Po dwóch pierwszych sezonach This is Us, które bardzo mocno skupiały się na Jacku i jego zagadkowej śmierci, rola tej postaci wyraźnie spadła w serialu. Oczywiście twórcy nie zapomnieli o tym bohaterze i od czasu do czasu Milo Ventimiglia ma trochę więcej pracy na planie. W rezultacie w najnowszym odcinku oglądamy go w większej dawce niż zwykle, dzięki czemu wraz z Randallem dostarczyli widzom ważnych życiowych lekcji. Zupełnie jak za „dawnych”, dobrych czasów This is Us. Trzeba przyznać, że twórcy mocno wierzą w inteligencję widzów, bo w tym odcinku nie dają prostych i oczywistych odpowiedzi. Trzeba było się doszukiwać między wierszami sensu słów małego Randalla, który też zaskoczył Jacka swoją postawą na polu golfowym. Dla polskiego widza kwestie amerykańskiego rasizmu nie zawsze mogą wydawać się przejrzyste i zrozumiałe, szczególnie gdy są podane w subtelny sposób. Ale nic nie szkodzi, bo tak naprawdę ważniejszy był ogólny przekaz całej rozmowy między ojcem a synem. Bo wcale nie chodziło tylko o kolor skóry, a o zaadoptowanie się do sytuacji, wyciągania nauki z życia i na pokonywaniu barier. Niosło to bardzo pozytywne przesłanie. Dorośli od dzieci mogą się więcej nauczyć niż od starszych od siebie osób, tak jak to widzieliśmy w retrospekcji Pearsona z Davem. Swoją drogą to relacje obu panów są napięte i wrogie, ale dzięki temu intrygują. To jest jeszcze niezbadany teren w This is Us, więc ma on duży potencjał fabularny. Jeśli chodzi o wątek Randalla w teraźniejszości, to świetnie on korespondował właśnie z jego przeszłością. Widzimy w nim efekty gry w golfa z ojcem, gdzie w pełni wykorzystuje mądrość płynącą z tej dżentelmeńskiej rozrywki na świeżym powietrzu. Troszkę podstępem przekonał do siebie radnych, ale nauka o dostosowywaniu się do sytuacji dała zamierzony rezultat. Poza tym łatwo też odszyfrować głębszy przekaz twórców, że nauczanie jest bardziej wartościowe niż pouczanie, które przynosi więcej szkód niż korzyści. Również niemałą rolę w tym wszystkim odegrał ciemnoskóry nauczyciel Randalla, z którym chłopiec tak dobrze się dogaduje i ma na niego ogromny wpływ. Kto wie czy tutaj też nie odnajdziemy interesującej historii w związku z panem Lawrencem. Jednak można się domyślać, że będzie głównie związana z nierównościami związanymi z kolorem skóry. Najmniejsze zainteresowanie podczas tego odcinka wzbudzał wątek Kate i Toby’ego, którzy zmagali się z łóżkowymi problemami. Nie trudno było odgadnąć, że cała sprawa ma głębsze podłoże, choć humor dobrze odwracał uwagę. Twórcy zwracają uwagę na wiele czynników wpływających na ten kryzys w życiu miłosnym bohaterów, jednak znowu wszystko sprowadza się do ich wagi. Od tego nie uciekniemy. Serial będzie drążyć temat, ale cieszy, że podchodzą do niego poważnie, odpowiedzialnie i wielowymiarowo. Dzięki temu widzowie również są w stanie lepiej zrozumieć te postacie i z czym się zmagają, aby angażować się w ich emocje. Natomiast rozczarowuje wątek Kevina. Łatwo można było przewidzieć, że w końcu trafi do łóżka z Cassidy. Nie do końca czuć chemię miedzy tymi bohaterami, ale podobieństwo ich problemów w oczywisty sposób zbliżyło ich do siebie. Deklaracja Pearsona, że pomoże w powrocie do siebie Sharpów brzmiała ciekawie, ale jednak wątek rozwija się jak na razie schematycznie. Dobrze, że chociaż twórcy wkładają trochę serca w ten romans, bo to, co powiedział Kevin do Cassidy o byciu człowiekiem, było naprawdę poruszające. The Club to solidny, głęboki i wartościowy odcinek, w którym nic nie jest podane na tacy. Znowu mamy do czynienia z naprawdę mądrze napisanym scenariuszem. Emocje targają naszymi bohaterami, ale nie widzami. To już nie te czasy, kiedy niemal co epizod twórcy szokowali i wyciskali łzy z oczu. Ważne, że This is Us wciąż wzbudza ciekawość i nie ma mowy o poczuciu straty czasu. A pewnie twórcy mają jeszcze kilka asów rękawie, aby nas czymś zaskoczyć. Wystarczy poczekać!
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj