Second Son podczas konferencji PlayStation Meeting była jednym z najmocniejszych punktów prezentacji Sony. W lutym 2012 roku nie widzieliśmy na oczy nowej konsoli, nie wiedzieliśmy też, co czeka nas pod koniec roku podczas premiery PlayStation 4. Trailer InFamous: Second Son już wtedy zapewniał, że będziemy mieć do czynienia z zupełnie nową jakością. Być może niezwiązaną bezpośrednio z gameplayem, ale - podobnie jak przy Killzone: Shadow Fall - w oczy rzuciła się niesamowita grafika i oślepiające efekty świetlne. Miło mi oznajmić, że wszystko to, czym gra zachwycała na pierwszych zwiastunach i gameplayach, ma w sobie również po premierze. Mało tego – "Second Son" to prawdopodobnie najpiękniejsza gra nowej generacji, udowadniająca, jak dużo mocy drzemie w PS4. Czy na temat innych aspektów nowej produkcji studia Sucker Punch można rozpisywać się w podobnych superlatywach?
O ile dwie poprzednie odsłony serii toczyły się w fikcyjnych lokacjach, w "Second Son" twórcy poszli o krok dalej i postanowili zbudować fabułę wokół amerykańskiego miasta Seattle. Fani seriali telewizyjnych mogą je kojarzyć nie tylko z Chirurgów, ale też np. z Dochodzenia. Piszę o tym nieprzypadkowo, bo już po kilkudziesięciu minutach rozgrywki przyjdzie nam wspiąć się na największą atrakcję miasta, którą jest Space Needle. Widok z jego szczytu zapiera dech w piersiach, a Seattle, mimo że sprawia wrażenie niewielkiego, podzielonego na dwa fragmenty miasteczka, jest miejscem urokliwym, w którym przyjdzie nam spędzić przynajmniej kilkadziesiąt godzin rozgrywki. A to wszystko tylko podczas pierwszego podejścia do InFamous: Second Son. Bowiem jak to bywa w serii gier studia Sucker Punch, powraca system karmy, czyli wyboru stylu gry (dobry/zły).
Delsin Rowe to postać, wokół której przed premierą toczyło się sporo dyskusji. Niektóre z nich były trochę niesprawiedliwe, inne - jak najbardziej słusznie. Wypada się cieszyć, że wizerunek Indianina, który niedawno zaprezentowali twórcy, został wyrzucony do kosza, a Delsin to bardziej swojski facet. Trudno nie uśmiechać się w momentach, gdy główny bohater zajarany jest tym, co dzieje się z jego ciałem. Podniecają i ekscytują go moce oraz możliwość robienia totalnej rozwałki na ulicach Seattle. Ileż to razy w filmach czy serialach oglądaliśmy mozolne genezy superbohaterów, zagubionych chłopaków, którzy nie wiedzą, co zrobić ze swoim życiem? Z Delsinem jest inaczej. Nabytymi umiejętnościami się bawi i jednocześnie daje ogromną frajdę osobie trzymającej w rękach pada. Jego reakcje są ludzkie, prawdziwe, szczere, a co istotne - świetnie odwzorowują myśli gracza. Przyznaję, iż w pewnym momencie rozgrywki wkurzyłem się, że Delsin może korzystać tylko z jednej mocy na raz. I wiecie co? Główny bohater był poirytowany równie mocno jak ja.
Delsin i jego historia to zdecydowanie najmocniejszy element całej warstwy fabularnej InFamous: Second Son. Jej początek jest znakomity. Twórcy gry, podobnie jak w poprzednich częściach, serwują na start prolog rozpoczynający historię, który dzieje się kilkanaście kilometrów od Seattle. Zachodnie wybrzeże USA skąpane w zachodzącym słońcu od razu zachęca do klikania na padzie opcji Share i publikowania screenów na Facebooku czy Twitterze. Jednocześnie jest to okazja do poznania podstawowej mechaniki oraz nabycia pierwszej umiejętności (dymu). Fabuła InFamous: Second Son stara się poruszać poważne problemy dotkliwej eliminacji zagrożenia oraz asymilacji tzw. "przewodników", czyli ludzi posiadających moce. Zajmuje się tym Departament ds. Obrony Zorganizowanej pod przewodnictwem Augustine, głównej przeciwniczki Delsina, którą bohater spotyka już w prologu. Koncept fabularny nie jest zbytnio odkrywczy, ale w całkiem sensowny sposób zawiązuje historię, podobnie jak początkowe misje. Niestety z każdą chwilą jest coraz gorzej. Fabularnych twistów jest niewiele, a całość zmierza w jasno określonym kierunku. Brakuje intrygujących i wciągających momentów, które wzbudziłyby w graczu jakiekolwiek emocje. Bohaterowie rozczarowują, a na odrobinę więcej uwagi poza samym Delsinem zasługuje tylko jego brat. Mniej więcej w połowie gry zdałem sobie sprawę, że historię ukończę tylko dla głównego bohatera i jego niesamowitej przygody.
Zdecydowanie najlepszym elementem fabuły i rozgrywania kolejnych misji są fragmenty, kiedy Delsin uczy się nowych umiejętności. Jako pierwszą poznajemy moc dymu, a jako drugą (i według mnie najciekawszą) - moc neonu. Później dochodzą jeszcze dwie inne, ale nie chcę spoilerować. Najlepiej samemu przekonać się, o co chodzi. Zdradzę tylko, że kreatywność twórców nie zna granic, a jedna z umiejętności pozwala na swobodne szybowanie po przestrzeni powietrznej Seattle. Cieszy, że autorzy puścili wodze fantazji i zdecydowali się na coś zupełnie nowego zamiast standardowych mocy elektryczności, ognia czy lodu. Dzięki temu rozgrywka w InFamous: Second Son jest świeża, pomysłowa i jednocześnie zwiększa wrażenia wizualne, bowiem wspomniane wyżej moce neonu to najpiękniejszy element całej rozgrywki. Umiejętności bohatera nie są wieczne, a ich liczba zależna jest od wielkości paska umieszczonego w prawym górnym rogu ekranu. Każdą z mocy napełniamy w bardzo prosty sposób – podchodząc do źródła dymu lub światła (neonu) i naciskając touchpad.
Co istotne, każda z czterech mocy Delsina różni się możliwościami. Za pomocą neonu na dachy budynków wspinamy się, wylatując po ścianach na samą górę. Z kolei posiadając moc dymu, wykorzystujemy otwory wentylacyjne. Niewielkie różnice znajdziemy również w sposobie rozprawiania się z przeciwnikami. Na pierwszy plan wysuwa się tutaj wspomniany neon, za pomocą którego strzałem w nogi możemy rywala obezwładnić (dobra karma) lub zaserwować przeciwnikowi headshota i go zabić (zła karma). Nie brakuje też ataków ogłuszających, a także potężnych pocisków rakietowych. Obezwładnianie przeciwników (gdy decydujemy się grać jako "dobry") lub zabijanie ich (gdy gramy jako "zły") nabija dodatkowy pasek, który prowadzi do skorzystania z wyjątkowej umiejętności specjalnej. Wtedy to Delsin wykorzystuje całą swoją moc i wpadając w furię, eliminuje wszystkich wrogów na mapie za pomocą potężnej fali uderzeniowej. W grze pojawiają się też drzewka umiejętności, dzięki którym rozwijamy nasze zdolności. Spora liczba z nich zależna jest od poziomu naszej karmy. Oznacza to, że zdolność ogłuszania/eliminowania wrogów rozwiniemy do maksimum tylko wtedy, gdy faktycznie decydujemy się na taki styl rozgrywki. Analogicznie jest z ciemną stroną mocy i umiejętnościami zabójstwa.
Seattle podzielone zostało na konkretne dzielnice, a w każdej z nich stacjonuje centrum dowodzenia Departamentu ds. Obrony Zorganizowanej. Zniszczenie ciężarówki, która stoi w samym centrum dzielnicy, prowadzi do wprowadzenia chaosu w danym fragmencie miasta. Ludzie zaczynają protestować przeciwko działaniom "władzy", a gracz z pomocą Delsina rozpoczyna mozolny proces wykonywania zadań mających na celu osłabienie przeciwnika w danej okolicy. Po wykonaniu podobnych do siebie misji wybuchają zamieszki, które prowadzą do całkowitego wyparcia przeciwnika i oswobodzenia fragmentu mapy. Niestety misje poboczne są wtórne. Każdą dzielnicę oswobadzamy w niemal ten sam sposób. Twórcom zabrakło kreatywności, a po przejęciu dwóch, trzech dzielnic zwyczajnie odpuściłem sobie dalsze bawienie się w ten element gry, ponieważ nie chciałem poświęcać kolejnych minut na robienie tego samego. O ile w kampanii i głównym wątku InFamous: Second Son zdarzają się misje-perełki, które zapadają w pamięć (choćby walki z bossami czy nabywanie nowych mocy), to o misjach pobocznych związanych z oswobadzaniem Seattle najlepiej zapomnieć.
Najnowsza gra Sucker Punch jako tytuł ekskluzywny na PlayStation 4 w pomysłowy sposób wykorzystuje możliwości nowego DualShocka 4. Głośniczek w padzie używany jest znacznie częściej niż w innych grach. Słyszymy z niego nie tylko odgłosy wysysania neonu/dymu, ale także dzwoniący telefon. DS4 świetnie spisuje się też jako puszka farby podczas malowania graffiti. Wtedy to pad musimy chwycić w pionie, potrząsnąć nim, a następnie wypełniać określone miejsca farbą, naciskając R2. Właśnie takich nowinek powinno się oczekiwać od exclusive’ów PlayStation 4. Cieszy, że zarówno Guerrilla Games w Killzone: Shadow Fall, jak i Sucker Punch zaoferowali graczom coś nowego i udowodnili, że bajery w DualShocku 4 mają sens. Nawet tak wkurzające wszystkich światełko w padzie świeci na różne kolory w zależności od tego, co dzieje się na ekranie.
Wspominałem już o tym na wstępie, ale napiszę to jeszcze raz. Oprawa wizualna InFamous: Second Son to klasa światowa i prawdziwy pokaz mocy PlayStation 4. Co istotne, gra nie cierpi na żadne zwisy i skoki animacji. Chodzi płynnie i prezentuje się znakomicie. Mając w pamięci Los Santos, aż prosi się, by na ulicach pojawiało się więcej mieszkańców, a po ulicach jeździło więcej samochodów, ale jednocześnie należy pamiętać, że Seattle to miasto mocno kontrolowane przez DOZ. Muzyka w grze też "daje radę", ale nie jest tak wyrazista jak w innych tego typu produkcjach i nie zapada w pamięć. Momentami podczas swobodnego biegania po mieście jest zbyt cicho. Warto docenić też polonizację, która jest opcjonalna (język dialogów i napisów możemy zmienić na angielski), ale całkiem udana. Głosy pasują do bohaterów i w przeciwieństwie np. do fatalnego dubbingu w "Shadow Fall" polski oddział Sony przy polonizacji InFamous: Second Son spisał się bardzo dobrze.
Trudno nie zgodzić się ze stwierdzeniem, że na PlayStation 4 "nie ma gier" bądź jest ich mało, dlatego każda taka premiera, jak pojawienie się "Second Son" na nową maszynkę Sony, to zakup obowiązkowy dla każdego posiadacza konsoli. To bardzo udana gra, która zapewni kilkanaście godzin wciągającej zabawy w samym centrum Seattle. Delsina Rowe’a warto poznać bliżej, bo to właśnie dzięki jego osobie i luzackiemu podejściu do bycia superbohaterem InFamous: Second Son przechodzi się od początku do końca z uśmiechem na ustach.
PLUSY:
+ wspaniała grafika, najpiękniejsza gra nowej generacji;
+ piękne, zróżnicowane i klimatyczne miasto Seattle (Space Needle!);
+ główny bohater, z którym łatwo sympatyzować;
+ ciekawe umiejętności Delsina i znakomity efekt mocy neonu;
+ główny wątek ma swoje momenty…
MINUSY:
- …ale pod względem fabuły oczekiwać można było czegoś więcej;
- nudne misje poboczne związane z oswobodzeniem miasta.