Działo się sporo w dwóch ostatnich odcinkach serialu Superman i Lois. I chociaż scenariusz przypominał raczej typowe Arrowverse, to na nudę nie można było narzekać.
Superman i Lois jest serialem coraz trudniejszym do zdefiniowania. Drugi sezon nie przypomina już tego, co oglądaliśmy w pierwszej serii. Oczywiście, tło opowieści dalej zdominowane jest przez wątki związane z rodziną Kentów, ale wszystkie dziejące się wokół nich rzeczy przestały być przyziemne. Na szczęście po zakończeniu kampanii wyborczej Lany Cushing wątek tej postaci wreszcie został powiązany mocniej nie tylko z Clarkiem, ale też z Supermanem. W dwóch ostatnich odcinkach udajemy się też do równoległego uniwersum, prażymy się słońcem żółtym i pomarańczowym, a także poznajemy genezę Bizarro. Dzieje się więc dużo, niekoniecznie rzeczy dobrych, ale przynajmniej ostatecznie Clark Kent dostaje niezwykle ważną lekcję i podejmuje decyzję, która ma swoje uzasadnienie.
Dwa recenzowane odcinki były tak różne od siebie, że może zacznijmy od początku. Bizarros in a Bizarro World pokazuje nam, co dokładnie działo się z Supermanem, kiedy wskoczył do portalu za Ally Allston. Odcinek miał nietypową konstrukcję, tak jakby twórcy wyszli z założenia, że fani mogą pogubić się w zaistniałej sytuacji. Dodali specjalne plansze i hasła, które oddzielały nam narrację z przeszłości z tą, która działa się w przyszłości względem tamtych wydarzeń. Zabieg faktycznie porządkował rzeczywistość, ale wprowadzał u mnie niechęć do śledzenia losów Biazarro, które od początku były mi całkowicie obojętne. To służyło jedynie temu, aby Clark mógł zobaczyć, jak potoczyły się losy jego alternatywnej wersji. Wybaczcie porównanie, ale w pewnym sensie to samo zrobiono w drugim Doktorze Strange'u - spotkania tytułowego bohatera z alternatywnymi wersjami siebie służyły opowieści na nieco innych zasadach. W Superman i Lois zbyt dużo czasu dostaje Bizarro, a znacznie mniej nasz Clark.
Nie ma wyraźnego antagonisty w tym sezonie, co może nawet cieszy, bo jest to przejaw oryginalności. Jeśli już pojawiają się cele do powstrzymania, to okazuje się, że tak naprawdę mają nieco inne motywacje (Bizarro), są tylko środkiem do celu (Ally Alston) lub dotyczą właśnie alternatywnego świata (Jonathan) i trochę przeszkadzają w śledzeniu tych wydarzeń z odpowiednią powagą. Już zdarzało mi się w poprzednich recenzjach krytykować twórców za to, co robią z Jonathamem, moją ulubioną postacią z 1. sezonu. Widocznie moje oczekiwania względem postaci i serialu mijają się z ich celami. Bo chyba nie jest tak, że postać bez mocy w otoczeniu ludzi z niezwykłymi zdolnościami musi być skazana na nudę.
Odcinek Bizarros in a Bizarro World był ciekawy pod kątem wizualnym, mieliśmy inną paletę barw, ciekawe stroje i kostiumy. Dotknięto tematu celebryckiego życia superbohatera, ale nawet to zostało potraktowane ekspresowo. Skrótowość działa na niekorzyść zaangażowania się w losy alternatywnego świata i jest to dużą wadą serialu. Inna sprawa, że wydarzenia służą wyłącznie jako wytrych do tego, co ostatecznie dzieje się w następnym odcinku zatytułowanym Truth and Consequences.
Jonathan z alternatywnego uniwersum wchodzi do głównego świata i próbuje... no właśnie, jego motywacje są szyte tak grubą nicią, że trudno to wyjaśnić. Nie wystarczy dać antagoniście skórzaną kurtkę i zrobić kolczyk w uchu, żeby nagle stał się wrogiem, który porwie widzów przed ekranami. Największą zaletą odcinka jest motyw tajemnicy, który pojawia się od pierwszego sezonu, kiedy to synowie po wielu latach dowiadują się, że ich tata jest Supermanem. Mamy dużo powagi i trudnych spraw, rozstań, konfliktów i problemów wychowawczych, a także gęsty klimat od strony wizualnej. Jednocześnie ma to się łączyć z człowiekiem latającym w stroju z literą "S" na piersi, który wgląda jak brat bliźniak Clarka Kenta ze Smallville. Mieszanie tych konwencji nie działa. Ludzie od efektów specjalnych starają się, ale nie są to standardy, które mogą pokazać Supermana wiarygodnie.
Pomysł, by porównać Clarka do Bizarro, działa. Pokazano, że brnie w te same błędy, chcąc pielęgnować tajemnicę o drugiej tożsamości. Lois Lane uwierzyła w słuszność tego podejścia, ale nadchodzi nowe pokolenie, które widzi, że to absurd. Utrudnia to ich codzienne funkcjonowanie i życie prywatne. Clark mówi ostatecznie swojej przyjaciółce, kim naprawdę jest. Tyler Hoechlin świetnie zagrał ten moment, który był trudny dla Clarka. Poprzednie wydarzenia uświadomiły mu, że to właściwy ruch, ale jego konsekwencje dopiero poznamy.