Dziesięcioletnia Mary (Dixie Egerickx) po utracie rodziców przybywa do tajemniczej posiadłości w Yorkshire, by zamieszkać ze swym unikającym ludzi wujem Lordem Archibaldem Cravenem (Colin Firth) i jego bardzo zasadniczą gospodynią Panią Medlock (Julie Walters). Nie może nawet podejrzewać, że właśnie zaczyna się najbardziej niezwykła przygoda jej życia. Mimo surowych zakazów, Mary zaczyna poznawać ukryte zakątki posiadłości, by wkrótce trafić na fantastyczny i ogromny ogród. To tu, wraz z miejscowymi chłopcami Dickonem (Amir Wilson) i Colinem (Edan Hayhurst) oraz bezpańskim, uroczym psiskiem, dziewczynka odkryje moc wyobraźni, przyjaźni i odwagi. Powieść Frances Hodgson Burnett została wydana ponad 100 lat temu i od tej pory podbiła serca milionów czytelników i widzów, którzy chętnie sięgają po nowe ekranizacji filmowe, serialowe i animowane tego dzieła, których zresztą powstało mnóstwo. Jednak najpopularniejszą i moim zdaniem najbardziej udaną była wersja z 1993 roku, wyprodukowana przez wytwórnię Warner Bros a wyreżyserowana przez Agnieszkę Holland. Charakteryzowała się ona niezwykłym zrozumieniem delikatności świata dziecka oraz problemów, z jakimi mierzą się mali obywatele tego świata. Była to niezwykle wzruszająca opowieść, której obrazki do dziś są w mojej pamięci. Marc Munden w swojej wersji postawił bardzo mocno na stronę wizualną i trzeba przyznać, że została ona zrealizowana na wysokim poziomie. Kadry, kolory, kompozycja ogrodu, mroczne pomieszczenia posiadłości wuja, wszystko to wygląda baśniowo. Jestem przekonany, że właśnie takie obrazy Burnett miała przed oczami, gdy pisała swą powieść. Niestety, przez tę dbałość o szczegóły gdzieś reżyserowi umknęła magia ogrodu. W pewnym momencie przestaje być to film familijny dla całej rodziny, a skręca mocno w stronę dramatu dla dorosłych, co niezbyt mi pasuje do tej historii. Tajemniczy ogród jest przecież opowieścią skierowaną do dzieci, by im wytłumaczyć i pokazać jak można sobie poradzić ze stratą kogoś bliskiego, by im pomóc w odnalezieniu się w nowej rzeczywistości oraz pokazać, że trzeba żyć nadzieją, że następny dzień przyniesie coś dobrego. Pod względem aktorskim produkcja stoi na przyzwoitym poziomie. Z całej obsady najbardziej wyróżnia się młodziutka Dixie Egerickx, która idealnie sprawdziła się w roli Mary, podkreślając jej dziecięcą ciekawość, inteligencję oraz czasami wychodzący na wierzch gorący temperament. Jest idealną dziesięciolatką, którą życie w tym młodym wieku bardzo sponiewierało i to widać po jej zachowaniu. Rozczarowuje trochę Colin Firth, który gra jakby od niechcenia. Nie wnosi nic nowego do roli Cravena, jakby po prostu chciał odegrać to, co jest w scenariuszu, bez jakiejś własnej aktorskiej interpretacji. Szkoda, bo od niego akurat oczekiwałem czegoś więcej. Również Julie Walters nie udaje się przyćmić Maggie Smith, grającej tej samej roli w wersji Holland. Aktorka ma dużo mroczniejsze podejście do roli Pani Medlock, które moim zdaniem kompletnie nie pasuje do tej postaci. W polskiej wersji dubbingowej dystrybutor postanowił zaszaleć, obsadzając w głównej roli piosenkarkę Roksanę Węgiel. Niestety, nie jest to podyktowane umiejętnościami aktorskimi młodej gwiazdy, które są średnie, a raczej zabiegiem marketingowym mającym na celu przyciągnięcie do kin fanów piosenkarki. Na otarcie łez dostajemy za to Wojciecha Malajkata, którego głos znakomicie pasuje do postaci Lorda Cravena z twarzą Firtha. Nie za bardzo wiem po co powstała ta wersja Tajemniczego ogrodu. Nie uważam, by ta z 1993 roku się jakoś mocno postarzała i wymagała zastąpienia. Jak rozumiem, wpisuje się to w trend panujący ostatnio na świecie, że trzeba wszystkie historie opowiedzieć ponownie, tylko nie zawsze wiem po co.
   
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj