Nowy odcinek This is Us skupił się na temacie rodzicielstwa, a konkretniej na tatusiach, którym praca nie pozwala na częstsze przebywanie ze swoimi pociechami. Jesteśmy przyzwyczajeni w tym serialu, że twórcy znajdują wspólny motyw i analogie między bohaterami. Są one bardzo życiowe, dzięki czemu widzowie mogą się z nimi utożsamiać. W tym epizodzie sporo czasu antenowego poświęcono retrospekcjom z Jackiem, który pojawiał się w tym sezonie sporadycznie. Bohater zabrał małą Wielką Trójkę do kina na ich pierwszy w życiu seans. Przeżył chwilę grozy, gdy Kevin się oddalił, podczas jego krótkiej drzemki na filmie. Dzięki Rebecce i numerowi telefonu w buciku sytuacja zakończyła się dobrze. Bohaterka zaimponowała, gdy powiedziała Jackowi, co zrobić, żeby negatywne wydarzenie obrócić w pozytywne wspomnienia. Opowiedziała podnoszącą na duchu historię z wyjściem z dzieciakami do parku, która mogła okazać się katastrofą, a stała się inspirującym zdarzeniem z happy endem. Pearson wykorzystał radę żony i sprawił, że na koniec cała rodzina cieszyła się udanym dniem, zamiast przeżywać traumę, która prześladowałaby Kevina i pozostałych w dorosłości. Wszystko wskazuje na to, że u Damonów złe przeżycia z dzieciństwa pozostawiły trwały ślad w psychice niewidomego Jacka. Odcinek rozpoczął się od futurospekcji, gdy bohater przypomniał sobie nieprzyjemne wydarzenie z dziecięcych lat. Okazuje się, że przyczyną końca małżeństwa jego rodziców była wypasiona wędzarka. Możemy się domyślać, że po tym niebezpiecznym wydarzeniu u Damonów musiała się przelać czara goryczy. Rozpad związku pewnie jeszcze trochę potrwa, ale powoli można dostrzec, że między nimi nie dzieje się najlepiej. Oboje cierpią ze względu na pracę Damona, która powoduje długotrwałą rozłąkę i tęsknotę. Twórcy zabrali się na początku 6. sezonu za rozmontowywanie ich małżeństwa, co robią stopniowo. Czeka ich trudne zadanie, żeby wiarygodnie przedstawić ten wątek i doprowadzić do ślubu z Phillipem. Natomiast znowu winowajcą tragedii rodzinnej okazuje się sprzęt domowy. Wcześniej było to samowar, przez który spalił się dom Pearsonów, a Jack się zaczadził, a teraz grill u Damonów. Czy ten niepozorny motyw też okaże się tak samo prosty?
fot. NBC
+20 więcej
Również Kevin przeżywał rozłąkę z bliźniakami. Oczywiście, skupił się na sobie i narzekał, że traci przełomowe chwile w życiu swoich dzieci, nie dostrzegając trudów, z jakimi mierzy się Madison, gdy nie ma go w pobliżu. Ich kłótnia nie rozgrywała się na najwyższych emocjach, ponieważ bohaterka wykazała się niezwykłą cierpliwością. Opowiedziała Kevinowi o swojej perspektywie bycia matką i jej codziennych obowiązkach, przypominając mu, że nie są razem. Trzeba przyznać, że twórcy bujają trochę w obłokach i bardzo idealistycznie pokazali ich sprzeczkę, która kończy się akceptacją sytuacji. W każdym razie i tak trudno nie lubić Kevina za jego starania i głęboką troskę o dzieci oraz Madison. Ich partnerstwo mogłoby być wzorem dla wielu rodziców po rozstaniach lub rozwodach. Choć ten wątek nie był przesadnie ciekawy i emocjonalny, to przynajmniej zakończył się interesująco, gdy Pearson zadzwonił do Cassidy. Wiemy, że bohater będzie z kimś w związku podczas ślubu siostry, więc ta powracająca postać jest pierwszą kandydatką do roli tajemniczej partnerki, której tożsamości jeszcze nie wyjawiono. W tym odcinku twórcy skupiali się przede wszystkim na ojcach, którzy pragnęli częściej przebywać ze swoimi małoletnimi dziećmi. Ale dodali jeszcze jeden, który dotyczył relacji Randalla z Deją. Pearson mocno zdenerwował się odkryciem, że dziewczyna go okłamała i spędzała czas w tajemnicy z Malikiem. Scena, gdy żalił się Beth swoim rozczarowaniem w stosunku do Dejy była dość humorystyczna. Szczególnie ze strony żony, która jakby trochę przedrzeźniała Randalla, który przesadzał w swoim oburzeniu, będącym też nieco na pokaz. Natomiast jest to też zrozumiałe, że bohater wciąż widzi w Dejy dziewczynę, którą przyjął pod swój dach, a nie dorastającą osobę, która stała się kobietą. Ostatecznie pogodził się z sytuację, dzięki rozmowie z Beth. Ale wygląda na to, że Deja wcale tak potulnie nie podporządkuje się woli Randalla. Ten wątek był dość nudny, podobnie jak Kevina, ale przynajmniej fabuła zrobiła niewielki krok naprzód. Trzeci odcinek This is Us zatytułowany Four Fathers był niezły, ale nie wzbudzał wielkich emocji czy wzruszeń. Miał też kilka komediowych momentów, jak scena Toby’ego z Kevinem, gdy ten pierwszy próbował metaforycznie opisać, na czym polega solidność w związkach. Ponadto jak zwykle epizod był pełen miłości, wartościowy pod względem treści, trzymający dobry poziom. Niby akcja skupiała się na ojcach, ale tak naprawdę to matkom należy przypisać największe zasługi. I właśnie jedna z nich umarła, o czym dowiedział się w retrospekcjach Jack. Czyżby zapowiadał nam się wzruszający następny odcinek skupiający się właśnie na tym bohaterze? Jest to wskazane ze względu na to, że to ostatni sezon z This is Us, więc czekamy na wielkie emocje w każdym epizodzie!
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj