W młodości w ogóle nie myślał o reżyserii, zamiast tego studiował handel zagraniczny u Leszka Balcerowicza i Dariusza Rosati. Pasja filmowa pojawiła się przez przypadek – jako ucieczka od pracy za biurkiem. Tak narodził się reżyser Andrzej Fidyk. W książce Świat Andrzeja Fidyka mamy okazję zajrzeć za kulisy najbardziej znanych jego filmów i sprawdzić, co zostało poza kadrem.
Pomysł i zaskakująca perspektywa spojrzenia stały się znakiem rozpoznawczym filmów dokumentalnych Andrzeja Fidyka. Zaczynał w TVP lat osiemdziesiątych jako producent, później szef Redakcji Filmów Dokumentalnych. Podobno myślał o porzuceniu branży telewizyjno-filmowej na rzecz własnego biznesu. Podobno odwiodło go od tego przypadkowe spotkanie. Podobno wcześniej przypadkowe spotkanie zachęciło go do podjęcia tematu Korei Północnej, w wyniku czego powstał pierwszy film, który przyniósł mu międzynarodowy rozgłos. Takich przypadków w świecie Fidyka jest więcej, w każdym potrafił dostrzec szansę i maksymalnie wykorzystać.
Świat Andrzeja Fidyka Andrzeja Fidyka i Aleksandry Szarłat to książka, która wymyka się schematom. Jest to po trosze autobiografia – opowieść o sobie i swoich filmach snuje sam reżyser; po trosze przewodnik po świecie filmu dokumentalnego – Fidyk w akademickim stylu objaśnia najważniejsze pojęcia i procesy w produkcji filmów; po trosze laurka dla reżysera – między rozdziałami znajdziemy opinie znanych ludzi polskiego kina (m. in. Krzysztofa Zanussiego czy Marcela Łozińskiego) o filmach Fidyka. I właśnie te dwa ostatnie elementy niepotrzebnie rozbijają spójność całości. Lecz gdyby je pominąć, z opowieści Fidyka...
… wyłoni się nam świat filmowej przygody. Andrzej Fidyk daje się poznać jako swego rodzaju buntownik z wyboru – charyzmatyczna postać z pozytywnym przesłaniem. Sypie anegdotami, ale gdy temat tego wymaga, potrafi pochylić się nad swoimi bohaterami z empatią i zrozumieniem. Jest świetnym obserwatorem, a młodość spędzona w komunistycznej Polsce pozwala spoglądać na świat z szerszej perspektywy, zajrzeć głębiej i na światło dzienne wyciągnąć więcej.
W Świecie... Fidyk opowiada o dziewięciu swoich filmach. W każdym z nich porusza społecznie ważne tematy, np. śmierć z przepracowania w Japonii, życie uchodźców z Korei Północnej, przemiany w sferze obyczajowej po rozpadzie ZSRR, wolność obywatelską na Białorusi. W lekki i dowcipny sposób przybliża kulisy powstających filmów, poszukiwania bohaterów, pracę nad wyborem wątków, które trafiły do finalnych realizacji. Co sprawiło, że zdecydował się na propagandowy obraz w Defiladzie? Jakie niespodzianki czekały ekipę filmową w Indiach? Dlaczego film realizowany w Kazachstanie stał się zapisem eksperymentu kulturowego, swoistego reality show? Tak, za kulisami kryje się mnóstwo pasjonujących historii i niezwykłych zdarzeń.
Lekkość opowiadania, nie tylko za pomocą taśmy filmowej, Fidyk ma we krwi – tak, jakbym nie książkę przeczytała, lecz wysłuchała tej opowieści przy butelce niezłego wina. Mimo to czuję lekki zawód. W Świecie... słychać wyłącznie głos Fidyka, a przecież jego filmy mają kilku ojców, chociażby często z reżyserem współpracującego operatora Mikołaja Nesterowicza. Z drugiej strony, może nie powinnam zabierać autorom prawa do pokazania Świata Andrzeja Fidyka przez samego Fidyka?