Gdy jego ekipa trafiła do Korei Północnej, filmował świat takim, jakim chciał go widzieć Wielki Wódz. Zastosował się do najbardziej absurdalnych zaleceń propagandy. Ani tamtejsze władze, ani polska cenzura nie zorientowały się, że dzięki temu zrobił film, który odsłonił prawdziwe oblicze totalitaryzmu. Kiedy Związek Radziecki walił się w gruzy, sfilmował byłych aparatczyków, którzy zakładali w Moskwie… szkołę striptizu. W Indiach dołączył do niezwykłego objazdowego kina, a w Kazachstanie podglądał ekipę BBC, która – w ramach krzewienia demokratycznych ideałów – uczyła, jak wyprodukować telenowelę.
Premiera (Świat)
16 stycznia 2017Premiera (Polska)
16 stycznia 2017Liczba stron
320Autor:
Andrzej Fidyk, Aleksandra SzarłatKraj produkcji:
PolskaGatunek:
Wywiady, AutobiografiaWydawca:
Polska: Znak Literanova
Najnowsza recenzja redakcji
Pomysł i zaskakująca perspektywa spojrzenia stały się znakiem rozpoznawczym filmów dokumentalnych Andrzeja Fidyka. Zaczynał w TVP lat osiemdziesiątych jako producent, później szef Redakcji Filmów Dokumentalnych. Podobno myślał o porzuceniu branży telewizyjno-filmowej na rzecz własnego biznesu. Podobno odwiodło go od tego przypadkowe spotkanie. Podobno wcześniej przypadkowe spotkanie zachęciło go do podjęcia tematu Korei Północnej, w wyniku czego powstał pierwszy film, który przyniósł mu międzynarodowy rozgłos. Takich przypadków w świecie Fidyka jest więcej, w każdym potrafił dostrzec szansę i maksymalnie wykorzystać.
Świat Andrzeja Fidyka Andrzeja Fidyka i Aleksandry Szarłat to książka, która wymyka się schematom. Jest to po trosze autobiografia – opowieść o sobie i swoich filmach snuje sam reżyser; po trosze przewodnik po świecie filmu dokumentalnego – Fidyk w akademickim stylu objaśnia najważniejsze pojęcia i procesy w produkcji filmów; po trosze laurka dla reżysera – między rozdziałami znajdziemy opinie znanych ludzi polskiego kina (m. in. Krzysztofa Zanussiego czy Marcela Łozińskiego) o filmach Fidyka. I właśnie te dwa ostatnie elementy niepotrzebnie rozbijają spójność całości. Lecz gdyby je pominąć, z opowieści Fidyka...
… wyłoni się nam świat filmowej przygody. Andrzej Fidyk daje się poznać jako swego rodzaju buntownik z wyboru – charyzmatyczna postać z pozytywnym przesłaniem. Sypie anegdotami, ale gdy temat tego wymaga, potrafi pochylić się nad swoimi bohaterami z empatią i zrozumieniem. Jest świetnym obserwatorem, a młodość spędzona w komunistycznej Polsce pozwala spoglądać na świat z szerszej perspektywy, zajrzeć głębiej i na światło dzienne wyciągnąć więcej.
W Świecie... Fidyk opowiada o dziewięciu swoich filmach. W każdym z nich porusza społecznie ważne tematy, np. śmierć z przepracowania w Japonii, życie uchodźców z Korei Północnej, przemiany w sferze obyczajowej po rozpadzie ZSRR, wolność obywatelską na Białorusi. W lekki i dowcipny sposób przybliża kulisy powstających filmów, poszukiwania bohaterów, pracę nad wyborem wątków, które trafiły do finalnych realizacji. Co sprawiło, że zdecydował się na propagandowy obraz w Defiladzie? Jakie niespodzianki czekały ekipę filmową w Indiach? Dlaczego film realizowany w Kazachstanie stał się zapisem eksperymentu kulturowego, swoistego reality show? Tak, za kulisami kryje się mnóstwo pasjonujących historii i niezwykłych zdarzeń.
Lekkość opowiadania, nie tylko za pomocą taśmy filmowej, Fidyk ma we krwi – tak, jakbym nie książkę przeczytała, lecz wysłuchała tej opowieści przy butelce niezłego wina. Mimo to czuję lekki zawód. W Świecie... słychać wyłącznie głos Fidyka, a przecież jego filmy mają kilku ojców, chociażby często z reżyserem współpracującego operatora Mikołaja Nesterowicza. Z drugiej strony, może nie powinnam zabierać autorom prawa do pokazania Świata Andrzeja Fidyka przez samego Fidyka?