Zagrożenia, z którymi nasi herosi spotykają się w komiksie (w ramach dwóch nowel Złoty wiek oraz tytułowej Ten, który spadł), należą do tych z klasy superciężkich. Może mieć z nimi problem nawet Superman – Senior. Młoda latorośl herosa w niebieskim trykocie nie tylko okaże się (czy tak znów zaskakująco?) godna miana następcy, ale też pokaże, że – być może – już przerasta możliwościami własnego rodziciela. Czy tym razem przetrwają obydwaj? A może tylko jeden wyjdzie cało z tarapatów? Czy mroczne przewidywania młodszego z Supermanów się spełnią? I czy podoła on presji odpowiedzialności, która na nim spoczywa?
Superman, wiadomo, jest super i w ogóle. Ale nawet ktoś taki w końcu musi przejść na emeryturę. A później zestarzeć się i umrzeć. I coś, co zdaje się w pewnym stopniu przeczyć idei nadczłowieka, okazuje się naturalnym elementem ewolucji postaci, która niejako zaczęła we własnej historii dochodzić do ściany… I potrzebna była jej redefinicja. W końcu już nawet syn Kal-Ela dorasta. A co za tym idzie, rosną wobec niego oczekiwania. Bycie synem Supermana wiąże się z określonymi mocami, ale też – co oczywiste – ze społeczną presją. Skoro ma się supermoce, to należy je wykorzystywać w służbie ludzkości. Tylko co w chwili, kiedy daje się dostrzec, że nasz ojcowski idol, człowiek bez skazy i wad, zaczyna okazywać słabość?
Źródło: Egmont
Czy Superman może przeminąć? Czy jego siła zblednie, a on sam stetryczeje? Dla zwykłego człowieka nie jest to niczym niezwykłym, ale dla nadczłowieka? Cały komiks – złożony z dwóch nowel – to przede wszystkim zgrabnie napisana historia o ojcostwie i dorastaniu do rodzicielskich wyobrażeń i oczekiwań. Ale też o wkraczaniu w dorosłość, o mierzeniu się ze wzorcem własnego rodzica, z uświadamianiem sobie jego nieuchronnej śmiertelności. I choć całość wypada w przekazie nieco tendencyjnie, bo powtarza utarte już schematy, to scenarzyście – Phillipowi Kennedy’emu Johnsonowi – udało się rozpisać wszystko w sposób przystępny i w dużym stopniu... poetycki. I choć nie odkrywa on tu zbyt wiele nowego, to jednak podaje to w sposób całkiem znośny. I dorzuca kolejny kamyczek do spodziewanej zamiany ról na stanowisku największego superherosa w DC. Tak naprawdę kosmiczne potyczki Supermanów są tutaj wciśnięte trochę na siłę. Stanowią pewien wytrych fabularny – bo przecież jakoś trzeba pokazać, że Kal-El traci siły, okazuje słabość względem przeciwnika, a coś w bezmiarze kosmosu zdolne jest mu zagrozić i go zranić. Johnson musiał jakoś zaprezentować supermanową śmiertelność, ukazać starzenie się bohatera, powolne, ale nieuchronne przemijanie. Jak inaczej zrobić miejsce dla następcy? A powiedzmy sobie szczerze – dwóch superherosów to trochę za dużo, nawet jeśli to ojciec i syn. Musi nastąpić – i niechybnie nastąpi – wymiana pokoleń.
Źródło: Egmont
Graficznie jest co najmniej poprawnie. I znów – brak tu większych fajerwerków, kreska jest mocno standardowa, nie ma tu „iskry”, która by wyróżniała któregoś z twórców. Jednakże żaden z nich nie wydaje się zostawać w tyle. Scott Godlewski i Phil Hester radzą sobie dobrze. Jeśli miałbym któregoś z nich wybrać, to skłaniałbym się mocniej ku Godlewskiemu – za bardziej dopracowaną linię, zwłaszcza w kadrach o większej dynamice. Złoty wiek oraz Ten, który spadł to opowieści, które może i nie stanowią przykładu wybitności fabularno-rysunkowej, ale i nie zaniżają przesadnie poziomu. To nie tyle rewolucja w świecie Supermana, ale jego przekształcanie w coś nowego, w kolejną odsłonę sagi. Powolnie, ostrożnie, bez nadmiernego szoku dla odbiorcy. I trochę szkoda – bo nagłe zmiany wprowadziłyby nieco świeżości do borykającego się z coraz większym skostnieniem uniwersum (a ja sam, mający czterdziestkę na karku, z sentymentem wspominam szok po lekturze Doomsday Dana Jurgensa przed laty, choć mam świadomość, że ten tytuł nie przetrwał próby czasu). Ten, który spadł to rzecz, którą można przeczytać. Niekoniecznie zaś – trzeba.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj