Tym kimś jest inny model DRN. Nie trzeba pisać o tym, jakie zdziwienie maluje się na twarzy Johna, gdy widzi idealną kopię Doriana. Dzięki temu prostemu zabiegowi twórcy mogą pogłębić relacje pomiędzy policyjnymi partnerami, a jednocześnie w pewien sposób odnieść się do rozwoju androida. To, jakie postępy zrobił Dorian, jest bardzo widoczne. Partner Johna coraz częściej przebąkuje o własnym mieszkaniu, bo wcale nie czuje się częścią "nieludzkiej" rodziny. Patrząc na jego gesty, zachowanie i fakt, jak szybko uczy się ludzkich odruchów, nie sposób się z nim nie zgodzić. Gdy dostajemy w odcinku drugą taką samą jednostkę, ale jednocześnie skrajnie różną (pod względem charakteru), stwierdzamy, że decyzja o wycofaniu ich z czynnej służby chyba jednak była słuszna. Pomimo ich przydatności, mogli stanowić pewien problem i element nieprzewidywalności - po prostu są zbyt ludzcy. Późniejsze modele to jednak posłuszne marionetki, co mogło się policjantom podobać. 

Na szczęście Kennex jest inny - pod płaszczem znienawidzenia androidów rodzi się w nim szacunek do Doriana, zaczyna traktować go jak równego sobie. Przemiana Johna i ocieplenie jego relacji z partnerem to dobry motyw, choć nie jestem do końca przekonany, czy nie następuje zbyt szybko. Widać pewien dysonans pomiędzy pilotem a późniejszymi odcinkami, jakby nagle twórcy zrezygnowali z aż tak oschłego i niełatwego charakterologicznie Johna na rzecz nieco bardziej "przyjaznego".

[video-browser playlist="634153" suggest=""]

Intryga w szóstym odcinku dotyczy transplantologii, a dokładniej - serc. Jak się dowiadujemy, w świecie przyszłości każdy, kogo tylko na to stać, może sobie sprawić doskonałe sztuczne serce. A skoro problemem są pieniądze, to pojawia się czarny rynek, gdzie można sobie takowy narząd sprawić. Oczywiście twórcy obudowali to wszystko w realistyczną otoczkę: każde serce jest rejestrowane, można mieć pieniądze, ale trzeba mieć też ubezpieczenie i wszystkie inne rzeczy nadające tematowi pozory realizmu. Tego jednego scenarzystom odmówić nie można - starają się budować w miarę spójny świat i nawet wprowadzając elementy sci-fi, zaraz dodają im nutkę realizmu. 

Kennex wraz z Dorianem prowadzą śledztwo przeciwko handlarzom sztucznych serc, które mają nastawione "zegary użyteczności". Wprowadzenie tych modyfikacji sprawiło, że sprawcy mogą do woli szantażować ludzi z wymienionymi narządami i ściągać od nich haracz. Temat niby prosty, do tego w żaden sposób innowacyjny, ale właśnie to tasowanie oczywistościami wychodzi twórcom dobrze. Almost Human nie chce być odkrywcze - jest składową znanych wszystkim fanom sci-fi elementów, ale wykonanie, kwestie techniczne i realizacja stoją na tak wysokim (jak na warunki telewizyjne) poziomie, że nie zauważamy dobrze znanych wszystkim kart. 

Do idealnego obrazu całości brakuje jedynie wyrazistego wątku głównego. Z drugiej strony jest to dopiero szósty odcinek, a w tym czasie nawet Impersonalni nie rozwijali się w ekspresowym tempie, więc nadal daję duży kredyt zaufania i czekam na kolejne odsłony. Duet aktorski Urban-Ealy świetnie się spisuje, a choć może odrobinę bardziej lubiłem Ealy'ego w anulowanym Common Law, to nie potrafię nie docenić jego kreacji Doriana. Przy tym wszystkim Almost Human nadal trzyma bardzo równy poziom. 

To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj