Czy opowieść o ożywionym pluszowym misiu, który ze swoim już dorosłym właścicielem prowadzi wyluzowane życie pełne narkotyków, wulgaryzmów i sprośnych żartów, to pomysł na jeden raz? No właśnie możemy przekonać się o tym w kinach. I pewnie wielu stwierdzi, że owszem. Raz w zupełności wystarczy. Ileż razy można się śmiać z pluszaka rzucającego wiązankami przekleństw czy z bohaterów obryzganych nasieniem albo innymi ludzkimi wydzielinami? I nie odmawiam im racji, ale nie zmienia to faktu, że zaśmiałem się na seansie wiele razy. Obok czystej obsceny są tu również świetne żarty z gościnnymi występami gwiazd (od Liama Neesona po Jaya Leno), wielka sekwencja rozgrywająca się na nowojorskim Comic-Conie, w której wielu popkulturowych bohaterów traktuje się (dosłownie) pięścią, i w ogóle sporo aluzji, które tylko fani popkultury zrozumieją – jak Michael Dorn (czyli pamiętny Worf z serialu „Star Trek: The Next Generation”), grający postać, która na imprezę przebiera się za Klingona. Ale przede wszystkim jest też sprawa - tym razem znacznie poważniejsza, przez duże S, bo chodzi o prawa obywatelskie. Niezależnie od tego, jak żenujące są niektóre żarty w "Ted 2", jak obsceniczne są dialogi, główną osią akcji jest proces sądowy, w którym pluszowy miś domaga się praw obywatelskich. Pełnych. Tak jak wcześniej kobiety, niewolnicy, tak jak ostatnio geje (co ciekawe, amerykańska premiera tego filmu dokładnie zbiegła się z przyznaniem homoseksualistom prawa do małżeństw w całych Stanach Zjednoczonych). [video-browser playlist="723542" suggest=""] Widzieliśmy dziesiątki takich filmów historycznych, ba, widzieliśmy niejeden film SF, w którym walczono o analogiczne prawa dla w pełni świadomych robotów. A oto wulgarna komedia, w której bohaterowie walczą o prawa dla pluszowego misia. I niezależnie od gatunku, od konwencji, od czasów chodzi o to samo: czy świadoma, empatyczna, odczuwająca emocje istota – bez znaczenia, jak bardzo inaczej by od nas wyglądała czy jak inne by miała poglądy – zasługuje na pełnię praw (i oczywiście obowiązków) normalnego człowieka? Jeśli ktokolwiek, kto ma wątpliwości co do odpowiedzi na „tak”, po obejrzeniu „Teda 2” choć na moment się zastanowi nad swoimi poglądami – to już będzie dobrze. Inni po prostu, mam nadzieję, będą się dobrze bawić na tej wulgarnej komedii. A jeśli jeszcze nie jesteście pewni, czy to film dla Was, dodam, że znajdziecie w tej fabule uroczy przepis na to, jak rozwalać (coraz popularniejsze w Polsce) imprezy z kabaretową improwizacją. Warto choćby dla tej jednej sceny. Czytaj również: Nie tylko Ted. Filmowe postacie, które oburzają PS. Jest też coś po napisach, ale biorąc pod uwagę ich długość, to mały smaczek dla ultrakoneserów.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj