Superman. Tom 3. Prawda ujawniona to komiks, który pokazuje reakcję świata na zdradzenie przez Człowieka ze Stali swojej prawdziwej tożsamości. Sam pomysł zasługuje na uznanie, jednak czy pochwały zbierze także jego realizacja?
Brian Michael Bendis poprzednimi odsłonami swojej serii o Człowieku ze Stali z całą pewnością rozbudził nasze apetyty. Na polskim rynku ukazał się już kolejny etap opowieści,
Superman. Tom 3. Prawda ujawniona. Scenarzysta w typowym dla siebie stylu rozwija w tej historii zasadnicze wątki cyklu, przeplatając je ze stawianiem pytań o mitologię i spuściznę pierwszego z superbohaterów. W dodatku heros zostaje tym razem skonfrontowany z zagrożeniem mogącym oddziaływać na to, co dla niego najważniejsze - rodzinę. Owszem, emocjonalny fundament tego komiksu jest wyraźnie zaakcentowany i angażujący z punktu widzenia czytelnika. Gorzej tylko, że z nie do końca jasnych powodów Bendis postanowił pokazać chronologii, gdzie raki zimują, i to gdziekolwiek się da. Liczba przeskoków czasowych w tym albumie może przytłoczyć i wprawić w konfuzję nawet najwierniejszych fanów postaci Supermana. Przez takie zabiegi emocjonalna podbudowa opowieści ulega swoistej dezintegracji; szkoda, słynny twórca miewał i w swojej karierze, i tylko w recenzowanej serii znacznie lepsze momenty.
Już wcześniej dowiedzieliśmy się, że Superman zamierza ujawnić światu prawdziwą tożsamość; to właśnie do tego aspektu sprowadza się tytułowa "prawda ujawniona". Nie liczcie jednak na to, że to posunięcie spowoduje, iż Clark Kent w ten czy inny sposób uwolni się od supebohaterskiego jarzma. Jest zgoła inaczej: ta decyzja musi mieć swoje konsekwencje. Jej podjęcie wymaga więc konsultacji z najbliższymi, od Lois Lane poczynając, na szefie Daily Planet kończąc. Każdy z nich ma swoją własną wizję następstw obwieszczenia, które odbije się przecież głośnym echem w całym Metropolis. Część z jego mieszkańców zacznie Kenta wspierać, inni z kolei poczują się takim obrotem spraw wyjątkowo dotknięci. W tym tomie dochodzi także do licznych spotkań, choćby młodych Superboya i Robina czy Batmana i Wonder Woman - pierwsze z nich ma w sobie naprawdę dobrze prezentujące się, młodzieżowe zacięcie, drugie z kolei powiązane jest z konsekwencjami decyzji Clarka. Na deser pojawia się jeden z ikonicznych przeciwników Człowieka ze Stali, jednak jego ekspozycja jest w pierwszej kolejności doskonałym dowodem na to, z jak poszatkowaną pod względem chronologii historią mamy w tym przypadku do czynienia.
Nie zrozumcie mnie źle: to nie tak, że w scenariusz Bendisa tym razem wkradł się wielki chaos; po prostu w jego sposobie prowadzenia narracji brakuje konsekwencji. Twórca wędruje od intymnych, kameralnych ekspozycji postaci do prowadzonych przez Supermana bitew, mieszając podłoże emocjonalne i subtelne wątki z jatką rozpisaną na heroiczną modłę. Przeskoki sprawdzałaby się znakomicie, gdyby zastosowano je wyłącznie do opisu następstw, jakie wywołała decyzja Kenta o ujawnieniu swojego superbohaterskiego alter ego. Bendis chce jednak złapać kilka srok za ogon jednocześnie, co odbywa się z wielką szkodą dla czytelnika. Odbiorca może nawet dojść do wniosku, że na papierze wyglądające na większe niż życie obwieszczenie światu, kim naprawdę jest Człowiek ze Stali, z punktu widzenia fabuły ma znaczenie bardziej pozorowane niż rzeczywiste. Są więc w tym tomie zabiegi wyśmienite, jak sekwencja spotkania Clarka i Perry'ego White'a, ale i takie, które rodzą pytania o ich sens, jak jeszcze jedna bitewka z Mongulem. Scenarzysta stoi w osobliwym rozkroku między kilkoma płaszczyznami historii; należy docenić, że koniec końców się nie przewrócił.
Lepiej prezentuje się warstwa graficzna, za którą odpowiadali
Ivan Reis i
Kevin Maguire. Uderza przede wszystkim precyzja, z jaką postanowili oni odwzorować zachowania postaci z mimiką ich twarzy na czele, choć równie dobrze wypadają szerokie panoramy Metropolis. Niestety, sposobu, w jaki akcentowali oni dynamikę wydarzeń, nie zdołali w pełni zrozumieć wspomagający ich rysownicy, wśród których znalazł się m.in. Alex Sinclair.
Na koniec trzeba wspomnieć, że do polskiego wydania trafiły także dwa zeszyty,
Superman: Heroes #1 i
Superman: Villains #1, nad którymi z Bendisem współpracowali znani twórcy (m.in.
Greg Rucka czy
Matt Fraction). To właśnie te historie sprawiają, że
Prawdę ujawnioną w ostateczności trzeba rodzimym odbiorcom polecić; jest bowiem coś niewypowiedzianie satysfakcjonującego w fakcie odkrywania, jak na upublicznioną, sekretną tożsamość Clarka Kenta reagują najznamienitsi herosi i złoczyńcy. Choć po lekturze całego komiksu może pojawić się w nas uczucie niedosytu, pamiętajmy o tym, że w nasze ręce trafia historia przejściowa, której akcja zostaje osadzona pomiędzy dwoma znacznie większymi dla całego cyklu wątkami. Brian Michael Bendis nie powiedział więc jeszcze ostatniego słowa - miejmy nadzieję, że to kolejne zabrzmi znacznie donioślej.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
⇓
⇓
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h