Pisząc mniej więcej tydzień temu artykuł o historii Syberii, wydarzeniach z obu jej części, zaliczyłem prawdziwy powrót do przeszłości. Raz jeszcze zagłębiłem się w opowieść o Kate Walker i udałem się z nią w wędrówkę na Syberię. Genialny klimat i świetna historia tych klasyków przysłoniły mi oczy na tyle, że zamieszczając w tamtym artykule wątpliwości co do tego, czy trzecia część aby nie zostawi tylko brudnej plamy na legendzie, sam w to nie wierzyłem. Bo jak mogłoby się to nie udać, szczególnie przy udziale ojca Syberii, Benoita Sokala? No więc śpieszę z wieściami – kompletnie się nie udało. ‌Syberia 3 to tytuł, gdzie gracze nie będą wymieniać się wrażeniami czerpanymi z historii (jak w przypadku poprzedniczek), a bardziej doznaniami z rollercoastera technicznych błędów, bugów i glitchów. Zarówno wersja konsolowa, jak i PC-towa (będąc zwykłym, nieudolnym portem) prezentują tragiczny poziom – a to i tak już po pierwszym patchu! Paleta niedoróbek technicznych składa się z takich wspaniałych momentów jak crashe gry, samoistna zmiana dubbingu na inny, zanik kolorów czy niewczytanie się tekstur lokacji, co skutkowało spędzeniem kilku dobrych minut na błądzeniu na oślep w poszukiwaniu schodów prowadzących ku wyjściu. Liczba klatek na sekundę to ponury dowcip, a niezwykle irytująca jest desynchronizacja między głosem postaci a jej ruchami ust. Moim numerem jeden pozostanie i tak samodzielność Kate Walker; jako silna i niezależna kobieta Kate wcale nie potrzebuje mej osoby i czasami, by dać temu wyraz, gdy odłożę kontroler (gra już na wstępie informuje nas o przysposobieniu rozgrywki do pada), nasza ulubiona pani prawnik – no, ulubiona po Ally McBeal – ma w zwyczaju sama pochodzić po lokacji. Uwielbiam w takich chwilach zastanawiać się nad tokiem myślenia autorów, którzy uznali, że w zasadzie AŻ TAK źle nie jest i grę spokojnie można wydać. Szkoda, bo kolejny raz my, gracze, dostajemy dowód na to, że branżę elektronicznej rozrywki toczy rak w postaci wydawania półproduktów idących w parze z wysoką ceną. No dobrze, błędy błędami, ale skoro tak, to może przynajmniej historia jest dopracowana i warto zakupić ten tytuł właśnie dla niej? Nie do końca… Porzucamy Hansa Voralberga i mamuty, a Benoit Sokal przedstawia nam opowieść o plemieniu Jukoli, strusiach i ich wspólnej migracji. Kate Walker oczywiście zostaje w to zaangażowana i pomaga Jukolom w tej podróży. Bardzo ambiwalentny stosunek mam do tej fabuły; początek jest naprawdę dobry, wciągający, ale im więcej zostaje przed nami odkryte, tym więcej pojawia się głupot i niedorzeczności, na które rozumny człowiek z trudem mógłby przymknąć oko. W szczególności niesmak budzi zaburzenie legendy Jukoli – z mitycznego, owianego tajemnicą plemienia zajmującego się mamutami, stali się właściwie zwykłym, koczowniczym ludem bez większych tajemnic. Ważna rzecz - jeśli po przygodzie z Syberią II myśleliście, że nie zobaczycie już antagonistów pozbawionych logicznych motywów ani gorszego zakończenia – uwierzcie mi, że się myliliście. Trzecia część Syberii to oldschoolowe point’n’click połączone z kilkoma nowoczesnymi usprawnieniami. Tak jak brakowało mi starych, dobrych przygodówek w dzisiejszym świecie gier, tak po przygodzie z najnowszym dziełem studia Microids i Anuman Interactive wiem doskonale, że ten gatunek w takiej formie to trup, którego nie powinno się wskrzeszać. Dzisiejsze gry przygodowe zaliczyły sporą dynamizację rozgrywki względem swoich przodków, co summa summarum wyszło na ogromny plus. Natomiast wracająca do korzeni, Syberia 3 ponownie serwuje nam rozwlekłe lokacje, tym razem pozbawione unikalnego stylu Sokala z części poprzednich, po których snucie się zajmie nam naprawdę ogrom czasu, a jeszcze więcej oczekiwanie na ich załadowanie. To przez ekrany ładowania i mozolne krążenie po lokacjach gra wydaje się być dość długa. Plusem jest rozbudowany system dialogów, podobny do tego z gier od firmy Telltale Games oraz Anna Dereszowska, zastępująca kultową Brygidę Turowską w podkładaniu głosu Kate. Na pochwałę zasługują także zagadki; ich poziom jest bardzo zrównoważony, a kilka z nich zajmie nam trochę czasu. Syberia zalicza katastrofalny powrót po latach, doskonale obrazując, dlaczego odeszło się od klasycznych gier point’n’click. Nostalgia czy świetny soundtrack to o wiele za mało, by uznać ten tytuł za chociażby przyzwoity; przypomina raczej dzieło stęsknionego fana, niekoniecznie znającego się na tym, co robi. Jeśli naprawdę nie możecie odpuścić, by dowiedzieć się, jakie jeszcze przygody spotkały Kate Walker – wstrzymajcie się do czasu, kiedy gra będzie połatana albo przynajmniej będzie po kilku obniżkach cenowych. Plusy + Muzyka + Poziom zagadek + Anna Dereszowska w roli Kate + System dialogowy Minusy - Poziom fabuły w pewnym momencie drastycznie spada - Właściwie każdy aspekt techniczny - Główni antagoniści - Zbyt rozwlekła jak na dzisiejsze standardy
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj