Wpierw, tytułem wstępu, krótka notka bibliograficzna. Sześć światów Hain to zbiorcze wydanie (podobnie jak to miało miejsce 2 lata temu z The Earthsea) powieści Ursuli K. Le Guin powiązanych wspólnymi realiami. Na tom składają się następujące utwory: Świat Rocannona, Planeta wygnania, Miasto złudzeń, Lewa ręka ciemności, Słowo „las” znaczy „świat” i Wydziedziczeni. Nie są to wszystkie teksty powiązane realiami Ekumeny (brakuje napisanych przez lata nowel i opowiadań), ale stanowią wybór najważniejszych pozycji science fiction w dorobku amerykańskiej pisarki i pozwalają doskonale zapoznać się ze specyfiką jej twórczości. Początek pisarstwa Le Guin zbiegł się w czasie z narodzinami Nowej Fali SF, czyli powstałego mniej więcej w drugiej połowie lat 60. ubiegłego wieku nurtu przełamującego dotychczasowe kanony literatury fantastycznej. Było to, w dużym uproszczeniu, odejście od fascynacji technologią i gwiezdnymi podróżami, a skoncentrowanie się na człowieku i warstwie emocjonalnej. W tym zmieniającym się paradygmacie doskonale odnalazła się stawiająca pierwsze pisarskie kroki Le Guin. Rzecz jasna twórczość tej pisarki ewoluowała. Pierwsze powieści (według napisania, a nie wewnętrznej chronologii świata Ekumeny) to jeszcze dość nieśmiałe próby przedstawienia ludzkiego społeczeństwa rozrzuconego na dziesiątkach planet, w których wizja świata jest równie ważna co na przykład kwestie społeczne. Dopiero od czwartej powieści – zresztą według wielu najlepszej – pt. Lewa ręka ciemności, można mówić o dojrzałym etapie, który eksponuje wszystkie atuty prozy Amerykanki. Z jednej strony otrzymujemy więc próby ekstrapolacji rozwoju i ewolucji ludzkości oraz kosmiczne scenerie, z drugiej prozę silnie zaangażowaną społecznie. Autorka garściami czerpie z „miękkich” nauk, takich jak socjologia, antropologia kultury (fascynuje chociażby powracający motyw zależności między językiem a sposobem myślenia) czy psychologia.
Źródło: Prószyński i S-ka
Punktem wyjściowym dla powieści z Sześciu światów Hain jest sedno – w dzisiejszym rozumieniu, bo niekoniecznie jeszcze w czasach ich powstawania – fantastyki naukowej, czyli poprzez użycie fantastycznych narzędzi próba odpowiedzenia na pytania dotyczące naszej teraźniejszości. Le Guin robi to z niezwykłym wyczuciem: niektóre kwestie jedynie zaznacza, inne wyolbrzymia lub ukazuje w krzywym zwierciadle, jednakże za każdym razem robi to celnie i skłania czytelnika do refleksji, zajęcia stanowiska w danej sprawie. Le Guin ma zdecydowanie lewicowy światopogląd, ale nie epatuje nim w nachalny sposób - raczej przedstawia swoją wizję i proponuje czytelnikowi dialog, od czasu do czasu jedynie drażniąc, by pobudzić umysł. Co istotne, utwory te mimo upływu kilkudziesięciu lat są nadal aktualne, w niektórych przypadkach nawet bardziej niż wtedy. Silny jest na przykład nurt ekologiczny i przedstawienie zagrożeń związanych ze zbyt dynamicznym i pazernym rozwojem. Le Guin bardzo dużo miejsca poświęca także kwestiom równościowym, tolerancji i akceptacji inności. Nawet konflikty ukazane są na tyle uniwersalnie, że ich wymowa jest równie silna jak za czasów zimnej wojny – może jedynie, jak w Wydziedziczonych, przyjmuje obecnie bardziej metaforyczny i dystopiczny charakter. W utworach z omawianej tu książki Le Guin kładzie nacisk na aspekty społeczne, ale nie oznacza to, że po macoszemu traktuje kreację światów. Jej wizja jest spójna i fascynująca, a zarazem pełna przemyślanych detali. Widać to zarówno w opisywaniu planet czy różnych ludzko-humanoidalnych ras je zamieszkujących, jak i w technologicznych rozwiązaniach: chociażby brak błyskawicznych podróży międzygwiezdnych ułatwia nadanie poszczególnym światom indywidualnego rysu, ale wprowadzenie urządzenia komunikacyjnego przekraczającego barierę prędkości światła (na ansiblu wzorowało się później wielu twórców fantastyki) pozwala na zachowanie względnej spójności kosmicznego społeczeństwa. To tylko jeden przykład, ale podobnych zależności w Sześciu światach Hain jest znacznie więcej. Proza Le Guin ani trochę się nie zestarzała. Sześć światów Hain nadal fascynuje pomysłami, frapuje stawianymi pytaniami i – co też nie jest bez znaczenia – potrafi wciągnąć w opisywane wydarzania dzięki połączeniu mistrzowskiego operowania słowem i interesującej, chociaż dość stonowanej fabuły. Obowiązkowa pozycja dla każdego fana science fiction.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj